Stories of Tita

28 lipca 2025

Opowieść o wakacyjnych cudach i pewnej książce z magią w tle



Wakacje mijają mi sennie na rzeczach, które uwielbiam czyli nieśpiesznej domowej krzątaninie i nieśpiesznych lekturach. Niestety często nieśpieszne lektury przegrywają z letnią krzątaniną. Dzieje się tak za sprawką zrządzania zimowych przetworów. Tu zlewanie orzechówki, z zielonych owoców zerwanych dokładnie w wigilię Świętego Jana.


Piękniejsze od zlewania nalewek może być tylko kiszenie ogórków w dobrym towarzystwie - koniecznie lipcowych.



No i oczywiście smażenie konfitur wszelkiej maści. Tu ekperyment: porzeczka czarna, borówka i morela...  poezja...



W te wakacje wyjątkową przyjemność sprawia mi również dodawanie koloru czarno - białym fotografiom. Tu Mamuni zdjęcie komunijne w nowej odsłonie.


 Lato to też czas rodzinnych imprez urodzinowych, który to rozpoczyna się już tradycyjnym czerwcowym spływem kajakowym. Za każdym razem, gdy wracam nie czując ramion i obiecuję sobie, że to już ostatni raz. Ale cóż może być piękniejszego niż aktywne nabycie się z  bliskimi, gdy rozmowy i śpiewania niosą się po wodzie. W tym roku zakończyliśmy rejs pod Zamkiem w Liwiu. Bardzo polecam spokojną rzeczkę Liwiec. To nie zwariowana Rawka ... 
i te kwiaty ulubione wokół, niczym na obrazach impresjonistów...


 Imprezy urodzinowe to też oryginalne torty. Taki ulubiony poniżej z galarety w towarzystwie proseco.  No cóż, na przyjaciół zawsze można liczyć. 


Najlepsze imprezy lipcowe są jednak u mojego Brata. Na urodzinkach Bratanka naprawdę można poczuć radość pełni lata. Tam, na dawnym polu naszych dziadków, gdzie jak narzekała zawsze Babcia wóz kartofli się sadziło i wóz kartofli się zbierało, dziś rośnie piękny sosnowy las, stoi dom Brata i dzieją się magiczne rzeczy.
Jedną pozwolę sobie opisać. Otóż, w tym roku wiedziałam, że na imprezie Bratanka spotkam moją cudowną Córkę Chrzestną. I jako, że niebawem (a tak naprawdę dziś) obchodzi swoje urodziny, to postanowiłam podarować jej ulubioną książkę z opowieściami. Ewa jest psychologiem, terapeutą i często w swej pracy wykorzystuje opowieści właśnie. Długo stałam przed swoją półką z opowieściami, nim zdecydowałam, że najodpowiedniejszy będzie zbiór Nick'a Owena "Magia metafory". Trudno mi było rozstać się z ulubioną książką kupioną lata temu w antykwariacie, ale ... miałam jakieś przeczucie, że ta się Ewie spodoba. Zrobiłam pożegnalne zdjęcie kilku opowieści, napisałam dedykację i zapakowałam.
Na imprezie podeszłam do Ewy z życzeniami i z prezentem. Powiedziałam, że to jest książka, która na pewno się jej spodoba. Okazało się, że Ewa też ma dla mnie prezent - książkę, którą kupiła z myślą o mnie już jakiś czas temu. Nastąpiła więc wymiana podarków i oddałyśmy się konsumpcji. Nie mogłyśmy jednak wytrzymać z ciekawości. Pierwsza prezent otworzyła Ewa i zaniemówiła. Ze śmiechem kazała mi rozpakować swoją książkę.
Wierzcie lub nie dostałam ten sam zbiór opowieści. 
Na dowód dopisana później dedykacja.


 
No to rzeczywiście, żeby było naprawdę magicznie jeszcze zdjęcie opowieści, którą sfotografowałam po decyzji, by książka popłynęła do Ewy.



Po czymś takim muszę napisać o jeszcze jednym wakacyjnym cudzie. 
Otóż widząc liczne sukcesy ogrodnicze mojej siostry, a jednocześnie mając cienistą działkę postanowiłam, że posadzę ogórki przed moją kapliczką z Matką Boską. Jest to jedyne dobrze nasłonecznione miejsce. Ogórki zaczęły rosnąć jak szalone. Zaczęłam więc żartować sobie, że będziemy mieli święte ogórki. 24 czerwca w imieniny mojej Mamy solidnie się za nią pomodliłam i postanowiłam, że jeszcze na chybił trafił zajrzę do Biblii. Jakież było moje zdziwienie, gdy moja ręka i palec wskazujący wskazał na końcówkę Księgi Barucha:


 Ten tekst zupełnie mnie powalił. Aż zapytałam czat GPT ile razy w piśmie świętym jest mowa o ogórkach. Odpowiedział, że raz w Księdze Izajasza. Musiałam go poduczyć, że jeszcze w Barucha. Przyznał mi rację.
Takie wakacyjne cuda. Teraz pomyślałam, że muszę koniecznie przeczytać tę opowieść z Księgi Barucha w całości. Może to jakieś wakacyjne przesłanie.

P.S. W ramach nieśpiesznych wakacyjnych lektur doczytałam tę Księgę Barucha. Otóż, cytat ten pochodzi z Listu Jeremiasza do Żydów wziętych w niewolę babilońską. Jeremiasz tłumaczy im, aby nie dali się zwieść babilońskim bożkom. Jednym słowem, jest to obrona pierwszego przykazania: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną i potępienie bałwochwalstwa. 
No, jest o czym myśleć ... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz