O grzeczności u Vincenza
Kazimierz Sichulski - Trzej pastuszkowie / 1907
Nie ma wątpliwości, że obraz Huculszczyzny stworzony w przez Vincenza w tetralogii "Na wysokiej połoninie" to świat wyidealizowany. Myślę jednak, że pisarz podobnie jak Oscar Wilde uważał, że: "Nie warto nawet spojrzeć na taką mapę świata, która nie zawiera Utopii". Vincenz celowo idealizuje starowieczną kulturę Hucułów - stawia ją w opozycji wobec cywilizacji naukowo-technicznej XX wieku. Jednak zaznacza, że opisywana "dawność to nie przeszłość". Dawność to zespół prawd i wartości, których przestrzeganie tworzy świat mądry, dobry i szczęśliwy.
Ważnym elementem takiego dobrego życia jest grzeczność rozumiana jako nieustanna pamięć o godności drugiego człowieka. Jej przejawami są uprzejmość, gościnność i delikatność.
W rozdziale "Gazdowie" w pierwszym tomie tetralogii "Na wysokiej połoninie" - "Prawdzie Starowieku" czytamy:
"Gdy spotykają się, zawsze znajdują czas na powitanie. Powitanie tym bardziej jest uprzejme, w im większą serdeczność się rozsnuwa. Grzeczność jest w wielkiej cenie u ludzi samotnych, którzy tyle czasu przebywają w odludziu puszczowym i w pustkowiu połonińskim. Na grzeczność powinno się mieć czas. Może także dlatego, że w dawne groźne czasy już najmniejsza nieuprzejmość była podejrzana, mogła być poczytana za zamiar zły, a z tego wywodziły się nieraz czyny gwałtowne, jakby dla uprzedzenia i unieszkodliwienia wrogich poczynań. Bezpieczniej było być grzecznym. Grzeczność przejawia się w wielkiej ilości powitań, wykrzykników i potakiwań. Ludzie małomówni nie muszą mówić, ale powinni postać i posłuchać, pogwarzyć tak słuchając, a nie przecząc. Nawet dla konia spotkanego gazdy wypada być grzecznym: „a jakżeż ty, biedniątko?” Bez grzeczności, bez czasu na grzeczność nie ma godnego gazdy. Powiadają starzy ludzie, że w dawność nie było gazdy, co by nie znał ceny grzeczności.
Nieraz z daleka już się witają, wołają z pełnej piersi, aż lasy odhukują:
- Zdrowiście, Wasylku luby? Sława Isu!
Odpowiedź równie gromka:
- Na wieki Bohu sława i wam, Dmytryku!
Zbliżają się, ściskają dłonie, potrząsają rękami, starzy ludzie po dawnemu całują się wzajemnie w ręce.
- Boże pomahaj w drodze!
- Daj Boże i wam!"
Przypominając czas głodu, Vincenz opisuje, że bogaci gazdowie z wielkich rodów sami występowali z inicjatywą pomocy biedakom. Wszystko po to, by nie narażać ich na upokarzającą sytuację proszenia.
Opisywani Huculi, potomkowie Wielitów, to ludzie konserwatywni, ale tolerancyjni wobec innych wiar i narodowości.
Piotr Nowaczyński w książce "Mądrość Vincenza" pisze: "Jego (Hucuła) stosunek do innych oparty jest przede wszystkim na chrześcijańskim widzeniu w drugim człowieku brata. To dlatego Foka nie słuchał księżowskich nagan, że 'Żydowie to wiara nie nasza', i chodził z bożonarodzeniową kolędą do wszystkich, także Cyganów i Żydów. Był ekumeniczny przed ekumenizmem." Skąd taka postawa Vincenzowych Hucułów. Pewnie z wiary, że Bóg jest miłością i jak słoneczko rozświetla świat łagodnym uśmiechem.
P.S. Użyte cytaty pochodzą z pierwszego tomu tetralogii Stanisława Vincenza „Na wysokiej połoninie” pt. „Prawda starowieku”, wyd. PAX Warszawa 1980
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz