Dziki bez - legendy i opowieści praktyczne
W tym roku po raz pierwszy postanowiłam przyjrzeć się bliżej wielce tajemniczej i jednocześnie pospolitej roślinie jaką jest Sambucus negra czyli czarny bez. Na zdjęciu powyżej jego piękne tegoroczne baldachimy, których aromat i zapach zamknęłam w słoiczkach. Krzew zwany jest też bzem lekarskim lub aptecznym. Wyczytałam, że zawiera liczne składniki korzystne dla zdrowia doceniane już w starożytności. A, że to prawda dodam, że bez nazywany był nawet „drzewem życia” czy "chłopską apteczką".
Wykorzystywano go do leczenia oparzeń, chorób skórnych, przeziębień. Dzisiejsza medycyna uzdrawiające moce tej rośliny sprawdziła, nazwała i opisała. I udowodniono, że kwiaty i owoce dzikiego bzu pomagają na infekcje gardła, łagodzą kaszel, działają napotnie i regulują przemianę materii
Co tu też kryć - z rośliną od najdawniejszych czasów wiązały się też liczne zabobony i praktyki magiczne. Wierzono na przykład, że miejsce pod jego koroną ma magiczną moc, a rosnący obok domu chroni go przed złem oraz chorobami.
Słowianie mieli jednak do bzu stosunek ambiwalentny. Fascynował, ale również wzbudzał strach. Wierzyli, że bez pośredniczy między światami. Traktowali nawet roślinę jako axis mundi, czyli oś świata. Nie wolno było bezkarnie go rwać i łamać, ani palić nim w piecu, bo mógł sprowadzić do domu diabła. W Europie jego związek ze śmiercią dostrzegany był dość powszechnie. W Skandynawii miarę ze zwłok brano kijem z dzikiego bzu. Germanie ścinanie bzu objęli zakazem, bowiem podobnie jak Słowianie przypisywali tę roślinę podziemnym bóstwom. O zgodę na ścięcie gałęzi należało poprosić boginię i złożyć specjalne ofiary. Wierzono również, że z jego gałęzi czarownice robią miotły, by na nich latać.
Sami widzicie, jeśli do tej pory nie zebraliście jeszcze kwiatostanów bzu to najwyższa pora. Zwłaszcza, że herbaty z dzikiego bzu pito w średniowieczu nawet w celach odchudzający, a kadzidła z jego liści i suszonych kwiatów służyły również do odczyniania uroków ;) W wielu kulturach z drewna bzu tworzono amulety chroniące przez złymi mocami.
Ja tymczasem swój syropek już zrobiłam. Przy okazji część połączyłam również ze spirytusem. Obie wersje bardzo zdrowe. Przepisów w internecie znajdziecie mnóstwo. Sama korzystałam z przepisu Agnieszki Maciąg dostępnego tu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz