Stories of Tita

29 lipca 2019

Opowieść o Orlętach Lwowskich i trudnej polsko-ukraińskiej historii



Stary cmentarz Łuczakowski we Lwowie to miejsce, gdzie można próbować zrozumieć trudne polsko - ukraińskie relacje.  Zwłaszcza, gdy dotrze się na jego kraniec - na groby Orląt Lwowskich. Pochowani są tam młodzi ludzie, którzy oddali życie w walkach 1918-19 roku z oddziałami ukraińskimi o zachowanie Lwowa w odradzającym się państwem polskim i ci, którzy zginęli w roku 1920 podczas wojny z bolszewikami. Większość pochowanych byli to uczniowie i studenci (również dziewczęta). Najmłodszy liczył dziewięć lat.
 



Spacerując wśród mogił spotkaliśmy grupę polskich harcerzy. Byli po cywilu, by jak mówili nie drażnić miejscowych (takie było polecenie druha). Mnie urzekły ich T-shirty z napisami typu: "Chcę być dobrym człowiekiem". Oczywiście zagadnęłam młodzież pytaniem, jak myślą co robić by take rzeczy się nie powtarzały. Okazało się, że mam do czynienia z bardzo inteligentnymi osobami znającymi dobrze historię i świadomością, że nie jest ona czarno - biała. To oni jednak podprowadzili mnie na tyły Pomnika Chwały i pokazali uwięzione tymczasem dwa kamienne lwy. 

Najprawdopodobniej wina lwów polega na niepoprawnym politycznie dla Ukraińców napisie. Jeden z lwów dzierży napis:  „Zawsze wierny”, drugi zaś: „Tobie Polsko”. Tymczasem na klatkach z płyty wiórowej wisi następująca karteczka:


Kamer żadnych nie zauważyłam. Nas jednak obserwował bacznie siedzący nieopodal mężczyzna. Ktoś mimo wszystko dokonał akcji z gatunku tzw. małego sabotażu i przywiesił biało- czerwoną wstążeczkę.


Podejrzewam o to pokojowo nastawionych i kulturalnych harcerzy. Zwłaszcza, że jeden z nich miał ksywkę Mózg, a z drugiej strony pomnika widnieje inny napis, z racji wysokości trudny do zasłonięcia: „Mortui sunt ut liberi vivamus” (Polegli, abyśmy żyli wolni).
W kaplicy Obrońców Lwowa, stojącej na szczycie wzniesienia spotkaliśmy starszego pana - wolontariusza. Na zdjęciach pokazywał jak cmentarz był zdewastowany przed 1989 rokiem i opowiadał jak bardzo dla odbudowy zasłużył się Andrzej Przewoźnik - wieloletni Sekretarz Generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jego tragiczna śmierć w katastrofie smoleńskiej była niepowetowaną stratą, bo jak wyraził się Lwowiak -woluntariusz: Andrzej Przewoźnik to był człowiek, który potrafił rozmawiać.
No właśnie, kluczem do tworzenia dobrosąsiedzkich relacji jest zawsze dialog, empatia i kultura. Ci spotkani młodzi ludzie zdawali się to rozumieć. Tylko czy to wystarczy? Zawsze przecież, po obu stronach znajdą się tacy, którzy na nowo chcą podliczyć rachunki krzywd.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz