Smutna dziewczyna ze Wzgórza Świętej Anny w Guajaquil (Ekwador)
Wiele lat temu, przed przybyciem konkwistadorów, okoliczne ziemie zamieszkiwał lud Huancavilcas. Na wzgórzu natomiast znajdował się wspaniały zamek. Zamieszkiwał go król znany ze swej miłości do złota. Radością władcy była również jego piękna córka. Niestety pewnego dnia księżniczka śmiertelnie zachorowała i żadne lekarstwo nie był w stanie jej uleczyć. Zdesperowany ojciec błagał o pomoc królewskiego maga. Ten powiedział, że jest szansa na uratowanie córki. Musi jednak udowodnić bogom, że jej życie jest dla niego cenniejsze niż posiadane bogactwo i oddać wszystko co posiada. Chciwy władca wpadł w gniew. Krzyczał, że nie da się okraść. Tym samym przesądził nie tylko o losie córki, ale i swoim własnym. Nie wiadomo czy sprawili to urażeni bogowie, dość jednak, że ziemia się zatrzęsła i góra pochłonęła cały zamek ze złotem i jego mieszkańcami. Tak skończyła się chciwość króla i nawet mag nie mógł na to nic poradzić. Ale znów mędrzec dał władcy maleńką iskierkę nadziei.
Obiecał, że raz na sto lat księżniczka będzie mogła wyjść na świat i poszukać mężczyzny, który ją pokocha i uratuję. Ten będzie musiał jednak dokonać wyboru między nią, a złotem króla.
Tak też się stało. Po stu latach, w czasach konkwisty księżniczka wyszła z niewoli na wzgórze. Przebywający nieopodal młody rycerz zauważył dziwne światło. Gdy dotarł na szczyt spotkał piękną dziewczynę. Oczarowany jej urodą szedł za nią aż do podziemnego królestwa. Tam ujrzał nieprzebrane bogactwo. Dziewczyna, czując rodzące się między nimi uczucie, wyznała, że musi on wybrać między nią, a złotem.
Młodzieniec długo się zastanawiał. Wiedział, że wybierając dziewczynę, będzie miał wierną i kochającą żonę. Jeśli jednak wybierze bogactwo stanie się potężnym władcą....
Niestety, ku rozpaczy księżniczki i gniewie jej ojca, chciwość znów zwyciężyła. Wściekły król uwięził mężczyznę w podziemnym zamku.
Podobno młodzieniec tak gorliwie modlił się do Świętej Anny- patronki wszystkich matek, że stał się cud i po siedmiu dniach odzyskał wolność. Na pamiątkę tamtych wydarzeń wdzięczny wystawił na górze kapliczkę i od tamtej pory wokół wzniesienia, któremu nadano nazwę Wzgórza Świętej Anny rozrosło się piękne miasto Guayaquil.
Legenda głosi, że duch pięknej księżniczki dalej błąka się w tych okolicach, licząc, że znajdzie się w końcu mężczyzna, który pokocha ją bardziej niż złoto ...
P.S. Ja błąkałam się po wzgórzu również w hiobowym nastroju. U podnóża spotkałam młodych przystojnych mężczyzn w wieku moich synów. Okazało się, że byli to wolontariusze z ekwadorskiego Czerwonego Krzyża. Zapytali mnie czy wiem coś o sytuacji w Wenezueli i czy mam dzieci. Odpowiedziałam pozytywnie na oba pytania. Trzecie brzmiało: Co bym zrobiła gdybym jako matka dowiedziała się, że moi synowie, którzy wyemigrowali za chlebem nie mogą znaleźć pracy i przeszukują śmieci, aby znaleźć coś do jedzenia. Oczywiście oddałam trochę swojego "złota" i odmówiłam tego dnia kolacji. Na pamiątkę została mi wstążeczkę z napisem: "Pomogłam" i wspomnienie współczesnych, nieobojętnych młodzieńców, namawiający do dzielenia się "złotem". Wiadomo przecież, że szczęście tylko wtedy jest możliwe, gdy możesz je dzielić z innymi.
Takie sytuacje uczą pokory, że nie jestem pępkiem świata i wdzięczności, że żyję w bezpiecznej, stabilnej ekonomicznie Europie.
2 komentarze:
Bardzo ciekawa historia :-) Pozdrowienia :-)
Historia z dobrocią św Anny rzuca jednak złe światło na mężczyzn. Postawił kapliczkę a o księżniczce zapomniał.
Prześlij komentarz