Opowieści z Orędzi Bożonarodzeniowych Królowej Elżbiety II
Po śmierci Królowej Elżbiety II zastanawiałam się w jaki sposób oddać hołd i porozmawiać z uczniami o jej długim życiu. Czasu było niewiele. Wiadomość o śmierci monarchini przyszła nagle w czwartek wieczorem. Dwa dni wcześniej widzieliśmy ją uśmiechniętą przyjmującą dymisję Borysa Johnsona i namaszczającą Liz Truss na nowego premiera.
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to oddać głos Jej Wysokości i wysłuchać z uczniami jej ostatniego orędzia świątecznego. W końcu orędzia to na wzór tych anielskich - mowy, które mają dodać sił, budzić nadzieję.
Nigdy nie zapomnę orędzia w pandemicznym roku 2020, gdy na całym świecie zalecano, a nawet formalnie zabraniano typowych rodzinnych spotkań. Królowa skupiła się wówczas na wszystkim tym czego pandemia nas nauczyła. Nawiązując do biblijnej historii dobrego Samarytanina złożyła wyrazy uznania ludziom, którzy w czasie epidemii stanęli na wysokości zadania. Mówiła: "Co niezwykłe, rok, który z konieczności trzymał ludzi z dala od siebie, pod wieloma względami nas do siebie przybliżył. W Wielkiej Brytanii i na całym świecie ludzie wspaniale zmagają się z wyzwaniami tego roku i jestem tak dumna i poruszona tym cichym, niezłomnym duchem.[...] Dobrzy Samarytanie pojawili się w całym społeczeństwie, okazując troskę i szacunek wobec wszystkich, niezależnie od płci, rasy czy pochodzenia, przypominając nam, że każdy z nas jest wyjątkowy i równy w oczach Boga"
I na koniec dodała: "Nadal czerpiemy natchnienie z życzliwości obcych i czerpiemy pocieszenie, że nawet w najciemniejsze noce jest nadzieja na nowy świt".
Elżbieta II często powoływała się na Biblię. W orędziach cytowała jej fragmenty. W 2015 po serii krwawych zamachów terrorystycznych, skomentowała, że świat musiał w tym roku stawić czoło momentom mroku, ale Ewangelia według św. Jana zwiera werset pełen nadziei: „A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”.
Ostatnie orędzie Królowej nawiązywało do smutku po stracie bliskiej osoby. Elżbieta II wspominała niedawno zmarłego męża, mówiąc o nim ciepło, że błysk w jego oku był tak samo jasny pod koniec życia, jak i wtedy gdy pierwszy raz go zobaczyła. A potem dodała:
"Ale oczywiście, życie składa się z ostatnich rozstań i pierwszych spotkań. I choć ja i moja rodzina tęsknimy za nim, wiem, że chciałby, byśmy cieszyli się świętami Bożego Narodzenia. Gdy, podobnie jak miliony ludzi na całym świecie, przygotowywaliśmy się do Bożego Narodzenia, odczuwaliśmy jego obecność”.
Nawiązując również do zbliżającej się 70 -tej rocznicy objęcia tronu mówiła:
„Za zaledwie sześć tygodni rozpocznie się mój osobisty rok jubileuszowy, który, mam nadzieję, będzie okazją do cieszenia się poczuciem wspólnoty dla ludzi na całym świecie, szansą na podziękowanie za ogromne zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 70 lat, zarówno te społeczne, jak i naukowe czy kulturalne, a także do spojrzenia w przyszłość z ufnością”.
Co roku na orędzia Elżbiety II czekałam z niecierpliwością. Będzie mi ich brak. Jej mądrość, zbudowana na doświadczeniu długiego i bogatego życia sprawiała, że słowa brzmiały prawdziwie i były rzeczywiście z gatunku tych co to "ludzi niosą". Uwielbiałam dyskretne dowcipy Królowej wypowiadane w czasie orędzia, jak choćby tego z ostatniego z 2021 roku. Przekonywała jak cenna jest celebracja w rodzinie zwyczajów świątecznych: śpiewania kolęd (pod warunkiem, że zna się melodię) czy wspólnego oglądania świątecznych filmów (choć zna się dokładnie ich zakończenie).
W 2006 roku po orędziu wygłoszonym w Southwark Cathedral w Londynie Królowa spotkała się również z grupką dzieci wystawiającą Jasełka. Opowiedziała wówczas dowcip, jak to pewna dziewczynka zapytała się swojej babci: Babciu, czy ty pamiętasz epokę kamienną. Królowa dodała, że choć pamięć ludzi w jej wieku nie sięga aż tak daleko to jednak starsza generacja może być źródłem patrzenia na rzeczy w szerszym kontekście i mądrości płynącej z doświadczenia (the older generation are able to give a sense of context as well as the wisdom of experience which can be invaluable).
Podobno, u wielu plemion afrykańskich, gdy umiera stary opowiadacz, to ludzie czują taką stratę, jakby co najmniej spaliła się wielka biblioteka. Taką stratę czuję dziś po pogrzebie Królowej, której słowa miały moc.
Tymczasem chowam w pamięci spokój i godną obecność Królowej Elżbiety oraz przede wszystkim jej radosne, roziskrzone, mądre oczy. Jak to by powiedział Vincenz wyglądała i zachowywała się jakby nigdy rozczarowań nie zaznała. Wiemy, że było inaczej.
Skąd czerpała siłę?
Warto posłuchać jej orędzi świątecznych, by odkryć tę tajemnicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz