Stories of Tita

2 lutego 2019

Legendy o Matce Boskiej Gromnicznej


Obraz Piotra Stachiewicza z cyklu Legenda Matki Boskiej



Święto Ofiarowania Pańskiego potocznie nazywane świętem Matki Boskiej Gromnicznej przypada 2 lutego czyli czas gdy pod naszą szerokością geograficzną zaczynamy już być zmęczeni zimą, mrozem i brakiem słońca. Może dlatego właśnie w ten dzień święcono gromnice, których światło miało chronić nie tylko od letnich gromów, ale generalnie od wszelkiego złego. Pamiętam jak wyjątkowo ciężkiej dla mnie zimy 2010 roku usłyszałam w telewizji pięknie opowiedzianą przez Jana Kobuszewskiego legendę o Matce Boskiej Gromnicznej. Bardzo mi wówczas ta historia pomogła. A oto i ona:
W szczerym polu, z dala od wiejskich zabudowań stała mała chatka. Mieszkała w niej uboga wdowa z synem Jankiem. Kobieta od jakiegoś czasu ciężko chorowała i w żaden sposób nie mogła wydobrzeć. Chłopiec postanowił, że na święto Matki Boskiej Gromnicznej przyniesie mamie święty ogień do domu.
Z samego rana nałożył dziurawe, wypchane słomą buty i wyruszył z woskową świecą przez kopny śnieg. Potykał się, ustawał, ale dotarł na czas. W kościele tłok był tak wielki, że umęczone dziecko przycupnęło na progu kruchty i tylko zimne łzy jak kulki leciały mu jedna za drugą po zsiniałej, zmarzniętej twarzy. Po mszy próbował Janek przedostać się pod ołtarz, aby dostać się do świętego ognia, ale cisnąć się nie miał siły.
Wtem tuż nad sobą usłyszał łagodny, ciepły głos:
-Zapal chłopcze gromnicę od mojego płomienia.
I kobieta w niebieskiej chuście wyciągnęła ku chłopcu świecę równie ubogą jak jego własna. Zgrabiałą dłonią przysunął więc świecę. Zdumiało Janka, że płomień ten nie był jak inne, ale miał kształt gorejącego, złotego serca.
I wtedy miła pani odezwała się znowu:
-Osłoń ręką gromnicę i chodź za mną. Wiem, że twoja mama chora, a mieszkasz daleko. Ja idę w tę samą stronę, więc będzie nam raźniej.
Przez całą drogę nic do siebie nie mówili. Chłopiec pilnie ogarniał ręką gromnicę i dziwił się, że palce mu nie marzną choć mróz był wielki. Za wsią rozszalała się śnieżyca tak wielka, że świata nie było widać. Janek nie czuł jednak lęku. Przeciwnie czuł spokój, ciepło i siłę.
Gdy znaleźli się w pobliżu domu znów usłyszał ten cudny głos:
-Doniosłeś płonącą gromnicę. Niech służy ona twojej mamie i tobie od wilków, gromów i chorób, a po dobrym życiu niech rozświetli wam drogę do nieba, do mnie....
I wtedy poznał Janek Matkę Boską. Zanim się jednak ocknął ona była już daleko od samotnej chaty.
Gdy Janek wpadł do domu i opowiedział matce co go spotkało ta tylko głową pokiwała. Podeszli oboje do małego okienka i przez krążek wychuchany na oszroniałej szybie zobaczyli jeszcze Matkę Boską jak z płonącą gromnicą wchodzi w ciemny las. A tam iskrzyły się dziwne światełka.
-Co to, mamusiu?- spytał ze strachem Janek.
-To wilki, syneczku. W tę świętą noc pokornie oświetlają Najświętszej Panience drogę do nieba. 
Natknęłam się niedawną na inną wierszowaną wersję legendy autorstwa samej Kazimiery Iłłakowiczówny pod tytułem "Wilk gromniczny":

Szła Najświętsza przez bór Panienka,
miała płaszcz błękitny, białą sukienkę
i szło wilczysko chytre, przyczajone, przemarznięte,
za Panną Świętą.

Wilka szukali z kłonicami,
jak go znajdą, kości mu połamią:
zeżarł zeszłej zimy cielę białe, prześliczne
w samą Gromniczną!

Spotykają chłopi świętą podróżną,
zdejmowali czapki, patrzą - na próżno:
"Wybacz nam, pani wspaniała,
czyś wilka nie widziała?

Zjadł on sierotce Jasi jagnię chude,
zagryzł wołu w stajni i psy po budach.
Wielka twa łaska, Matko, straszna jego ohyda,
więc nam go wydaj!"

"Anim go szukała, ani go wydam.
Patrzcie lepiej po sercach, to się wam przyda,
bo tam to właśnie, a nie wśród ścieżyn,
wilk leży!"

Poszły rosłe chłopiska milcząc do chałup.
Ogląda się Panienka po śniegu białym,
ogląda się wszędzie, aż spod płaszcza jej milczkiem
wylazł łeb wilczy!

"A tuś mi, dławco jagniąt bezbronnych?
Katom cię wydać byłabym skłonna,
tylko że nad twą wilczą niedolą
serce mnie boli.

Skoroś sam znalazł moją opiekę
zostań już przy mnie, bo gdzie uciekniesz!
Będziesz mi za to roztropnie służył
zimą w podróży."

Odtąd chodzi wilk z Matką Najświętszą wiernie
przez śniegi puste, zawiane ściernie,
pełniąc śród nocy mroźnych i długich
różne posługi.

A kiedy jasną gromnicą świeci
Panna przeczysta pośród zamieci,
tuż i Gromniczny Wilk za swą panią
jarzy ślepiami.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Piękna i nieznana mi kooperacja Matki Boskiej z wilczyskiem. Człowiek uczy się całe życie. Co do święta to przypominam sobie z dzieciństwa, że doniesienie ognia z kościoła do domu był wysoko oceniane. Dzieciaki bardzo wolno i z wielką uwagą, poparzone i oblane woskiem wkraczały dumne do domów. Mój Tata brał świecę i płomieniem na suficie, przy wyjściu, robił znak krzyża.Dzięki Beatko za ciekawą opowieść. Mira

Prześlij komentarz