Stories of Tita

18 kwietnia 2020

Wszechideał Rudolfa Holzapfela w tłumaczeniu Stanisława Vincenza




Zdiagnozowałam u siebie bibliofilstwo. Książka, ze zdjęcia powyżej, to prawdziwa perełka - wydany w 1936 roku przez wydawnictwo Rój traktat filozoficzny Rudolfa Holzapfela "Wszechideał". Przyznam szczerze, że o istnieniu filozofa nie miałam bladego pojęcia do momentu, gdy nie stałam się fanką prozy Vincenza.
To właśnie Stanisław Vincenz i jego lwowski przyjaciel profesor Blumenfield  przetłumaczyli dzieło. I być może nigdy do końca nie przeczytam traktatu. Jednak jego posiadanie sprawia mi niesamowitą radość i uważam księgę za ulubiony prezent od tegorocznego Mikołaja. To typowy objaw bibliofilstwa właśnie. Cieszę się każdą stroną. Tu dedykacja filozofa...



Nie mniej obiecujący spis treści, a raczej rzeczy:



A dalej taki obiecujący początek....





Po tym fragmencie nie dziwię się, że Stanisław Vincenz zapragnął dzieło szwajcarskiego filozofa przetłumaczyć. I tak uświadomiłam sobie coś co czułam, a nie potrafiłam nazwać. Vincenz był panidealistą. No dobra, zapyta ktoś: po czym takiego panideastę poznać? Czy to taki Pan Idealista jak podpowiada nam wyszukiwarka Google. Nadaremnie szukać słowa w słowniku języka polskiego, ale znalazłam dowód, że kiedyś istniało:



Screenshot ze strony Narodowego Fotokorpusu Językowego:http://www.nfjp.pl/lemma/panidealizm

A swoją drogą niezły cytacik, wart refleksji. Dowód jednak, że panidealizm istniał i istnieje jako dobrze znany idealizm, po prostu. Świat stał się wielką wioską, więc przedrostek "pan"  już nie jest potrzebny.
Wróćmy jednak do związków Rudolf Holzapfela ze Stanisławem Vincenzem.
Pisarz w wykładzie wygłoszonym w Bernie w 1958 r. do członków stowarzyszenia panidealistów nazwał Holzapfla swoim duchowym mistrzem. Mówił wówczas: „Ilekroć przybywam do Berna, staje mi żywo w pamięci postać Holzapfla, który – 28 lat temu – zakończył tu życie, a którego dzieło przeczytałem dopiero pod koniec pierwszej wojny światowej, i z którym około 1928 r. zawarłem osobistą znajomość, ba – przyjaźń."
Dalej Stanisław Vincenz mówi, że poznał Holzapfela już jako człowiek dojrzały, ale jak dodaje: "moja przyjaźń do niego była w rodzaju tych, jakimi obdarza się swojego mistrza”.
Syn pisarza Andrzej w przedmowie do wyboru wierszy Holzapfela pisze, że filozof był też pierwszym, który nasunął ojcu myśl napisania dzieła poświęconego kulturze duchowej Huculszczyzny. Z myśli tej rozwinęła się późniejsza tetralogia "Na Wysokiej Połoninie”, gdzie "opowiadacz – niespieszny jak Homer – przywraca do życia dusze i mądrość wielu zaginionych światów." Za takiego wieszczuna-opowiadacza uważała Vincenza inna filozofka i przyjaciółka pisarza Jeanne Hersch.
Szukając informacji o idealiźmie Vincenza natknęłam się na essej Tomasza Burka, który pisze:
"Świat pisarski Vincenza to spojrzenie w kosmos w parze z wrażliwością skierowaną na rzeczy małe, skromne i ciche. A jego osobowość to mądrość zespolona z dobrocią.
Ach, jakże chciałbym doczekać takiej Polski, której mieszkańcy stawaliby się choć trochę podobni do Stanisława Vincenza! Takiej Polski, której obywatele byliby bardziej podobni do Stanisława Vincenza niż do... I tu się ugryzę w język. Zachowajmy się po vincenzowsku i bez potrzeby nie róbmy nikomu przykrości."
Sprawdziłam Tomasz Burek, świetny krytyk literacki, nie doczekał. Zmarł trzy lata temu w pobliskim Pruszkowie. 
Pozostały jego książki. Jako rasowa bibliofilka, właśnie w czasach zarazy zamówiłam online jedną z nich, "Dziennik Kwarantanny", zresztą.
I o niej będzie następny wpis. Już sama nie mogę się doczekać.
A wracając do idealizmu Stanisława Vincenza, co miał na myśli  Tomasz Burek mówiąc o vincenzowskim zachowaniu. Myślę, że  chodzi tu o codzienną postawę wiary w "siłę ducha" i przyzwoitość. Jak to się praktykuje pokazuje życie pisarza i jego twórczość, do lektury której niezmiennie zachęcam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz