Opowieść o dwóch braciach z góry Moria
Jest to jedna z tych opowieści, która krąży w przestrzeni internetowej. Udało mi się wytropić, że jej autorem jest ksiądz - poeta Kazimierz Wójtowicz. Historia opowiada o dwóch braciach z Góry Moria, czyli miejscu świątynnym w Jerozolimie. Samo słowo „Jerozolima” (w języku hebrajskim Yerushalaym) oznacza: „założona przez [bóstwo] Szalem”, „Miasto Pokoju”; po arabsku zwana Al-Quds („Święta”). Nic dziwnego, że związane są z nią takie opowieści.
Podobno kiedyś na górze Moria mieszkało dwóch braci. Młodszy miał żonę i dzieci. Starszy był kawalerem. Bracia prowadzili wspólnie gospodarkę, więc i żniwo dzielili na dwie równe części.
Kiedy przyszła noc, bracia poszli spać, każdy do swoich snopków. Starszy nie mógł jednak zasnąć. Zastanawiał się, jak tu pomóc swojemu bratu.
– Mój brat ma rodzinę, ja jestem sam, a mimo to wziąłem taką samą część. To nie jest sprawiedliwe! Wstał więc po cichu, wziął parę snopków i przerzucił je dyskretnie do stogu brata. Wreszcie zasnął spokojnie.
Tej samej nocy, tylko trochę później, obudził się młodszy brat. On także pomyślał z miłością o swoim bracie.
– Mój brat jest samotny, nie ma dzieci. Kto zatroszczy się o niego na stare lata?
Wstał więc i on, wziął parę snopków i zaniósł cicho do stogu brata.
Kiedy rano wstali, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Stogi były takie same jak wczoraj wieczorem.
Żaden jednak nie pisnął ani słówkiem o swej nocnej wyprawie.
Następnej nocy wstali obaj tuż przed wschodem słońca, kiedy pierwsze zorze budzą niebo.
– Teraz już musi się udać!
Spotkali się w połowie drogi, każdy ze snopkami dla brata na plecach. Z radości rzucili się sobie w ramiona. Cieszyli się, że chcą dobrze dla siebie, że tak dobrze jeden o drugim myśli.
Bóg w niebie widział również tę scenę i rzekł: "Zaprawdę, święte jest to miejsce. Tutaj chcę zamieszkać!".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz