Fascynująca dla mnie opowieść - skąd Ustaszewscy w Starej Łomży
Poszukiwanie rodzinnych korzeni to zajęcie tak samo mozolne jak i fascynujące. Opracowując ostatnio losy moich Pradziadków Aleksandry z Ustaszewskich i Zygmunta Warnajtys natknęłam się podczas przeszukiwania metryk urodzeń, małżeństw i zgonów na wiele zaskakujących faktów.
Na przykład wszystkie moje pra i pra pra babki miały co najmniej dziesięcioro dzieci, przy czym zdarzało im się mieć potomstwo również grubo po czterdziestce. Niestety umieralność dzieci była równie wysoka. Obrazuje to świetnie przykład prapraprababci Petroneli z Kijków Malinowskiej urodzonej w 1818 roku pod Siemieniem Jak można wyczytać w akcie pisanym jeszcze po polsku (dopiero po powstaniu listopadowym w ramach represji akty w Kongresówce pisane są po rosyjsku) wychodzi za mąż bardzo młodo bo w wieku 18-stu lat.
Z pierwszym mężem Petronela ma dwoje dzieci, rok po roku. Chociaż Rozalia i Walenty dostają imiona po dziadkach ze strony męża to umierają w niemowlęctwie. Coś się dzieje tragicznego, bo Petronela w wieku dwudziestu lat zostaje również wdową. Trzy śmierci najbliższych w tak krótkim czasie dziś doprowadziłoby nas do głębokiej depresji. Z Petronelą jest jednak inaczej. W tym samym roku ponownie wychodzi za mąż. Ze swoim drugim mężem, a moim praprapradziadkiem Wojciechem Malinowskim ma jeszcze dziesięcioro dzieci, z czego przeżywają tylko trzy dziewczynki: Paulina 1841, Katarzyna 1850 i moja praprababcia Ewa Malinowska 1858. Ewa miała zresztą brata bliźniaka Adama, który zmarł zaraz po urodzeniu.
Ciekawe, że po 40 -stu latach Ewa sama rodzi bliźnięta: Adama i Wiktorię. Tym razem to Adam przeżył. Prababcia Ewa jeszcze po bliźniętach miała w wieku 43-trzech lat córkę Józię 1901 (wyemigrowała z mężem do Argentyny w latach dwudziestych XX wieku) i w wieku 45-ciu lat córkę Janinę 1903 (ponoć rodzinną bizneswoman). Zważywszy, że pierwsze dziecko -Idziego rodzi w 1879 to rodzi dzieci przez 24 lata, co pewnie nie było jakimś ewenementem. Poniżej notatki, pozwalające zrozumieć jej życie i poznać krąg bliskich.
Moją dzielną Prababcię Aleksandrę urodziła w 1894 roku mając 36 lat i była ona jej szóstym dzieckiem. Co ciekawe Prababcia Aleksandra również miała brata bliźniaka Zygmunta, który zmarł w wieku dwóch lat.
Aż dziwne, że w naszej gałęzi Franków (Franciszek najstarszy syn Aleksandry, a mój dziadek) nie było bliźniąt.
Zdjęcie pierwsze ilustrujące post zrobiłam próbując zgłębić pytanie czy rodzina męża Ewy Malinowskiej Antoniego Ustaszewskiego pochodziła ze Starej Łomży. Musiałam w tym celu wejść w kilkanaście aktów urodzeń, małżeństw i zgonów aby odkryć, że nie. Przybyli do Starej Łomży z Kupisk. Ojciec Antoniego Stanisław Ustaszewski urodził się już jednak w Łomży na Rembelinie. Jego rodzice Krystyna i Kazimierz jako młodzi małżonkowie postanowili zapewne szukać szczęścia i zarobku w Łomży. Tu akt urodzenia mojego praprapradziadka Stanisława Karola Ustaszewskiego 1828 roku, a więc jeszcze po polsku.
Żona Stanisława - Katarzyna z Siudakiewiczów Ustaszewska była z Kupisk. Być może była panną posażną, a i Stanisław coś dostał od rodziców i zakupili sobie ziemię w Starej Łomży, bo ich wszystkie dzieci (które przeżyły) czyli Antoni (mój prapradziadek) 1852, Józef 1856, Marianna 1858 (wyszła za Cieślika, a swoją drogą musiała jako równolatka być koleżanką Ewy Malinowskiej - przyszłej żony starszego brata), Kazimierz 1863 i Marcelli 1865 rodzą się i żyją w Starej Łomży.
Mój prapradziadek Antoni, ożenił się w 1878 roku z wspomnianą Ewą Malinowską - najmłodszą córką Petroneli. Wydaje mi się, że musiała ona być panną posażną, bo jak już pisałam z dwanaściorga przeżyło ich tylko trzy siostry. Ewa była od nich dużo młodsza. Według metryk one wcześniej wyszły za mąż i najprawdopodobniej były już jak to się dawniej mówiło spłacone.
Moja teza jest taka, że Ewa Malinowska wniosła Antoniemu Ustaszewskiemu całe gospodarstwo w Starej Łomży w posagu. Jak to się dawniej mówiło Antek poszedł w przystępy czyli przejął gospodarkę po leciwych, jak na tamte czasy, rodzicach Ewy. Petronela miała już 60 lat, a Wojciech 63. Dużo w aktach informacji jak rodziły się i umierały dzieci Ewy i Antoniego. Zawsze w aktach widać imiona rodzeństwa Antoniego, jako świadków zejścia czy chrzestnych. Widać, że dobrze z nimi żył. Szczególnie Kazimierz i Marceli opiekowali się wdową Ewą gdy Antoni zmarł w 1911 roku w wieku lat 59-ciu. Wszyscy zresztą bracia: Józef, Kazimierz i Marceli nie dożyli 60-tki podobnie jak i ich ojciec Stanisław, który zmarł w wieku 50-ciu lat.
Ciekawostka, że jego żona Katarzyna w pięć lat po jego śmierci wyszła, mając lat 54, ponownie za mąż za Walentego Kowalewskiego. Musiała się dobrze trzymać. Wyszła za wdowca z Kraski mając już w 1882 roku dwóch synów pożenionych i wnuki.
Zauważyłam, że zanikła obecnie tradycja nadawania imion po dziadkach. Tak czy siak niegdyś popularnymi imionami rodzinnymi były w Starej Łomży Marianna, Krystyna, Ewa, Aleksandra, Józefa, Katarzyna. W przypadku mężczyzn: Józef, Zygmunt, Kazimierz, Marcel, Stefan, Wojciech, Stanisław.
Najstarszą - 5 razy pra babcią, do jakiej udało mi się dotrzeć, była Krystyna Jurkowska z Giełczyna. Wyszła ona za Stefana Mierzejewskiego w 1777 roku. Stefan był synem młynarza Jakuba. W uwagach o ojcu w akcie dopisek widnieje - ojciec szlachetny.
Powyżej akt urodzenia brata Józefa z 1740 roku, a tu akt Stefana z dopiskiem, że ojciec młynarz.
Stefan urodził się w 1749 roku we młynie w Szurze przy Świętym Piotrze. Bo trzeba wiedzieć, że na wzgórzu Świętego Wawrzyńca w Starej Łomży był wówczas kościół pod wezwaniem Świętego Piotra. Do pierwszej połowy XVIII wieku są zapisy typu urodzony przy Świętym Piotrze. Tenże młyn w jednym z aktów urodzenia, bodajże Jakuba nazwany jest Młyn Święty Piotr.
No dobra, ale córką Stefana była Marianna. Tu akt ślubu Józefa Kijewskiego i Marianny Mierzejewskiej (ur. 1799) z 1817 roku.
Ich pierwszą córką jest Petronela ur. 1818 roku.
Córką Petroneli z Kijków Malinowskiej jest Ewa ur. 1858 - przyszła żona Antoniego Ustaszewskiego i matka mojej dzielnej prababci Aleksandry (1894-1972), której losy zgłębiam.
Dla mnie to wszystko takie fascynujące. Wydawałoby się, że dochodzenie do tych informacji to strata czasu. Chcąc jednak zrozumieć sposób myślenia tamtych prababek i pradziadków ważne jest poznanie ich losów. Wnikliwy wgląd w akta chrztów, małżeństw i śmierci daje bardzo dużo informacji o przeżyciach i emocjach, jakie kryją się za tymi suchymi faktami.
Jeszcze więcej można zrozumieć umiejscawiając ich losy na tle dziejących się wówczas wydarzeń historycznych tych lokalnych i globalnych.
Zastanawiam się też skąd w rodzinie tyle powiedzonek, zaśpiewek i niesamowitych historii, które wracają do mnie ze wspomnień Mamy Janiny - najstarszej wnuczki Aleksandry. Myślę, że dlatego że Aleksandra miała już bardzo dojrzałą matkę Ewę, a Ewę wychowała też dojrzała już Petronela.
Swoich babć Petroneli i Katarzyny raczej nie poznała, bo przy jej urodzinach miały już odpowiednio 76 i 66 lat.
P.S. Jeżelibyście chcieli pobawić się w rodzinnych detektywów polecam stronę:
Lojalnie uprzedzam jednak - to niesamowicie wciągające :)







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz