Opowieści i mądrości z "Austerii"
"Odkąd człowiek szuka siebie, bywa gościem austerii. Dla gospodarzy jest swój gdyż bywa, a nie jest. A ponieważ zaraz go nie będzie, posiłek i nocleg powinny być ciepłe. Ciepłe od ognia, od światła, od serca. To jedno zabierze z sobą – ciepło na drogę. Austerię stawia się na rozdrożu, przy gościńcu, nad wodą, za cmentarzem, u kresu. Spotykają się w niej podróżni na nowym etapie życia i życie pozostawiający za sobą, uciekinierzy i powracający, zagubieni i gotowi do skoku. Dla nich wszystkich austeria to Dom Na Drogę..."
Ten fragment laudacji Krzysztofa Czyżewskiego wygłoszonej na okoliczność przyznania zeszłorocznej nagrody im. Stanisława Vincenza Wojciechowi Ornatowi twórcy Wydawnictwa Austeria sprawił, że sięgnęłam w ten świąteczny czas po "Austerię" właśnie.
Już na pierwszej stronie znalazłam zdanie, refleksję starego Taga - gospodarza karczmy. Zadziwiony paniką powstałą na wieść o zbliżającym się froncie docieka:
Już na pierwszej stronie znalazłam zdanie, refleksję starego Taga - gospodarza karczmy. Zadziwiony paniką powstałą na wieść o zbliżającym się froncie docieka:
"Jeśli człowiek nie czuje się pewny we własnym łóżku, gdzież może się czuć pewny, pytam. Wśród obcych?"
Sam Tag daleki jest od ucieczki. Wprost przeciwnie, swoim spokojem, gościnnością i empatią człowieka dojrzałego daje chwilowe poczucie bezpieczeństwa tym, którzy na ucieczkę przed Kozakami się decydują. Obserwujemy w "Austerii" cały przegląd postaw i charakterów. Wybuch wojny rozpala wszystkie uśpione lęki, pierwotne instynkty i wcześniej skrzętnie ukrywane demony.
Stryjkowki opisuje tylko pierwszy dzień, a raczej noc wojny. Wszystko dzieje się na małej przestrzeni stojącej na rozdrożu, tuż za miastem, austerii Taga. Może właśnie przez to ograniczenie miejsca i czasu te kilka opisanych rozmów, zdarzeń i opowieści przemawia do czytelnika z taką mocą. Mało znaczące, wydawałoby się szczegóły, jak czwarty ułamany schodek nabierają metafizycznego znaczenia.
Wojna w powieści Stryjkowskiego rozpoczyna się od bezsensownej śmierci nastoletniej Asi. Całą winę za to bierze na swoje barki zakochany w niej do szaleństwa gimnazjalista Bumek. Zrozpaczony nie daje się odciągnąć od ciała dziewczyny. W szale rzuca się na próbującą wyciągnąć go z dusznego pokoju matkę. Bijącego się w głowę i jęczącego Bumka ratuje Stary Tag. Wyrzuca wszystkich z pokoju zmarłej spokojnym głosem prosząc:
"Bumka zostawcie. [...] Co wam szkodzi? Gdzie stoi napisane, że nie wolno! Gdyby tak ... mniej wymyślali."(s. 101)
A gdy zostaje z chłopcem próbuje koić go słowami:
"Ojciec, matka. Całe życie człowiek żyje bez nich. I zawsze gdy są najmniej potrzebni przychodzą i przeszkadzają.[...] Cóż ci mogę powiedzieć, Bum? Bóg ciebie dotknął swoim grubym palcem. On też jest ojciec! On wie gdzie trzeba uderzyć, w jakie miejsce. Tam, gdzie najbardziej cienko. Oj, Boże! Boże! Przez Twoje postępowanie ludzie przestają wierzyć w Ciebie. Zawsze zrobisz odwrotnie niż należy. Jeśli karzesz niewinne młode dzieci i zostawiasz w spokoju starego grzesznika, to wymieniasz szale, grzech przestaje być grzechem i na odwrót. Bardzo dobrze! Ale trzeba powiedzieć, aby ludzie nadaremnie się nie męczyli. Niedobry jesteś ojciec. Bum, myślisz, że ja wierzę w Boga? Staram się. Ale przychodzi mi to coraz trudniej, A jeszcze ci powiem, że im trudniej to przychodzi, tym bardziej się Go boję. Nawet Gerszon chce mnie przekonać przeciw Bogu. Ten prosty szewczyk chce mnie przekonać, że wszystko powstało z samego siebie. To głupstwo. Ale nie będę się do tego mieszał. Komu wygodniej niech mu tak będzie. Nie musi się wierzyć. Ale jeśli możesz przynajmniej trochę wątpić w Boga, to już jest dobrze." (s.103)
Zabiegany Tag prosi o towarzyszenie Bumowi przy zmarłej szewca Gerszona. Ten rozumiejąc cierpienie chłopca i ludzką bezsilność położył dłoń na jego ręce.
"Bum podniósł oczy.
Gerszon zadrżał z radości. Dostrzegł dwa płomyki śmiertelnych świec w źrenicach Buma. Jak dobrze, że ręka jak magnes może z człowieka wyciągnąć trochę bólu!"(s. 158)
A stary Tag całą noc jest na posterunku. Przyjmuje cadyka z Żydaczowa z całym dworem, podaje leki synowej, myśli nad ukryciem kobiet, szuka zbiegłego huzara, pamięta o uszyciu śmiertelnej sukienki dla Asi, godzi kłócących się kupców, ucisza śpiewających chasydów, dba o śpiące w izbie kuchennej ich żony z dziećmi, rozmawia z księdzem, przeczuwa bliską tragedię. Dla każdego jednak zdaje się mieć czas i dobre słowo. I choć ucisza "świętą trzódkę cadyka" to wciąż przewija się jak motto pieśń "młodzieńca z puszkiem na twarzy zamiast zarostu":
- Gdzie mieszka Bóg
Kto wie ...
Stary Tag, choć najbardziej zabiegany, wydaje się być bliski tej tajemnicy. Zdaje się wiedzieć co jest ważne, a co nie.
Po tragicznej śmierci Asi dywaguje:
"Nie ma odpowiedzi na nic. Jakby mogło się stać inaczej niż się stało. Stało się, znaczy, musiało się stać. I nie ma sposobu, aby się przekonać, że mogło się stać inaczej. Gdyby jedna rzecz mogła się stać dwa razy: raz tak, a raz nie, ale wszystko na świecie dzieje się tylko raz. I na tym trzyma się cały świat"(s. 87)
Wiele z jego mądrości warto mieć z tyłu głowy.
"Od milczenia nikt jeszcze się nie zmęczył."
"Cuda to są łaty, którymi święci próbowali naprawiać świat."
"Najważniejszy jest spokój w domu."
"Jeden człowiek w niebezpieczeństwie myśli, dwaj ludzie w niebezpieczeństwie radzą, tłum w niebezpieczeństwie nie myśli i nie radzi".(s. 202)
I w końcu: "Wszystko wolno, żeby ratować. Żeby ratować czyjeś życie." (s.241)
P.S. Wszystkie cytaty pochodzą z "Austerii" Juliana Stryjkowskiego, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz