Stories of Tita

2 grudnia 2023

Opowieści z Warsztatów Telling Bee z Danem Yashinsky w ramach Międzynarodowego Festiwalu Opowieści 



Już wielokrotnie na blogu pisałam o wspaniałej corocznej imprezie organizowanej przez Stowarzyszenie "Studnia O" czyli Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Opowiadania. Zawsze w listopadzie, gdy zaczyna doskwierać jesienna szaruga w Instytucie Teatralnym można ogrzać się przy opowieściach.
Motto przewodnie tegorocznego Festiwalu brzmiało: "Przekazać dalej". Słowa te przyświecały również organizowanym w ramach projektu warsztatom. I to właśnie tam miałam szczęście spotkać kanadyjskiego opowiadacza, pisarza i działacza społecznego Dana Yashinsky. Wymyślił on metodę wspólnego zbierania i opowiadania historii, którą nazwał Telling Bee.
Skąd nazwa Telling Bee? Oczywiście od pszczółek:), które działają razem. W kanadyjskim angielskim używa się właśnie tego określenia, gdy ludzie robią coś wspólnie i mają z tego wspólnego działania dużo radości np. barn raising bee czyli wspólne stawianie stodoły.
Idea Telling Bee realizowana w szkołach jest bardzo prosta i polega na poprowadzeniu uczniów najpierw przez proces słuchania i zbierania historii, potem ich opowiadania i spisywania, a na końcu opublikowania książki z opowieściami. Każda przyniesiona historia musi spełniać trzy podstawowe warunki. Trzeba przede wszystkim przynieść wraz z nią pisemną zgodę na jej opowiedzenie, nadać jej tytuł i zawsze zacząć opowieść od słów: Historię tę usłyszałem/łam od... 
Sam opis metody brzmi dosyć sucho, ale wierzcie mi na warsztatach mogliśmy poczuć, że takie wspólne zbieranie i dzielenie się opowieściami ma sens. Hasłem projektu jest portugalskie przysłowie: Najpierw słuchaj, potem mów. W taki to sposób uczniowie zaczynają doceniać słowo mówione, opanowują umiejętności zarówno słuchania jak i opowiadania. 
Jest to szczególnie ważne dziś, gdy tak bardzo nowe technologie wchodzą w nasze życie. Coraz rzadziej ludzie spotykają się by opowiadać sobie historie, które w naturalny sposób odpowiadają na ważne życiowe pytania. Nauka, no i internet stały się głównym źródłem informacji. Zamiast spotykać się w kręgu przyjaciół coraz częściej siedzimy przed ekranami telewizorów, smartfonów, laptopów.
Coś nam umyka. Niby wszystko jest pod kontrolą- wszystko wiemy, ale ...
W czasie warsztatów Dan Yashinsky opowiadał, że dawno temu na Yukonie - jednym z najzimniejszych regionów Kanady istniała instytucja opowiadaczy tzw. storm fools (burzowych głupców). Byli to przedstawiciele starszyzny plemiennej, a samo nazwa "storm fool" wymawiana była zawsze z respektem. W zimowe zawieje, niezależnie od pory dnia chodzili oni od chaty do chaty i dodawali ludziom otuchy opowiadając historie, przynosząc wieści z innych domów, żartując. Ich wędrowanie zawsze traktowane było jak lekki akt szaleństwa. Kto wychodzi z chaty w taką pogodę. A jednocześnie bez nich i ich opowieści długie zimowe wieczory, wyjące na zewnątrz wiatry niejednego doprowadziłyby na skraj opętania, a już na pewno przygnębienia.
Dziś chyba też potrzeba takich wariatów.
Właśnie po to jest projekt Telling Bee, abyśmy nauczyli się na nowo opowiadać sobie historię.
Na koniec kilka krótkich historyjek z opublikowanych w ramach projektów Telling Bee książeczek:
Opowieść 7-mio letniego Marka usłyszana od dziadka o tytule "Mój dziadek i banany"
Mój dziadek przyjechał do Kanady z Ukrainy jako mały chłopiec. W Ukrainie cała rodzina cierpiała straszną biedę. Często byli głodni. Za ostatnie pieniądze ze sprzedaży gospodarki kupili bilety na statek do Ameryki. Podróżowali pod pokładem - jako że mieli kupione najtańsze bilety. 
Pewnego dnia dziadek wyszedł na pokład i jakie było jego szczęście, gdy jeden bogaty pasażer podarował mu banana. W Ukrainie tylko bardzo bogaci ludzie mogli pozwolić sobie na taki rarytas. Dziadek był bardzo głodny i zjadł banana razem ze skórką. Potem się rozchorował. Od tamtej pory dziadek już nigdy nie je bananów. 

Historia opowiedziana przez 9-cio letnią Annę usłyszana od babci.
Babcia opowiadała mi, ze jej tata przypłynął do Kanady najpierw sam. Jego żona razem z maleńką córeczką miała przyjechać miesiąc później na słynnym Tytaniku. Gdy okazało się, że statek zatonął  dziadek wpadł w rozpacz. Nie znał angielskiego i nawet nie wiedział gdzie szukać listy zaginionych pasażerów. Na szczęście znalazł się jakiś dobry człowiek i przeszukał listy dla dziadka. Okazało się, że nie ma tam nazwiska babci. 
Babcia przypłynęła za miesiąc. Gdy dziadek zapytał się dlaczego zrezygnowała z podróży Tytanikiem  z uśmiechem odpowiedziała, że żadna przyzwoita żydówka nie zaczyna podróży w piątek przed szabasem.

W trakcie warsztatów mieliśmy też okazję poopowiadać sobie ważne dla nas historie. W pięcioosobowych kręgach każdy miał około trzy minuty na krótką opowieść. Obowiązywały te same zasady: tytuł, od kogo ją usłyszeliśmy i czy mamy pozwolenie na jej opowiedzenie. 
Wierzcie mi to były niesamowite opowieści. Niestety większość z nich związana była z traumami wojennymi, ale były też historie lżejszego kalibru. Przytoczę opowieść: O piesku

Rzecz działa się w latach pięćdziesiątych. Moi dziadkowie mieli czworo dzieci i na pewne Boże Narodzenie dzieci od cioci dostały pieska bokserka. Piesek był słodki, ale nieznośny. Wszystko gryzł i niszczył. Raz dobrał się do zapasów mąki, co było prawdziwą katastrofą. Dziadek postanowił, że albo on albo piesek i postanowił wywieźć bokserka do lasu. Tak się kiedyś, niestety niehumanitarnie, załatwiało  sprawy. Jak postanowił tak zrobił. 
Piesek jednak ku uciesze dzieci po dwóch dniach wrócił i dziadek postanowił dać mu szansę. Niestety bokserek znowu coś nawywijał, dziadek znowu stwierdził: albo ja albo piesek  i wywiózł pieska do innej miejscowości i tam porzucił. Piesek po dwóch dniach znowu wrócił. Historia powtórzyła się jeszcze dwukrotnie z takim samym skutkiem i od tamtej pory w rodzinie krąży uzasadnione powiedzenie, że łatwiej się pozbyć z domu mężczyzny niż psa.

A i zupełnie zapomniałabym o „gadającym kijku”. Każdy kto opowiada historie trzyma kijek. To stary zwyczaj opowiadaczy, znany na całym świecie. Przedmiot ten pozwala okazać szacunek opowiadaczowi i słuchaczom.   Pomaga też nieśmiałym osobom podejmować wyzwanie opowiedzenia historii.
I jak wam się podoba Telling Bee i wspólne snucie opowieści?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz