Opowieść o Pradziadkach Warnajtysach z zapachem floksów w tle
Floksy to kwiaty, które już zawsze kojarzyć mi się będą z ukochaną Babcią mojej Mamy Aleksandrą Warnajtys z Ustaszewskich. Gdy zmarła miałam cztery lata i pamiętam tylko zapach floksów, którymi obłożona była jej trumna w upalny lipcowy dzień 1974 roku. Może to wspomnienie pozostało tak silne, bo choć Prababci nie pamiętam, ale poznałam całe mnóstwo pięknych opowieści mojej mamy o jej Babci. Zresztą jedno z nich też jest kwiatowe. Zapytałam, kiedyś mamę o jej wspomnienie związane z zapachami z dzieciństwa. Opowiadała, że kiedyś, a było to późną jesienią, weszła do kuchni babci i zadziwiła się widokiem mnóstwa białych chryzantem i ich intensywnym zapachem. Okazało się, że babcia tuż przed Świętem Zmarłych przeniosła chryzantemy z ogródka, aby rozkwitły w cieple. Sprzedaż chryzantem była jednym z jej wielu sposobów na podratowanie domowego budżetu. Taki drobiazg, ale z nich właśnie składają się rodzinne opowieści i tak od szczegółu do szczegółu poznać można to co dawno przykrył już "niepamięci kurz".