"Wymyślanie wrogów" Umberta Eco -lektura z Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Podczas wizyty w bibliotece ECS zaintrygowała mnie książka "Wymyślanie wrogów" . Zbiór esejów Umberto Eco zaczyna się tekstem pod tym właśnie tytułem. Autor udowadnia w nim tezę, że aby utrzymać narody w ryzach, trzeba wciąż wymyślać wrogów i przypisywać im cechy wzbudzające lęk i odrazę.
Eco zaczyna esej historią, która przydarzyła mu się w nowojorskiej taksówce. Po rutynowych pytaniach pakistańskiego taksówkarza skąd jest i jak żyje się we Włoszech, pada pytanie: kim są wasi wrogowie? Pisarz w pierwszym odruchu, naiwnie odparł, że jego naród nie ma wrogów i z nikim nie zamierza walczyć. Ta odpowiedź nie zadowoliła kierowcy. W poczuciu winy za gnuśny pacyfizm pisarz zostawił mu dwa dolary napiwku.
Cała sytuacja wywołała jednak w pisarzu późniejszą refleksję, że istnieje jakaś irracjonalna potrzeba, a nawet konieczność posiadania wroga. Od dawna zresztą wiadomo, że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg.
Umberto Eco postanawia prześledzić jak kreuje się wrogów i kim wrogowie najczęściej są. Co ciekawe wrogów robi się z osób, które wcale nas nie atakują, ale które opłaca się komuś przedstawić jako zagrożenie.
I tak przez stulecia byli to: tak zwani obcy, Żydzi, ludzie niezależnie myślący, osoby chore (np trędowaci, zarażeni wirusem AIDS) czy osoby innego wyznania, rasy lub opcji politycznej.
W wymyślaniu i obrzydzaniu wrogów ogromną rolę pełnią niestety opowieści właśnie. Umberto Eco- wielki erudyta podaje szereg literackich przykładów takiej narracji. Pisarze i propagandyści na usługach demagogów i władców od zarania dziejów używają tak zwanego języka nienawiści, aby zohydzić, każdego wykreowanego wroga. Repertuar środków, choć wydaje się prymitywny, zawsze jest ten sam. Wróg jest brzydki, śmierdzący, brudny (średniowieczne, mizogoniczne teksty Odona z Cluny przedstawiały kobietę jako worek ekstrementów). Wróg musi mieć też barbarzyńskie zwyczaje. Przypomnijmy sobie chociażby oskarżanie Żydów o mordy rytualne.
Umberto Eco pokazuje inny ciekawy przykład jak tępiono wykształcone, niezależne kobiety robiąc z nich wiedźmy. Przytacza akta procesu inkwizycyjnego z 1477 roku przeciwko niejakiej Antonii z parafii Saint-Jorioz. Czytamy tam:
Oskarżona, porzuciwszy męża i rodzinę, wraz z Massetem dotarła do miejsca zwanego "laz Perroy"(...)gdzie znajdowała się synagoga heretyków, i napotkała tam wielką liczbę kobiet i mężczyzn, którzy umizgiwali się do siebie i tańczyli poruszając do tyłu. Ukazał jej się wówczas demon zwany Robinet, który miał wygląd Murzyna i powiedział: "Oto nasz mistrz, któremu powinniśmy oddać pokłon , jeśli chcesz otrzymać to czego pragniesz". Obwiniona zapytała go, jak należy się zachować (...) i rzeczony Masset jej odpowiedział: "Wyrzeknij się Boga twego Stworzyciela i wiary katolickiej, i tej nikczemnicy Dziewicy Maryi i przylmij za swego pana i mistrza tego oto demona i czyń wszystko czego zechce (...)". Usłyszawszy te słowa,oskarżona się zasmuciła i z początku nie chciała tego uczynić.W końcu jednak wyparła się Boga swego Stworzyciela, (...). I oddała cześć demonowi, całując jego stopę(...). Następnie na znak pogardy dla Boga rzuciła na ziemię drewniany krzyż, podeptała go lewą nogą i połamała (...) i natychmiast przeniesiona została w powietrzu szybkim lotem, aż do miejsca, w którym znajdowała się ich synagoga. Zeznaje jeszcze, że w miejscu tym spożywali chleb i mięsiwa; pili wino i znowu tańczyli; a następnie gdy pojawił się tam rzeczony demon, ich mistrz, z postaci człowieka w czarnego psa przemieniony oddawali mu cześć, całując w zad (...), demon zawołał głośno: "Meclet! Meclet!", i na ten okrzyk mężczyźni jak bestie zaczęli się parzyć z kobietami, i ona ze wspomnianym Massetem Garinem."
(cytat za: Giuseppine i Eugenio Battiati, La civilta delle streghe, Mediolan 1964)
Straszna to opowieść lecz warto pamiętać, że schemat oskarżania i tworzenie akt przesłuchań zawsze był ten sam, zgodny z odgórnymi wytycznymi.
Dobrze o tym pamiętać, gdy obserwować będziemy kolejne "polowania na czarownice". Zwłaszcza, że jak pokazuje życie ten przewrotny mechanizm wymyślania wrogów nadal działa w najlepsze.
P.S. Wychodząc z Europejskiego Centrum Solidarności natknęłam się na zawieszone u wejścia do Stoczni Gdańskiej serce. Ktoś zrobił je w hołdzie zabitemu Prezydentowi Adamowiczowi. Przyszła refleksja, że był on ofiarą idei "kreowania wrogów".
Cała sytuacja wywołała jednak w pisarzu późniejszą refleksję, że istnieje jakaś irracjonalna potrzeba, a nawet konieczność posiadania wroga. Od dawna zresztą wiadomo, że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg.
Umberto Eco postanawia prześledzić jak kreuje się wrogów i kim wrogowie najczęściej są. Co ciekawe wrogów robi się z osób, które wcale nas nie atakują, ale które opłaca się komuś przedstawić jako zagrożenie.
Oskarżona, porzuciwszy męża i rodzinę, wraz z Massetem dotarła do miejsca zwanego "laz Perroy"(...)gdzie znajdowała się synagoga heretyków, i napotkała tam wielką liczbę kobiet i mężczyzn, którzy umizgiwali się do siebie i tańczyli poruszając do tyłu. Ukazał jej się wówczas demon zwany Robinet, który miał wygląd Murzyna i powiedział: "Oto nasz mistrz, któremu powinniśmy oddać pokłon , jeśli chcesz otrzymać to czego pragniesz". Obwiniona zapytała go, jak należy się zachować (...) i rzeczony Masset jej odpowiedział: "Wyrzeknij się Boga twego Stworzyciela i wiary katolickiej, i tej nikczemnicy Dziewicy Maryi i przylmij za swego pana i mistrza tego oto demona i czyń wszystko czego zechce (...)". Usłyszawszy te słowa,oskarżona się zasmuciła i z początku nie chciała tego uczynić.W końcu jednak wyparła się Boga swego Stworzyciela, (...). I oddała cześć demonowi, całując jego stopę(...). Następnie na znak pogardy dla Boga rzuciła na ziemię drewniany krzyż, podeptała go lewą nogą i połamała (...) i natychmiast przeniesiona została w powietrzu szybkim lotem, aż do miejsca, w którym znajdowała się ich synagoga. Zeznaje jeszcze, że w miejscu tym spożywali chleb i mięsiwa; pili wino i znowu tańczyli; a następnie gdy pojawił się tam rzeczony demon, ich mistrz, z postaci człowieka w czarnego psa przemieniony oddawali mu cześć, całując w zad (...), demon zawołał głośno: "Meclet! Meclet!", i na ten okrzyk mężczyźni jak bestie zaczęli się parzyć z kobietami, i ona ze wspomnianym Massetem Garinem."
(cytat za: Giuseppine i Eugenio Battiati, La civilta delle streghe, Mediolan 1964)
Dobrze o tym pamiętać, gdy obserwować będziemy kolejne "polowania na czarownice". Zwłaszcza, że jak pokazuje życie ten przewrotny mechanizm wymyślania wrogów nadal działa w najlepsze.
1 komentarz:
Ostro w tym Laz Peryor się zabawiali😵😜. Co do wrogów -święta i straszna racja.
Prześlij komentarz