Stories of Tita

3 września 2024

Opowieść ze Spinalongi -  zapomniana historia z dawnej kolonii osób chorych na trąd  



Przez dziesięciolecia po zamknięciu kolonii trędowatych w 1957 roku niewiele wiedziano o wyspie Spinalonga. Rząd grecki, pragnąc zatrzeć wszelkie ślady istnienia kolonii, spalił wszystkie jej akta. A trędowaci, którzy przeżyli nie chcieli mówić o swoich przeżyciach. Przez lata wydawało się, że Spinalonga w ogóle nie istniała.
Wszystko zmieniło się w 2005 roku, kiedy ukazała się powieść Victorii Hislop „Wyspa”. O wyspie usłyszałam w zeszłym roku, kiedy mieliśmy okazję zobaczyć piękną zatokę Mirabello


I podziwiać z plaży w Agios Nicolaos takie widoki.



Odwiedzaliśmy okoliczne wioski. I wtedy to właśnie w wiosce Plaka usłyszałam pełną bólu, do dziś żywą historię malowniczej wysepki Spinalonga. Zakupiłam powieść Victorii Hislop "Wyspa", podpisaną przez autorkę i podobnie jak ona po pierwszej wizycie zdecydowałam się wrócić na wyspę w przyszłe wakacje.


Marzenie się spełniło. W tym roku odwiedziłam wyspę z rodziną i przyjaciółmi. Było tuż po greckim weselu, więc mimo upału byliśmy pełni pozytywnych uczuć: radości, wdzięczności,  nadziei i w ogóle :) Wszystko to pomogło nam zmierzyć się z duchami dawnych mieszkańców i przejść przez czarny tunel prowadzący do wnętrza miejsca, które niegdyś było symbolem cierpienia, samotności i ostatecznie śmierci. Tę bramę, witając się z wyspą, przekraczali wszyscy trędowaci zesłańcy.



Dzięki książce Victorii Hislop wiedziałam, że chociaż mieszkańcy Spinalongi żyli w ciągłym smutku, tęsknocie i strachu, to początkową rozpacz leczył czas. Wola przetrwania i konieczność radzeniu sobie pomimo wszystko sprawiała, że na Wyspie Trędowatych było ŻYCIE.



Myśl ta nie opuszczała mnie spacerując kamiennymi uliczkami pamiętającymi jeszcze czasy weneckie



Opuszczone domy kryły zapewne niejedną pełną bólu tajemnicę.



Od przewodniczki dowiedzieliśmy się, że na wyspie funkcjonowały dwa kościoły: Kościół Radości - the Church of Joy i Kościół Łez - the Church of Tears. Jako osoba wysoce wrażliwa miałam odwagę przekroczyć progi tylko tego pierwszego. 



W swojej książce Victoria Hislop pisze wiele o determinacji i odwadze mieszkańców wyspy. Zwłaszcza, gdy do Spinalongi zesłano grupę trędowatych Ateńczyków. Byli wśród nich ludzie świetnie wykształceni, działacze społeczni zaangażowani w poprzednim życiu w działalność polityczną. Wśród nich znalazł się prawnik Remoundakis. Założył on Bractwo Chorych Spinalonga - stowarzyszenie działające na rzecz poprawy warunków życia na wyspie. Wywalczyli oni dla mieszkańców tak oczywiste rzeczy jak prawo do zawierania małżeństw i prowadzenia działalności gospodarczej. 
Ciekawym przepisem wprowadzonym wówczas był zakaz używania luster; nikt, tak naprawdę, nie chciał i nie potrzebował siebie widzieć. Bractwo sprawiło, że Spinalonga zaczęła tętnić nowym życiem i energią. Jej gazeta The Spinalonga Star zamieszczała skróty wiadomości ze świata, opinie, recenzje najnowszych filmów i ważnych książek. W swej książce Hislop wspomina, że ​​kiedy kreteński pisarz Kazantzakis został uhonorowany Światową Nagrodą Pokojową, gazeta opublikowała jego przemówienie: „Jeśli nie chcemy, aby świat pogrążył się w chaosie, musimy uwolnić miłość uwięzioną w sercach wszystkich ludzi”. Tu na Wyspie słowa te miały szczególną moc.
Opuszczałam wyspę, mimo wszystko dalej pełna dobrych uczuć. Z wiarą, że dopóki ludzie mają determinację do codziennej walki ze słabościami i beznadzieją życia, dopóty udowadniają, że jest COŚ silniejsze niż śmierć.


Żegnałam się z wyspą patrząc z bezpiecznej oddali statku na Kościół Łez - to ten malutki budyneczek w rogu wyspy, z dachem w kształcie kopuły. Odpływałam z myślą, że  w pełnym ŻYCIU zawsze towarzyszą nam smutek i szczęście, łzy i śmiech, śmierć i narodziny. 
TO ŻYCIE
C'EST LA VIE
ΑΥΤΗ ΕΙΝΑΙ Η ΖΩΗ
THAT'S LIFE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz