Opowieść o solidarności z Ukraińcami
Jak tu pokrzepić naszych Ukraińskich sąsiadów. Na pewno solidarność nie powinna kończyć się tylko na słowach.
Miejmy nadzieję, że społeczność światowa stanie murem za Ukrainą, w której godło - Tryzub wpisane jest słowo, które słowiańska dusza ceni najbardziej: Wolja czyli Wolność.
Przychodzi mi dziś na myśl ukraińska, żydowska bajka z Czerniowiec. Posłuchajcie:
Miała matka pięciu synów. Jeden był mały, drugi udały, trzeci wysoki, czwarty potężny, a piąty - niziutki.
Pewnego razu przyszli zbójcy i powiedzieli do matki:
- Oddaj nam jednego syna!
A matka na to:
- Mam pięciu synów: najmniejszego, najbardziej udałego, największego, najlepszego i najgrubszego. Nie są jednakowi, ale wszystkich ich jednakowo kocham. Nie mogę wam oddać żadnego!
Usłyszeli to trzej synowie: największy, najlepszy i najgrubszy i zakrzyknęli:
- Nie wolno!
Usłyszeli to pozostali dwaj synowie: najmniejszy i najbardziej udały i stanęli obok swoich braci w jednym rzędzie.
A wtedy złoczyńców ogarnęło wielkie przerażenie i uciekli tam gdzie pieprz rośnie.
I nikt więcej o nich nie słyszał.
Kamień leży na kamieniu, na kamieniu wrona,
nasza bajeczka już skończona.
Oby tak prosto okazało się być i w rzeczywistości.
P.S. Bajkę przeczytałam w zbiorze: "Żydowskie bajki z Czerniowców" autorstwa Eliezera Sztejnbarga, wydane przez wyd. "Austeria", Kraków-Budapeszt 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz