"Przyszłość jest absolutnie nieprzewidywalna" czyli opowieści Lema o wiedzy i ignorancji z rozmowy z pisarzem na koniec XX wieku
Wielokrotnie już pisałam i jest to tzw. święta prawda, że jestem bibliofilką. Dodatkowo posiadaczką pakietu "smart" w pewnej aplikacji przesyłkowej uprawniającego mnie do darmowych przesyłek. Efektem tego jest moje kompulsywne nabywanie książek w internetowych antykwariatach. Wszystkie poczyniane zakupy są jednak przemyślane i mam swoją cichą misję, aby dawać wartościowym książkom drugie życie.Niejedna opowieść z takiej wycofanej z księgozbioru bibliotecznego pozycji trafiła na tego bloga. Jak na przykład ta o Trębaczu z Samarkandy:
Po więcej przykładów wystarczy tylko wejść w zakładkę "Przeczytane". Mam też pewną satysfakcję, że jako miłośniczka książek tradycyjnych mam swój wkład w rozwój nowych technologii i uczestniczę w procesie tzw. machine learning'u. Uświadomił mi to średni syn, gdy wyznałam mu kiedyś z dumą, że od jakiego czasu mam codziennie ponad sto wejść z Saudii Arabii czy Stanów Zjednoczonych. Wyznał mi wtedy z okrutną prostotą: Mamo, pewnie boty z twoich blogów uczą się polskiego.
Nie powiem żebym się specjalnie zmartwiła, a nawet, być może naiwnie, ucieszyłam się. Pozostaję w przekonaniu, że mam jakiś wpływ na algorytmy regulujące pracę tych bezdusznych maszyn.
I o tym też trochę będzie dzisiejsza opowieść.
Pochodzi ona z książki "Rozmowy na koniec wieku". Książka wydana została w Wydawnictwie Znak w 1998 roku i zawiera wywiady z autorytetami - osobami dziś już w większości nieżyjącymi.
W styczniu, gdy zwykle budzą się refleksje jaki będzie ten przyszły rok i w ogóle, przeczytałam rozmowę ze Stanisławem Lemem - rocznik 1921.
Rozmowa i odpowiedzi pisarza jak na fantastycznego futurologa przystało, mimo upływu ponad ćwierćwiecza bardzo aktualne. Dziennikarz nawiązuje w rozmowie do słów Armstronga wypowiedzianych na księżycu: "mały krok człowieka, wielki krok ludzkości" . Pada konkluzja - pytanie, że chyba wiele się jednak od tamtego czasu nie zmieniło.
Lem potwierdza i pada refleksja:
Istotnie jest rzeczą dziwaczną, że na całym nieboskłonie widzianym z Księżyca jedyną błękitną planetą jest Ziemia. Z Księżyca widać jedność Ziemi, prawdziwą, autentyczną jedność i jedyność zarazem. Ale świadomość ta nie przemawia do wściekle zwalczających się nawzajem narodów, frakcji, jednym słowem - ludzi. Na to nie ma żadnej rady.
Dalej rozmowa toczy się na temat rozwoju nauki i nowych technologii. Pisarz mówi, że często wzrost wiedzy powoduje również wielki chaos. Przyrównuje naukę do miotły, która od zamiatania świata rozszczepia się na coraz drobniejsze odnogi. Efektem tego jest fakt, że coraz częściej mamy do czynienia, ze specjalistami, którzy wiedzą wszystko o jakimś drobiazgu, ale tak naprawdę nie wiedzą nic o wszystkim.
Rozmówcy dopytują: Czy nie dzięki nauce jednak panujemy nad światem? Czy może to panowanie jest tylko złudzeniem, jak to Pan napisał mikrobów, które przesuwają się po powierzchni jabłka?
Lem odpowiada:
W Islandii niedawno wybuchł wulkan, który przebił sześćsetmetrową skorupę lodowca. Powstało tam wielkie gotujące się jezioro. My istotnie siedzimy na cieniusieńkiej warstewce stwardniałej i zeskorupiałej powierzchni globu, a wewnątrz jest ognista lawa.
W stosunku do żywiołowych mocy przyrody jesteśmy mikrobami na maleńkim pyłku, który krąży dookoła Słońca.
Rozmowa kończy się myślą Lema - futurologa, że przyszłość jest absolutnie nieprzewidywalna.
W tej kwestii nic się niestety nie zmieniło.
P.S. Warto wracać do takich rozmów, by nabrać dystansu do codzienności - na przykład, gdy nadmiernie ekscytujemy się sprawą pewnych dwóch panów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz