Stories of Tita

6 lutego 2021

Opowieści Vincenza o tym jak wychować dobrego człowieka


Zapisany spontanicznie na pewnej lekcji tekst to fragment rozmowy dwóch kumów na huculskich chrzcinach. Pochodzi on z przetłumaczonej przez H. C. Steven'a i wydanej w Londynie w 1955 roku angielskiej edycji "Na wysokiej połoninie" - "On the High Uplands".
Powróćmy jednak na chrzciny. W przytoczonej rozmowie stary mędrzec - gazda Tanasij złośliwie podpytuje młodego postępowego Dziedzica po co są panowie na świecie. Mężczyzna po namyśle odpowiada:
"-Był raz taki mądry człowiek, dawno to i daleko stąd. Napisał w książce, że szlachectwo to taki płaszcz piękny, ciepły a honorowy. Ale pod warunkiem, aby go co dnia odnawiać. A jak nie, to rychło skurczy się, ubędzie.[...]. Z dnia na dzień trzeba dodawać - tak pisze.
- Z dnia na dzień? To ci kłopot! Jakżeż odnawiać?
- Tym, że szuka sobie szlachcic honoru jak najwięcej, obowiązku. Tego co dłużny światu." (Listy z Nieba, s. 49)
Szlachectwo, więc, nie po nazwisku i herbie się poznaje, ale poprzez codzienną gotowość do obowiązku.
Na wspomnianych chrzcinach toczy się wiele ważnych rozmów. Wszystkie łączy idea jak wychować dobrego człowieka.

W opowieściach w "Połoninie" często pojawia się stara huculska legenda, którą mały Stasio Vincenz usłyszał od swojej niani Pałachny. Mówi ona, że wysoko w górach Czarnohory ukryty jest kręcący się szklany zamek i że mieszkają tam "niedobrzy królowie, gazdowie. Ci, co zaprowadzili biedę na świat, i wojnę, służbę we wojsku i kryminały, i pańszczyznę."
Niania opowiadała, że ci królowie i ich dzieci bardzo się tam męczą, ciągle chcą wyskoczyć z pałacu i nie mogą.
Według spisanych relacji, dziecko dopytywało czy można ten zamek zatrzymać i uratować nieszczęśników.
A niania niezmiennie odpowiadała:
"O, to może zatrzymać tylko dobry, dobry człowiek, taki co ma serce, jak to szkło czyste. Taki dobry, co wszystkich lubi: i biednego, i żebraka, i starego, i Żyda, i Cygana, zwierzęta, krówki i cielęta".
Cała "Połonina" to poszukiwanie sposobu na wychowanie takiego dobrego człowieka, który zatrzyma to napędzane złem perpetuum mobile. Takiego, "co bez własnej zgryzoty o siebie nie dba..."(Echa z czerdaka)

Jak takiego człowieka wychować? Któż to potrafi? - pada pytanie na chrzcinach.
Głośny zazwyczaj Tanasij szepce: "Chyba sam Bóg" (LzN s. 319)
Twórczość Vincenza pełna jest takich szeptów.
Tetralogia "Na wysokiej połoninie" kończy się wspomnieniem innego niepozornego, zdawałoby się incydentu z dzieciństwa. 
Vincenz opowiada jak wpadł kiedyś do pokoju dziadka i zastał go tam na wieczornej pogawędce ze starym przyjacielem - Żydem Drimerem. Wspomina, że w tym spotkaniu była jakaś magia.
Starsi panowie z cierpliwością włączyli młodego człowieka do rozmowy. 
Żyd Dreamer opowiadał jak to świat jest naprawdę mądrze przez Kogoś urządzony i że muszą się tylko znaleźć "ludzie sprawiedliwi, ludzie mądrzy, ludzie miłosierni, dobrzy, ale tak naprawdę, choć dziesięciu, przynajmniej kilku... I wtedy świat będzie mądry i szczęśliwy."
Niecierpliwy młodzieniec, przerwał starcowi, że wie ,że to wszystko jest pewnie w tych mądrych księgach czarodziejskich i że "trzeba się uczyć, uczyć i wtedy..."
Drimer dobrotliwie przytakiwał dziecku.
Ostatnie słowa tetralogii "Na wysokiej połoninie", ponad tysiąc stronnicowego dzieła życia poprawianego mozolnie aż do śmierci, Vincenz poświęcił tej zwyczajnej rozmowie:
 "Zaciekawiony tym Siuna, nieraz jeszcze później dopytywał się w rozmowach i nudził o mądrość czarodziejską i o te hebrajskie książki - bezskutecznie. Nie wiadomo, czy się kiedy dowiedział. A po latach, podczas ciężkiego okresu wojny i wrogości, wspominał dwóch starych ludzi, jak siedzieli w domu nad Czeremoszem; zrozumiał, że już wtedy świat, tam nad Czeremoszem, był mądry, dobry i szczęśliwy."
Sztuka dobrego życia to celebrowanie tych chwil, gdy ludzie ze sobą rozmawiają, gdy się ze sobą przyjaźnią. Dzięki nim świat za każdym razem staje się dobry, mądry i szczęśliwy - zdaje się mówić Vincenz.
Dla mnie opowieści z "Połoniny" to nieustannie przypominanie, że wszyscy spragnieni jesteśmy mądrych rozmów, dobrego słowa, szacunku, przyjaźni.  
Pamiętanie o tym jest szczególnie ważne przy wychowaniu młodego człowieka. Moja babcia o ludziach "trudnych" mawiała, że byli chyba wronami karmieni.
Pilnujmy czym karmimy nasze dzieci. Rozmawiajmy, opowiadajmy im mądre historie, darzmy szacunkiem i przyjaźnią.
Z drugiej strony w "Połoninie" i w życiu mnóstwo jest przykładów dzieci, które tego wszystkiego nie dostały - osieroconych, skrzywdzonych, głodnych, porzuconych. 
Mimo wszystko znajdują jakąś tajemniczą siłę, która ciągnie ich ku dobru. Zawsze jednak znajduje się przy nich człowiek, który czułym okiem i dobrym słowem strzeże. Tak było w przypadku Dobosza, Wataha Doskonałego  czy Hołowacza, któremu ojciec tuż przed śmiercią zdążył opowiedzieć "o przodkach Wielitach i o tym, że świat teraz na głowie stoi". Strzegą u Vincenza, zresztą, nie tylko żyjący, ale również ci już z drugiej strony. Pomaga pamięć o ich dobrym życiu.  
Wiadomo, że w życiu nie zawsze jest tak idealnie. Skądś biorą się przecież i ci "niedobrzy królowie, gazdowie, co zaprowadzają na świat biedę i wojnę".
Jak więc dobrego człowieka wychować? Któż to potrafi?
Jako pedagog i matka trojga już dorosłych dzieci z pokorą za Tanasijem szepnę: "Chyba sam Bóg"


P.S. Polecam przeciekawy artykuł Leszka Rymarowicza i braci Zelenczuków o huculskiej niani Stanisława Vincenza - Pałahnie dostępny pod linkiem:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz