Opowieść o długich łyżkach z nieba i piekła rodem
Sprzątając w pocie czoła dom po remoncie łączyłam się w bólu z ludźmi którzy potracili w powodzi cały majątek i stawali na progu odbudowy tego co zabrała im bezlitosna wielka woda. Relacje powodzian były skrajnie różne. Od tych odmawiających w ogóle kontaktu, przez złorzeczących na los i wszystkich wokół, aż do tych, którzy w pocie czoła wyrzucali muł ze swoich domów i jednocześnie relacjonowali jak bardzo wszyscy wokół sobie pomagają i jak dodaje im to sił. Przypomniało mi to pewną starą opowieść przypisywaną rabinowi Haimowi z Romshishock, ale funkcjonującą we wszystkich kulturach. Posłuchajcie ...
Żył sobie pewien człowiek, który chciał poznać i zrozumieć na czym polega fenomen Nieba i Piekła. Najpierw udał się więc do Piekła. Zastał tam, poustawiane rząd za rzędem stoły, a na nich piętrzyły się stosy talerzy pełne wyszukanych potraw. Wszystko wyglądało i pachniało przepysznie. Cóż z tego, gdy ludzie siedzący wokół stołów umierali z głodu. Każda osoba trzymała co prawda pełną łyżkę, ale obie ręce miała unieruchomione drewnianymi listwami. To sprawiało, że zjedzenie czegokolwiek było niemożliwe. Ludzie nijak nie mogli donieść długiej łyżki do ust.
Uff, to był bardzo żałosny widok - smutek i jęki głodnych ludzi.
Następnie człowiek udał się do Nieba. Zdziwił się bardzo widząc takie same jak w piekle rzędy długich stołów zastawionych pysznym jedzeniem. I ta sama sytuacja wszyscy ludzie mieli identycznie unieruchomione ręce w łokciach i długie łyżki. Tam jednak odbywała się prawdziwa radosna uczta. Ludzie byli szczęśliwi i syci.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego sprawy tu mają się zupełnie inaczej. Przyglądał się przez chwilę i wtedy zrozumiał. Jeden z mężczyzn podniósł łyżkę i nałożył na nią porcję ze stojącego przed nim talerza. Potem przeciągnął się nad stołem i uśmiechając się nakarmił osobę naprzeciwko. Odbiorca podziękował mu i odwdzięczył się tym samym. I tak karmili się nawzajem i prowadzili miłą rozmowę.
Zbudowany tym widokiem mężczyzna pobiegł z powrotem do Piekła, aby powiedzieć uwięzionym tam biednym duszom, co odkrył. Szepnął rozwiązanie do ucha głodującemu mężczyźnie:
–Nie musisz być głodny – radził - użyj łyżki, aby nakarmić tego człowieka naprzeciwko, a wtedy on odwdzięczy się i nakarmi ciebie.
Zamiast okazać wdzięczność, głodujący rozzłościł się.
- O czym ty mówisz? – krzyknął. – Oczekujesz, że nakarmię tego idiotę? Nienawidzę go! Wolałbym umrzeć z głodu, niż dać mu cokolwiek do jedzenia.
Wtedy człowiek zrozumiał różnicę między Niebem i Piekłem.
W obu miejscach widział te same warunki i środki. Sęk w tym jak ludzie traktowali się nawzajem. Ci w Niebie trafili tu, bo już wcześniej byli serdeczni, troskliwi i otwarci na potrzeby innych. Szanowali się nawzajem.
Tym w piekle, podobnie jak za życia, nawet nie przyszło do głowy, że można sobie nawzajem pomagać. Egoizm i zawiść zatruwała im serca.
P.S. Wszelkie tragedie i klęski uświadamiają nam jak bardzo zależymy od siebie. Jak ważne jest poczucie solidarności i wspólnoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz