Opowieść o wolności - the freedom song
Dzisiaj krótko i na temat czyli
opowieść „The freedom song”. Bez tłumaczenia, bo przecież nawet dzieci wiedzą,
że freedom to nie wolna chata, tylko coś znacznie innego.
źródło: http://favim.com/image/5182281/
Dawno, dawno temu żył sobie pyszny i hardy myśliwy.
Pewnego razu idąc przez las zobaczył przepięknej urody ptaszka z błyszczącym
złotym dzióbkiem, zielonymi skrzydełkami i czerwonym ogonkiem. Ptaszek szczęśliwy
latał z gałęzi na gałąź i ćwierkał wesoło: „Na-na, na-na-na.”
Myśliwemu, nie wiedzieć czemu, się to nie spodobało.
Pomyślał, że ptaszek celowo za nim lata i drwi sobie z niego – dzielnego
chwata. Krzyknął więc do ptaszka, ze złością: "zamknij dziób !"
Ale ptaszek, jak to ptaszek dalej latał i śpiewał: „Na-na, na-na-na.”
Myśliwy, niewiele myśląc wyciągnął łuk i strzelił celnie
prosto w serce ptaszka.
Zadowolony z siebie wrzucił martwe stworzenie do
plecaka. Po chwili poczuł jednak dziwne wibracje, a później
stłamszony ćwierkot: Na-na, na-na-na.
Wściekły oskubał i rozszarpał ciało ptaszka na kawałki,
ale ciągle słyszał drżący głosik: „Na-na, na-na-na.” Niewiele myśląc wrzucił więc stworzenie do wrzącej wody, ale i
stamtąd dało się słyszeć bulgoczący odgłos: „Na-na, na-na-na.”
Rozszalały ze złości myśliwy postanowił zakopać garnek z
ugotowanym, ale ciągle śpiewającym ptaszkiem w ogrodzie. Wykopał dziurę
głęboką na metr, wrzucił tam gar, ale znów ledwie zdążył uklepać mogiłę, gdy
usłyszał znajome: „Na-na, na-na-na.”
Co począć, odkopał ptaszka i tym razem wrzucił jego maleńkie martwe ciałko, do solidnej
metalowej skrzyni.
Sapiąc i przeklinając zawlókł skrzynie
nad rzekę i zrzucił ją z mostu w najgłębsze miejsce. Przez jakiś czas
nasłuchiwał, ale tym razem zdawało się, że uciszył ptaszka na amen.
Zadowolony z siebie poszedł spać.
Ale – nocą silny nurt niepokornej, dzikiej rzeki rozkołysał skrzynie. Jej
wieko się otworzyło, a cała skrzynia szczęśliwie wylądowała na leśnym brzegu
rzeki.
Do dziś nikt nie wie jak to się stało, ale ze skrzyni
zaczęły wylatywać tysiące ptaszków ze złotymi dzióbkami, zielonymi skrzydełkami
i czerwonymi ogonkami, śpiewając: „Na-na, na-na-na.”
Następnego dnia biedny myśliwy nie wierzył własnym uszom,
gdy zewsząd słychać było: „Na-na, na-na-na.”
Westchnął tylko głęboko: „No tak to jest po prostu freedom song.”
Uwierzcie albo nie, ale gdy myśliwy już to zrozumiał, to
nigdy więcej nie zadzierał z ptaszkiem o złotym dzióbku, zielonych skrzydełkach
i czerwonym ogonku.
Bajkę o tym właśnie tytule znalazłam na stronie:
http://www.storymuseum.org.uk/stories/audio-stories/ i jest to moje bardzo dowolne tłumaczenie i opracowanie.
Za to jakie aktualne ;)
Morał: Lepiej rzeczywiście nie zaczynać z ptaszkiem o złotym dzióbku,
zielonych skrzydełkach i czerwonym ogonku. Żeby tylko niektóre ptaszki nie dały się
zwieść akcji: OKRUSZEK +
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz