Stories of Tita

24 lipca 2021

Opowieść z Muzeum Diecezjalnego w Łomży



W drugie pandemiczne wakacje odkrywam urokliwe i niesamowite miejsca, które chyba przez to, że niedaleko, egzystowały poza obszarem moich eksploracji. Wiadomo, że najciemniej zawsze pod latarnią. Korzystając z wakacyjnych wojaży Brata zaoferowałam się jako opiekunka jego psa, kota i pięknej urody petunii. Efektem tej propozycji były nieśpieszne spacery sentymentalne. Pochłonęły mnie one całkowicie. Szczerze mówiąc wędrowałam od kościoła do kościoła, jako że młodość moja wiąże się z czasem silnej dewocji w dobrym, jak mi się dziś zdaje, tego słowa znaczeniu. W łomżyńskiej Katedrze rozwiązałam niejeden egzystencjonalny problem i  spędziłam naprawdę sporo czasu. W związku z tym wszelkie obecne zmiany w jej wystroju przyjmuję nieobojętnie i niestety nie zawsze entuzjastycznie. Jakaż była moja radość, gdy część usuniętych z katedry obrazów znalazłam właśnie w Muzeum Diecezjalnym.
Dobrym duchem tego miejsca oraz skarbnicą wiedzy i opowieści o historii eksponatów jest Dyrektor Muzeum Ksiądz Tomasz Grabowski. Miałam niebywałą przyjemność go spotkać i usłyszeć to i owo. Jak chociażby opowieści o losach katedralnych ołtarzy właśnie.

Ekpozycja "Na plebani" /zdjęcie własne

Widoczny na muzealnej ekspozycji "Na plebani" obraz św. Antoniego wisiał według mnie na pierwszym filarze po lewej stronie.

Obraz Święty Roch Katedry Łomzyńskiej/ zdjęcie własne

Obraz Świętego Rocha również wydawał mi się dziwnie znajomy. Nie pamiętam gdzie dokładnie wisiał, a raczej został przewieszony. Jak się bowiem okazuje do lat 50-tych XX wieku był on częścią barokowego ołtarza w nawie głównej. Tu zdjęcie z ekspozycji muzealnej obrazującej dawny wygląd ołtarza.

Ekspozycja z makietą dawnego ołtarza z prezbiterium/zdjęcie własne

Po bokach widzimy odrestaurowane rzeźby św. Jana Chrzciciela i św. Wawrzyńca - patrona pierwszego łomżyńskiego kościoła na wzgórzu św. Wawrzyńca w Starej Łomży. Jak widać na zachowanej i eksponowanej fotografii głównym obrazem prezbiterium było Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny.
I tu pojawia się niesamowita opowieść o tajemniczych losach obrazu. Otóż po demontażu leżał sobie gdzieś na strychu zwinięty w rulon. Gdy zaczęto się nim interesować z myślą o konserwacji okazało się, że ktoś ze sceny zwiastowania wyciął Archanioła Gabriela. Czegóż jednak nie potrafi zdziałać sprawny warsztat konserwatorski. Tu efekt końcowy z aniołem trochę jakby domalowanym:
  
Zdjęcie reprodukcji obrazu z Katalogu Wystawy Muzeum Diecezjalnego
   
Historia dawnego ołtarza i obrazów jest dla mnie o tyle ciekawa i ważna, gdy wspominam moje prababcie i babcie, które wznosiły modlitwy w nie właśnie wpatrzone. Czy poruszały je tak samo, jak dziś mnie, gdy na nie patrzę? Jaki wpływ miały przedstawione biblijne historie na kształtowanie się ich wrażliwości?
Jak sztuka sakralna porusza przekonać się mogłam ponownie przypatrując się gotyckim późnośredniowiecznym rzeźbom. Ksiądz Grabowski zwrócił uwagę, że są to jedne z ciekawszych i cenniejszych eksponatów. Oniemiałam, gdy stanęłam oko w oko z jedną z trzech Marii tzw. myrrofor, które poszły do grobu w niedzielę zmartwychwstania. Zresztą zobaczcie sami, choć zdjęcie nie oddaje tego co czuje się patrząc na omodloną postać w pustej muzealnej sali. Przy Marii Kleofasowej, bo to najprawdopodobniej jej podobizna, chce się po prostu być lepszym człowiekiem.

Figura Marii Salome lub Kleofasowej z Turośli / zdjęcie własne
 
 Nic dziwnego, że jej pełna smutku, ale i czułości twarz stała się wizerunkiem Muzeum diecezjalnego w Łomży.
Jeśli będziecie kiedykolwiek w Łomży wstąpcie tam koniecznie. Muzeum jest świetnie zorganizowane i dostosowane również dla osób niepełnosprawnych. Tu przykład opisu Marii dla potrzeb osób niewidomych:


 Jestem pewna, że skrywa jeszcze wiele tajemniczych historii. Jak chociażby tych ikon i płaszczenicy z tzw. Małego Kościółka czyli dawnej cerkwi pod wezwaniem Trójcy Świętej przy ulicy Sienkiewicza.


  czy urny z prochami znalezionej na wzgórzu Św. Wawrzyńca


We wspomnianej ekspozyji "Na plebani" wypatrzyłam też znajomy mi obraz "Kołomyjka". 


Ja po przeczytaniu pieczołowicie wydanego Katalogu Muzealnego  z pięknymi zdjęciami już wiem, że na pewno tam wrócę. 


 Choćby po to, by jeszcze raz poczuć tę czułość i oddanie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz