Stories of Tita

9 sierpnia 2023

The Stotyteller at Fault czyli Opowiadacz w Potrzasku 




Cóż byłoby warte nasze życie bez dram, nawet tych wyimaginowanych. Kotłujące się emocje potrafią wyrwać z marazmu nawet starych opowiadaczy. Nie sposób przecież snuć opowieści, gdy nie przeżyło się samemu wzruszenia, wzburzenia, ekscytacji, zawodu, straty, zachwytu, apatii, zapału, słabości  .... 
Nie bójmy się więc życiowych zakrętów. Bez nich umarlibyśmy z nudów i w ogóle nie byłoby o czym gadać :)
Posłuchajcie opowieści o tym jak to jeden opowiadacz popadł w tarapaty z powodu miłego, słodkiego życia ....Dawno, dawno temu w Irlandii, gdy władze nad krajem sprawowały życzliwe ludziom, miłujące światło i piękno plemię bogini Danu, panował król Leinster, który uwielbiał opowieści. Miał on nawet swojego nadwornego Opowiadacza. Wiódł on wraz z małżonką spokojne, szczęśliwe życie nieopodal zamku i co dzień wieczorem snuł Królowi do snu nową opowieść. A znał ich bez liku.
Każdego ranka nasz Opowiadacz miał w zwyczaju przechadzać się po ogrodzie, by przypominać sobie różne życiowe przygody, które wieczorem mógłby wpleść w nową opowieść. Tak samo było i tym razem, ale ...
Po czterokrotnym obejściu gospodarstwa nic nie przyszło mu do głowy. Nie zauważył też nic ciekawego, ani dziwnego - żadnego szczegółu, który nadałby jego historiom tego wyjątkowego smaczku. Spóźnił się zły na śniadanie. Zresztą nie miał głowy do jedzenia. Taka sytuacja zdarzyła mu się po raz pierwszy. Wpadł w panikę. Bał się, że straci całą swoją reputację, ale przede wszystkim zawiedzie króla. Równie dobrze mógłby położyć się i umrzeć.
Na szczęście żona opowiadacza zachowała zimną krew, a jej wzrok przykuł włóczęga siedzący na drodze. Choć biedny, w łachmanach i z drewnianą nogą, to jednak minę miał zadowoloną. Przed nim leżały kości do gry i widząc naszego Opowiadacza zaproponował mu rozgrywkę. Mało tego, pokazał skórzany trzos pełen złotych monet. Zaczęli rzuty, ale szczęście nie sprzyjało Opowiadaczowi i prędko przepuścił cały majątek, a potem za namową żony zagrał o swój dom, powóz i cały dobytek. To również przepadło. Włóczęga bawił się świetnie i zaproponował jeszcze jedną rozgrywkę. Postawił całą swoją wygraną za żonę Opowiadacza. Ta nie miała nic przeciwko. Niestety, wkrótce okazało się, że i ją stracił. Najdziwniejsze było jednak to, że żona z chęcią i radością rozsiadła się obok starego, kulawego włóczęgi.
To jeszcze jednak nie koniec. Starzec spojrzał przenikliwie na Opowiadacza i powiedział, że jest jeszcze jedna rzecz za którą postawiłby całą wygraną, tą rzeczą jest on sam. Nasz przegrany nie miał już nic do stracenia. Zgodził się zagrać o swoją wolność.
I ponownie przegrał. Tymczasem Włóczęga wyjął czarodziejską różdżkę. Zanim jej użył grzecznie zapytał Opowiadacza w jakie zwierzę chciałby być zamieniony: jelenia, lisa czy zająca.
Już, żeby nie przedłużać przykrej dla siebie sytuacji szybko zdecydował się na bycie zającem i w mgnieniu oka kicał nieopodal byłej żony. Ta jednak poszczuła go własnymi, jeszcze przed chwilą, psami. Mało tego wraz z Żebrakiem mieli niezłą zabawę, obserwując polowanie na zająca.
W końcu jednak zabawa im się znudziła i  znów za pomocą czarodziejskiej różdżki zziajany Opowiadacz pojawił się przed pękającą ze śmiechu parą. Oszołomiony cała tą sytuacją zapytał:
- Czy mogę przynajmniej wiedzieć kim jesteś i skąd przychodzisz?
- Jestem sobie takim dobrodusznym człowieczkiem, jednego dnia biednym, następnego bogatym. Jeśli jednak chcesz mnie lepiej poznać, pokażę ci takie rzeczy o jakich nigdy ci się nie śniło. Ty będziesz widział wszystko, ale sam będziesz niewidzialny. 
W tym momencie znaleźli się na zamku słynnego Króla O'Donnel'a. Włóczęga tym razem przybrał postać chudego szarego wieśniaka w łachmanach i różdżką z ostrokrzewia w dłoni.  U pasa zwisał mu obnażony miecz. Pozdrowił Króla Odonnel'a   kwiecistą mową, a ten od razu poznał się na jego obyciu i wartości. Miał też okazję jak równy z równym rozmawiać z władcą. Pokazywał mu sztuczki i wygrywał coraz to wyższe odważne zakłady. Po czym tak szybko jak się pojawił na królewskim dworze, tak samo szybko zniknął pozostawiając Krola Odonnel'a  w dobrym nastroju.
To wszystko było nie do wyobrażenia dla towarzyszącego mu niewidzialnego Opowiadacza.
W mgnieniu oka znaleźli się na następnym królewskim dworze. Ku przerażeniu Opowiadacza był to zamek jego pracodawcy Króla Leinester'a. Usłyszał jednak od włóczęgi krótką komendę: Nic się nie bój. Jesteś niewidzialny, tylko patrz.
Tymczasem zmęczony władca siedział ponury na tronie czekając na wieczorne opowieści. Zamiast nadwornego opowiadacza zjawił się jednak chudy szary wieśniak w łachmanach, różdżką z ostrokrzewia w dłoni i zwisającym u pasa obnażonym mieczu. To wprowadziło króla w rozdrażnienie. Zwłaszcza, że Włóczęga przedstawił się jako najlepszy harfiarz, gdy to on Król Leinester szczycił się posiadaniem najlepszych harfiarzamy. Doszło do pyskówki, w której to królewscy harfiarze przyrównani zostali do wyjących kotów. Dość powiedzieć, że wywiązała się bójka. Muzycy w obronie swego honoru rzucili się na Włóczęgę. Aby ukrócić waśnie Król polecił powiesić pyszałka. A sam markotny bez wieczornej opowieści poszedł spać. 
Rozkaz Króla został wykonany. Jakież jednak było zdziwienie strażników,  gdy wracając na komnaty zamkowe zastali tam całego i zdrowego Włóczęgę. Zarzekał się, że nic nie wie o żadnym wieszaniu go i niech ich ręce zamienią się w świńskie kopyta, gdyby przyszło im do głowy założyć mu powróz na szyję. Co gorsza okazało się, że na szubienicy zawisł nie kto inny tylko brat Króla.
Co tu robić? Strażnicy obudzili Króla z wieścią, że nie udało się powiesić Włóczęgi. Zaspany władca kazał powiesić go raz jeszcze. Zrobili jak kazał, ale i tym razem zamiast niego na szubienicy wisiał główny harfista. Włóczęga tymczasem przechadzał się po dworze i naigrywał się z kapitana straży.
- A może powiesisz mnie po raz trzeci za to, że śmiałem śmiać się z waszych harfistów. 
- Zmiataj skąd przyszedłeś - usłyszał tylko w odpowiedzi. 
I w tym momencie Włóczęga znikł.
Jednocześnie Opowiadacz  powrócił cały i zdrowy do swojego domu. Włóczęga zapewnił go, że nie będzie go już dłużej dręczyć i oddaje mu cały przegrany dobytek wraz z żoną. Opowiadacz podziękował za wszystko. Nie miał jednak patrzenia na swoją małżonkę, przez którą czuł się zdradzony.
Włóczęga długo wyjaśniał, że biedna kobieta nie mogła nic poradzić na czary jakie na nią rzucił.
Okazało się, że Włóczęgą był sam Angus - bóg miłości i poezji. Znał on dobrze naszego Opowiadacza. Wiedział ile dobrego robił snując co wieczór Królowi mądre opowieści i gdy dowiedział się o jego porannych problemach postanowił natychmiast przyjść z pomocą. 
Angusowi szczególnie zależało na pogodzeniu się małżonków. Żadna sztuka nie warta jest przecież ich miłości. Tłumaczył jak to trzeba zapomnieć i przebaczyć. W końcu przekonał naszego opowiadacza, że moc jego czarów jest tak potężna, że nie może się jej oprzeć żaden śmiertelnik
Na koniec Angus uśmiechnął się dobrotliwie i rzekł:
- Najważniejsze, że znów masz gotową opowieść dla Króla.
I znikł.
I rzeczywiście nasz Opowiadacz miał niesamowitą historię. Wieczorem opowiedział ją od początku do końca Królowi. A ten długo się śmiał i nie mógł zasnąć. Na koniec wyznał swojemu nadwornemu Opowiadaczowi, aby ten nigdy nie martwił się o nowe historie. Uwielbiał bowiem słuchać bez końca opowieści o fantazji chudego szarego żebraka, który okazał się być bogiem miłości i poezji.  

P.S. Opowieść "The storyteller at fault"  pochodzi z angielskojęzycznego zbioru "Irish Fairy Tales". Bajki zebrał Joseph Jacobs, a wydało wydawnictwo Wordsworth Classics.
Jak zwykle opowieść jest moim autorskim tłumaczeniem. 
Aby dobrze ją opowiedzieć po polsku nie wystarczy tylko znać angielski. Tłumaczy przecież świetnie czat GPT lub Google Translator. Wydaje mi się, że aby wyrazić i zrozumieć przeżycia Opowiadacza, trzeba najpierw samemu doświadczyć trochę dram. I to nas ludzi, na szczęście jeszcze, różni od sztucznej inteligencji, która nie wie co to miłość i poezja. Chociaż, może to tylko kwestia czasu ...  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz