Stories of Tita

29 lipca 2018

Ponoć Bóg uwielbia opowieści ;)



Jeśli jest jakaś cecha odróżniających nas od zwierząt to na pewno jest to również opowiadanie historii. Stare żydowskie powiedzenie mówi, że Bóg stworzył człowieka bo uwielbia opowieści. Sama Biblia jest zbiorem niesamowitych historii począwszy od Księgi Rodzaju, a kończąc na ewangelicznych przypowieściach.
Słowa mają moc. Te dobre, szczere, pełne zrozumienia i szacunku dla słuchacza łączą. Usłyszałam kiedyś, że nie jest możliwe nienawidzić kogoś, gdy zna się jego prawdziwą historię. 
Każdy ma jakąś swoją historię, która do niego wraca. Moją biblijną opowieścią, która mnie prześladuje jest ta o Marii i Marcie z Ewangelii Łukasza:

W dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba [mało albo] tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.

Długo był to dla mnie dość irytujący fragment z Nowego Testamentu. Co tu kryć, czasami, gdy się życiowo zakręcę (czytaj "urobię") dalej bywa. Biedna Marta wykończona żali się Jezusowi i zamiast słów typu: dziękuję, widzę i doceniam, będzie ci to nagrodzone kochana, słyszy suchą reprymendę i jeszcze leniwa Maria podawana jest jej za przykład.  
Kiedyś do tego stopnia nie dawała mi ta historia spokoju, że zdecydowałam się porozmawiać o niej z pewnym mądrym Dominikaninem. No i jak zwykle okazało się, że jak każda historia, ta również ma swój kontekst. 
Trzeba wiedzieć, że rodzeństwo Łazarz, Marta i Maria to byli najlepsi ziemscy przyjaciele Jezusa. To u nich w Betanii lubił zatrzymywać się, gdy przybywał do Jerozolimy. Byli sobie bardzo bliscy. Stąd może krótkie, ale pewnie szczere i powiedziane w dobrej intencji słowa skierowane do Marty. Wiemy, że adresatka musiała je przyjąć, bo brak informacji o awanturze, jaką nie ukrywajmy mogły wywołać. Marta musiała wiedzieć, że nie jest to krytyka. Musiała usłyszeć wszystko co autor miał na myśli czyli pełne miłości zrozumienie i troskę. 
W Ewangelii mamy suchy opis sytuacji. Bez komentarza, który osobiście chciałabym dopisać typu: i wtedy Jezus spojrzał na nią czule, objął jej spracowane dłonie  i powiedział patrząc w jej zmęczone oczy. No cóż, myślę że tak musiało być, a ewangelista nie dopisał bo pomyślał, że to oczywiste.
Tymczasem to co naprawdę ważne w tej historii to wskazówka aby nie przesadzić w życiu z żadną z dwóch opisanych postaw.
Marta - typ zapracowanej aktywistki i liderki (to ona wychodzi z inicjatywą i zaprasza). Dzięki jej ciągłej krzątaninie Maria może oddawać hołdy i jedynie wsłuchiwać się w słowa. Niestety taka postawa może prowadzić do szybkiego wypalenia i ciągłych frustracji.
Maria - osoba chciałoby się powiedzieć złośliwie w typie "leżę i pachnę". Wydawałoby się stawiana za przykład jako wsłuchana i kontemplująca, ale jednak gdzieś tam pod koniec pada słowo, że potrzeba niewiele. To jakby ostrzeżenie aby nie popadać w egoizm.
Myślę, że historia Marty i Marii mówi o tym, że musimy trzymać równowagę między dawaniem i braniem.
Marta jedynie dająca wpada w pułapkę ciągłego poświęcania się, a nikt nie cierpi poświęceń.
Maria wielbiąca i wsłuchana traci zupełnie kontakt z rzeczywistością, a wiemy jak irytujące potrafią być osoby ciągle bujające w chmurach. 

P.S. No coż, codziennie piszemy jakąś dalszą część swojej opowieści. Ja dzisiaj idąc za przykładem Marty mimo niedzieli będę kisić ogórki (30 kg przywiezionych wczoraj nocą łomżyńskich korniszonów wymaga natychmiastowej akcji). Będę to robić z całą swoją rodziną i na pewno  usłyszę niejedną fajną opowieść w trakcie ;)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz