Prawa Murphy'ego i jak z nimi żyć ;)
"Collect moments, not things" taki napis odkryłam kiedyś na śmietniku obok cmentarza w mojej rodzinnej Łomży. Nie ukrywam, że cytat urzekł mnie szczególnie, że domorosły graficiarz świetnie wybrał lokację.
Była to pierwsza rzecz, która przyszła mi dziś do głowy po stracie ulubionego kubka, zakupionego ostatnio z myślą, że będzie on na te piękne chwile domowego delektowania się moją ulubioną, acz nieelegancką fusiarą.
Była to pierwsza rzecz, która przyszła mi dziś do głowy po stracie ulubionego kubka, zakupionego ostatnio z myślą, że będzie on na te piękne chwile domowego delektowania się moją ulubioną, acz nieelegancką fusiarą.
Szczerze, to zdziwiłam się nawet, że nie przyszło mi do głowy żadne nieprzyzwoite przekleństwo tylko zamiast zamajaczyła mi makatka, jaką nabyłam swego czasu w Irlandii z Prawami Murphy'ego. Znajduje się na niej wiele tych zdawałoby się śmiesznych, gdyby nie prawdziwych PRAWD.
Pokrótce, zasady te opisują coś co nazywamy ironią losu i moim zdaniem codzienne życie niezaprzeczalnie dowodzi ich istnienia. Bo czyż nieprawdą jest, że będąc na ognisku, nieważne jest gdzie się stoi, dym i tak zawsze będzie leciał w naszą stronę. Czy jeżeli spada kanapka to niemal pewne, że upadnie stroną z masełkiem do spodu. W moim przypadku zdarzy się to, gdy będę miała na sobie ulubioną, nową bluzka, a kanapka będzie z dżemem wiśniowym. Dziś mogę dopisać nowe. Jeżeli coś ma się potłuc, to będzie to na 99 procent twój najcenniejszy kubek lub pamiątkowy kryształ po babci.
Dlatego Kochani zbierajmy i cieszmy się pięknymi chwilami, a nie rzeczami.
P.S. Choć trzeba przyznać, że makatka z kolekcji też "zrobiła dziś robotę". I na koniec, żeby pocieszyć się, że inni mogą mieć na trwałe gorzej taka scenka z Prawem Murphy'ego oczywiście:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz