"Modlitwa mojej matki przed zmrokiem" czyli historia pewnego wiersza
Albrecht Durer - The Praying Hands
W ciężkich powojennych latach Vincenz podsunął Miłoszowi do tłumaczenia z jidysz piękny wiersz swojego zmarłego przyjaciela - polskiego poety pochodzenia żydowskiego Nuchima Bomsego. Miłosz wdzięczny za okazane mu wsparcie w pierwszych emigracyjnych latach wywiązał się z tego zadania po mistrzowsku. Po raz pierwszy utwór ukazał się na łamach paryskiej Kultury w 1955 roku.
Zanim przeczytacie wiersz kilka informacji o samym poecie. W eseju "Poeta srebrnych kwiatów" Vincenz opowiada historię ich przyjaźni. Poznali się przez dr Kontnego, który pomagał ubogiej społeczności żydowskiej z Sasowa wypromować ich tkane srebrnymi nitkami gobeliny. Doktor przywiózł do Lwowa wraz z eksponatami skromnego poetę Nuchima Bomsego prosząc o znalezienie mu posady. Vincenza zdziwiło jak dobrze, choć nieśmiało, młodzieniec mówi po polsku. Natomiast całkowicie oczarowała go jego poezja pisana w jidysz - języku, który nawet syjoniści nazywali wówczas pogardliwie żargonem. W "Tematach żydowskich" Vincenz pisze: "W tych wierszach było całe dzieciństwo Bomsego, jego miłość do przyrody i do ludzi i jego osierocenie."
Dalej pisarz wspomina jak szybko swoją prostotą i pracowitością zyskał sobie Bomse życzliwość w środowisku literackim Warszawy i Lwowa. Poeta był częstym gościem w domu Vincenzów pod Czarnohorą. Pisarz tak wspomina te wizyty: "Zawsze nieśmiały, zawsze wstydliwy i małomówny Bomse zyskał sobie sympatię całej naszej rodziny, na ogół bardzo przywiązanej do katolicyzmu, choć pozbawionej wszelkiego nawet śladu niechęci do Żydów.[...] W tym człowieku, głęboko przygotowanym przez kulturę sasowską, który chociaż nie miał szkół, pochłaniał wszystko rzetelnie, dosłownie, raz na zawsze, nie było ani cienia zblazowania ani nudy, tego przekleństwa wielu literatów."
W czasie okupacji Bomse ucieka na wschód. Gdy po wojnie spotyka się z Vincenzem w 1947 roku we Francji zwierza się przyjacielowi, że pobyt w Rosji zniszczył go i zniszczył jego poezję. W eseju "Poetą Srebrnych Kwiatów" Stanisław Vincenz przytacza powstały na tułaczce w Rosji wiersz "Modlitwa mojej matki przed zmrokiem". Jakby chciał pokazać, że właśnie w tej złej godzinie Matka mimo wszystko nad nim czuwała i jak pisze: "te nieliczne wiersze tchną tą opieką."
Zanim przeczytacie wiersz kilka informacji o samym poecie. W eseju "Poeta srebrnych kwiatów" Vincenz opowiada historię ich przyjaźni. Poznali się przez dr Kontnego, który pomagał ubogiej społeczności żydowskiej z Sasowa wypromować ich tkane srebrnymi nitkami gobeliny. Doktor przywiózł do Lwowa wraz z eksponatami skromnego poetę Nuchima Bomsego prosząc o znalezienie mu posady. Vincenza zdziwiło jak dobrze, choć nieśmiało, młodzieniec mówi po polsku. Natomiast całkowicie oczarowała go jego poezja pisana w jidysz - języku, który nawet syjoniści nazywali wówczas pogardliwie żargonem. W "Tematach żydowskich" Vincenz pisze: "W tych wierszach było całe dzieciństwo Bomsego, jego miłość do przyrody i do ludzi i jego osierocenie."
Dalej pisarz wspomina jak szybko swoją prostotą i pracowitością zyskał sobie Bomse życzliwość w środowisku literackim Warszawy i Lwowa. Poeta był częstym gościem w domu Vincenzów pod Czarnohorą. Pisarz tak wspomina te wizyty: "Zawsze nieśmiały, zawsze wstydliwy i małomówny Bomse zyskał sobie sympatię całej naszej rodziny, na ogół bardzo przywiązanej do katolicyzmu, choć pozbawionej wszelkiego nawet śladu niechęci do Żydów.[...] W tym człowieku, głęboko przygotowanym przez kulturę sasowską, który chociaż nie miał szkół, pochłaniał wszystko rzetelnie, dosłownie, raz na zawsze, nie było ani cienia zblazowania ani nudy, tego przekleństwa wielu literatów."
W czasie okupacji Bomse ucieka na wschód. Gdy po wojnie spotyka się z Vincenzem w 1947 roku we Francji zwierza się przyjacielowi, że pobyt w Rosji zniszczył go i zniszczył jego poezję. W eseju "Poetą Srebrnych Kwiatów" Stanisław Vincenz przytacza powstały na tułaczce w Rosji wiersz "Modlitwa mojej matki przed zmrokiem". Jakby chciał pokazać, że właśnie w tej złej godzinie Matka mimo wszystko nad nim czuwała i jak pisze: "te nieliczne wiersze tchną tą opieką."
Modlitwa mojej matki przed zmrokiem
Niech Twoje światło, Panie tylko dniowi świeci
Niech moja suknia ubogiej kobiety
Spokojnie leży na ławeczce w nocy.
Niechaj w klasztorze umilkną już dzwony,
Mój sąsiad Iwan niech ich nie kołysze.
Niech nocny wiatr odejdzie w inne strony,
Żeby dzieciom w kołyskach było jak najciszej.
Niech kury śpią na grzędach, w stajniach konie
Pośrodku ciemnej nocy
Kamień sprzed nogi złodziejowi odejm
Żeby nie upadł idąc w ciemnej nocy.
Napełnij niebo w ciemnej nocy ciszą,
Błyskawice powściągnij, przytłum gromy,
Niechaj rodzące matki ich nie słyszą.
Niech nikt nie będzie i w myśli skrzywdzony.
Uchroń od grozy ptaki w czas noclegu
Na wysokim drzewie w dzikim lesie.
I wód ryczących nie wypuszczaj z brzegów,
Niech rzeka w nocy kładek nie uniesie.
Mnie samą chroń od wody, błyskawicy
Przeciw ogniowi bądź mi ku pomocy
Niech moja suknia, ubogiej kobiety
spokojnie leży na ławeczce w nocy.
W wydanych już pośmiertnie "Tematach Żydowskich", żona Irena Vincenz w Postscriptum dopisuje historię tej pięknej przyjaźni i cytuje pierwszy powojenny list Nuchima Bomsego do Stanisława Vincenza z 1946 roku:
"Kochany Panie Doktorze, jak dobrze, że czytam Pańskie słowa i mogę bezpośrednio odpisać na list. Przez szereg lat grozy, w najgorszych chwilach mego życia tęskniłem za panem, Pańską rodziną, Słobodą, Bystrzecem. Nie raz byłem już nad przepaścią, ale wtedy przypominałem sobie Pański optymizm, jasność i dobroć Pańskiej twórczości i to mi dodawało sił by przetrwać.[...]"
W 1948 roku Bomse emigruje do USA. Nie czuje się tam jednak szczęśliwy. W ostatnim liście do Vincenzów pisze: "Codziennie myślę o Was i marzę o tem by zawitać do Państwa". W 1954 roku umiera na atak serca.
P.S. Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Tematy Żydowskie" Stanisława Vincenza, wydanej przez Atext Gdańsk 1993.
Szukając grafiki do tego posta znalazłam szkic modlących się dłoni Albrechta Durer'a. Za tym obrazem kryje się też piękna historia, którą opisałam tutaj:
https://storiesoftita.blogspot.com/2019/05/the-true-story-of-praying-hands-by.html#more
Szukając grafiki do tego posta znalazłam szkic modlących się dłoni Albrechta Durer'a. Za tym obrazem kryje się też piękna historia, którą opisałam tutaj:
https://storiesoftita.blogspot.com/2019/05/the-true-story-of-praying-hands-by.html#more
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz