Opowieść o Panu Hipolicie Arcichowskim - brwinowskim Sokratesie
Zostałam ostatnio wywołana do tablicy, abym opowiedziała jakąś brwinowską historię. I skoro zaangażowałam się ostatnio w wybory samorządowe to czuję potrzebę powspominać osoby, które spotkałam w Brwinowie i choć dawno już ich z nami nie ma, to wciąż są w mojej pamięci. Taką ważną dla mnie postacią był Pan Hipolit Arcichowski.
Pierwszy raz usłyszałam o nim od mojego brata. Był to nasz pierwszy rok w Brwinowie - 1992. Zaczęliśmy budowę domu i wynajmowaliśmy mieszkanie na ulicy Myśliwskiej. Brat wówczas 17-letni chłopak, opowiadał jak to zaczepił go jakiś niesamowity starszy człowiek i cała droga ulicą Grodziską upłynęła im na filozoficznej rozmowie o życiu.