Stanisław Miarczyński - Następuje wieczór/ zdjęcie własne obrazu z Muzeum Sztuki Przykarpacia w Iwano-Frankowsku |
Od dłuższego czasu mam na pulpicie zdjęcie obrazu Stanisława Miarczyńskiego zrobione w Iwano-Frankowsku w Kolegiacie Najświętszej Marii Panny, w której obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Przykarpacia. Zatrzymaliśmy się tam w drodze do Domu Vincenza w Bystrcu w Ukrainie. Obraz " Następuje wieczór" ma w sobie tyle światła i jakiejś tajemniczej melancholii.
Patrząc na niego przypomina mi się fragment "Połoniny" opisujący rozmowę na plebanii w Krzyworównii. Toczy się ona w towarzystwie ważnych gości, którzy przyjechali ze świata w interesach, związanych z butynem - wyrębem lasu. Jeden z Dyrektorów Drzewnego Trustu zagaja ... Posłuchajcie ile w tej rozmowie niewymuszoności (Gemütlichkeit) i jeszcze czegoś nieuchwytnego.
I cóż pan hrabia porabia tu w górach? — pytał ugrzeczniony dyrektor Husarek.
- Nie jestem hrabią.
- Ach, u panów polskich trudno wiedzieć, tylu hrabiów, sami hrabiowie. Cóż więc łaskawy pan dziedzic tutaj porabia? - pytał dyrektor Husarek, nie wiadomo uniżenie czy ironicznie.
- Żyję.
Dyrektor poczuł, że należy otamować Gemütlichkeit wiedeńską. Dokończył krótko:
- I nie nudno?
- Nie, jestem żonaty, pracy wiele i mam takich sąsiadów - wskazał na księdza i na Fokę.
Właśnie weszła księdzowa, przelewając rozlaną twarz gościnną czułością. Dziedzic ucałował jej ręce, dodał kokieteryjnie:
- Czyż można się nudzić w sąsiedztwie takich dam? - To była okazja aby wszyscy wyrazili burzliwe uznanie dla księdzowej. Lecz dziedzic wstał już, żegnał się. Księdzowa zatrzymywała:
- Kochany panie dziedzicu, chwileczkę jeszcze, może herbatki, może sorbeciku?
- Żona czeka.
- Przebaczy ona lubka, nasza gołąbka, mnie przebaczy - czuliła się księdzowa. - No cóż u państwa?
- Jesień, roboty niby skończone, ale jeszcze dość tego.
Zaryga wścibił pytanie:
- A lasów pan dziedzic nie rąbie, w drzewie nie pracuje, jak starszy pan dobrodziej?
- Nie, nie rąbię ani nie sprzedaję.
- Szkoda - westchnął Zaryga.
Dziedzic jakby nie mogąc zdecydować się na odpowiedź, bąknął:
- Lasów też szkoda.
-A studia pańskie, meteorologia, zapiski - odwodził ze zrozumieniem ksiądz.
- To już idzie mechanicznie, a studia, ha
- Trochę za trudno tu, na końcu świata?
- Nie, właściwie pole dla studiów tutaj nie byle jakie — Dziedzic oglądnął obcych, przerwał.
Ksiądz pytał niezmordowanie:
- Dla jakich studiów?
- Człowiek.
- Antropologia także pana interesuje?
- Raczej człowiek na pograniczu
- Aha, na pograniczu trzech krajów, Galicji, Węgier i Bukowiny?- pytał ksiądz.
- Nie, na pograniczu wieczności i czasu [...]
- Ale, o tym wszystkim kiedy indziej, księże kanoniku.
To na koniec, aby trochę wrócić na ziemię, jeszcze jeden obraz z Muzeum Podkarpacia w dawnej Kolegiacie NMP w Iwano-Frankowsku. Kto wie czy teraz wśród zawieruchy wojennej gdzieś nie przepadnie. A tu taka idylliczna scena "Spotkanie przy herbacie" autorstwa Włodzimierza Makowskiego. Ciekawe o czym tu rozmowa ...
P.S. Wszystkie użyte cytaty pochodzą z drugiego tomu tetralogii Stanisława Vincenza „Na wysokiej połoninie” pt. „Zwada”, s. 117-118, wyd. Pogranicze, Sejny 2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz