Opowieść o Matce Polce i Wielkim Inkwizytorze czyli kto sieje wiatr ten zbiera burzę
- Jest taka siła co wszystko przetrzyma- mówi w "Braciach Karamazow" Wielki Inkwizytor.
Na pytanie: jaka to siła? odpowiada:
Strach się bać. Osobiście wierzę, że jest inna siła, która wszystko przetrzyma, ale to co zrobiono polskim kobietom w piątek 23 października to właśnie podłość.
Tego dnia, jak zwykle po powrocie z pracy, gotując obiad słuchałam wiadomości. Były one tak samo ponure jak i surrealistyczne. Usłyszałam o kolejnym rekordzie zakażeń i śmierci z powodu Covid -19, a zaraz potem o decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Niestety w mojej kuchni, podobnie jak na obszarze całej Polski odbiera bez zakłóceń jedynie propagandowa TVP.
Postanowiłam posłuchać publicystów tejże stacji. Aby podwyższyć sobie dodatkowo ciśnienie nie musiałam długo czekać. Jeden z braci Karnowskich w wystąpieniu z obrazem Matki Boskiej Karmiącej w tle, komentował reakcje posłanek opozycji na wieść o nagłym orzeczeniu Trybunału. Tu zaprezentowano materiał z Sejmu, gdzie jedna z posłanek wypowiada się, że na wieść o takim wyroku w takim niespokojnym czasie na usta cisną się same wulgaryzmy. Wypowiedź ta była wodą na młyn publicysty Karnowskiego. Cytuję jego słowa wypowiedziane spokojnym głosem "prawego i sprawiedliwego" moralisty, dodatkowo poparte autorytetem świętego obrazu w tle:
"Cóż musi, proszę Państwa, siedzieć w głowach pań posłanek opozycji, że publicznie nie wstydzą się powiedzieć, że cisną im się na usta wulgaryzmy."
W tym momencie też cisnęły mi się na usta wulgaryzmy i zrozumiałam swojego ojca, gdy w czasach PRL-u, nie przebierając w słowach wyłączał telewizor po kilku minutach transmisji obrad ówczesnego Sejmu.
Chcę w tym miejscu dodać, że uważam, że życie ludzkie jest święte. Uważam jednak, że wypracowany w 1993 roku trudny kompromis, dający kobiecie możliwość samo decydowania w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu o urodzeniu ma sens. Myślę tu nie o dzieciach z zespołem Downa, ale o dzieciach naprawdę śmiertelnie zdeformowanych (bez wykształconych narządów wewnętrznych), które rodzą się by zaraz umrzeć w bólach, narażając jednocześnie zdrowie matki. Nie mówiąc o bólu psychicznym kobiety związanym z noszeniem przez 9 miesięcy takiej ciąży i późniejszą stratą maleństwa.
Nie wiem jak ja postąpiłabym, gdybym dowiedziała się, że moje dziecko jest śmiertelnie uszkodzone. Każdy zna się na tyle, na ile się sprawdził. Dziękuję Bogu, że nie dane mi było tego doświadczać. Daleka jestem jedna od osądzania innych.
Gdy rodziłam swojego drugiego syna na salę poporodową przywiezioną kobietę, która urodziła dziecko z poważną wadą serca i wodogłowiem. Pamiętam, cierpienie tej matki. Wymęczona długim porodem w kółko pytała o los maleństwa. Nikt nie chciał udzielić jej informacji. W końcu znalazła się empatyczna inaczej salowa, która bez ogródek wypaliła: "I co, się pyta. Wiedziała chyba, jakiego dzieciaka urodzi." Dziecko zmarło, a ona leżała na wieloosobowej sali. Co mogła czuć, widząc jak przynoszą nam do karmienia zdrowe dzieci.
Był rok 1994 i myślę, że ta kobieta nie dostała żadnego psychologicznego wsparcia. Zdecydowała się urodzić i to ona ponosiła wszystkie tego konsekwencje.
Jak jest teraz. Myślę, że nie lepiej, piekło kobiet może się jednak dopiero zacząć, gdy nie będą miały żadnego wyboru. Świat nie jest doskonały. Strach się bać, gdy myśli się o potencjalnie rozkwitającym podziemiu aborcyjnym i strachu kobiet, bo "Wielki Inkwizytor" chce rozszerzyć swoją władzę o rząd ich dusz.
P.S. Polecam Legendę o Wielkim Inkwizytorze z "Braci Karamazow" Dostojewskiego. Nie pocieszy, niestety.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz