Stories of Tita

6 października 2025

Greckie opowieści wokół stołu




Na naszej szerokości geograficznej zaczyna się pół roku mroku. Czas więc powspominać, jak to grzało się ciało w cieple południa. Chciałabym dziś napisać o niesamowitym miejscu na Krecie - Zatoce Mirabello, a raczej o pewnym odkryciu kulinarnym, którego tam dokonałam. W małej kawiarence w Agios Nikolaos natknęłam się na sentencję widoczną na zdjęciu. Napis z serwetki tłumaczy typowo grecki fenomen czyli tradycję spotkań wokół stołu, nieobcą zresztą i w innych kulturach. Dość, że Grecy uwielbiają spotykać się poza domem i wypracowali nawet własne słowo opisujące tego typu celebracje. Brzmi ono parea. Będąc rodzinnie w Grecji zdarzyło się nam zjeść obiad nie płacąc. Okazało się, że w lokalu była daleka rodzina mojej synowej. Za punkt honoru uznaje się tam fakt, że jeśli spotkają się, dodam przypadkiem, osoby z rodziny to płaci zawsze ta, która przyszła pierwsza. Nie wiem, czy jest na to jakieś słowo, ale zwyczaj dość osobliwy. 
Nie odkryję Rzymu, gdy stwierdzę, że Kreta to prawdziwa perełka na kulinarnej mapie świata. Słynie głównie z ryb i owoców morza, ale miejsce, które szczególnie zapamiętam to mała górska tawerna "Psomi and alati" za Agios Nicolaos w pięknej zatoce Mirabello.



To miejsce zdecydowanie polecam
Nazwa oznacza po prostu sól i chleb. Prowadzona jest w całości przez bardzo sympatyczną rodzinę. Tata gotuje, nastoletnie dzieci kelnerują, a mama zajmuje się logistyką i całością


Również dziadkowie włączają się w pielęgnację roślinek. Widać tam wszędzie czułe dotknięcia 



Na ścianach rodzinne kolekcje znaczków



I choć jedliśmy tam niesamowite pyszności: świetną jagnięcinę bo to w końcu góry


 
Tu dopiero poczułam jak powinna smakować dobra zimna retzina.


Na zdjęciu w towarzystwie wyśmienitej favy czyli puree z groszku z oliwą z oliwek - proste a pyszne.
Wracając odkryliśmy całą masę drzew karobowych. Ich inna nazwa to chlebowiec świętojański. Nasiona o wadze każde jednego karata, służyły długo jubilerom do odważania szlachetnych kruszców. Oprócz tego mają wyśmienity smak i często dzieciom zastępowały czekoladę.  


Te, które rosły na zboczach z takimi widokami zapewniam was smakowały naprawdę słodko. 



Wracając z górskiej tawerny krętymi ścieżkami podziwialiśmy widoki na Zatokę Mirabello.
Na koniec tylko kawka z widokiem na Wyspę Spinalonga.


 I zasłyszana tam opowieść, którą znajdziecie tu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz