Stories of Tita

2 listopada 2018

Opowieść zaduszna o mojej prababci Aleksandrze 


Mama dużo opowiadała nam o swojej ukochanej babci Oli. Tę fotografię dostałam od niej wraz z niesamowitą historią. Zdjęcie przedstawia pradziadków Zygmunta i Aleksandrę z domu Ustaszewską z ich pierwszą córeczkę Olesią. Zrobione ono zostało wiosną roku 1919, na prośbę wuja Adama brata Prababci.
Wuj był wówczas w wojsku. Być może przyjechał na pogrzeb matki Ewy Ustaszewskiej w kwietniu 1919 roku. Zobaczył wówczas, że wszyscy są bardzo chorzy (najprawdopodobniej na tyfus lub szalejącą wówczas grypę tzw. hiszpankę). Bał się, że może ich już więcej nie zobaczyć. Podobno do tego pamiątkowego zdjęcia wszyscy ledwo wstali z łóżka i trzeba przyznać, że miny mają nietęgie. Olesia z fotografii rzeczywiście niebawem zmarła. Niedawno z jej aktu zgonu dowiedziałam się, że była urodzona w kwietniu 1918 roku w Rossyi w Jekaterynosławiu.  


Tak odkryłam, że Pradziadkowie byli bieżeńcami, albo jak się powinno mówić wygnańcami. W 1915 roku zostali wygnani ze swojego gospodarstwa w Starej Łomży i pognani na wschód. W Rosji,
 ponoć, pochowali dwoje dzieci. Piszę o tym tu:
Mój dziadek Franek urodził się 1 czerwca 1920 roku i został ofiarowany w kościele Kapucynów. Podobno całe dzieciństwo nosił franciszkański habit. Po Franku Prababcia miała jeszcze siedmioro dzieci.
Mama wspominała babcię jaką osobę o złotym sercu. Wyszła za mąż bardzo wcześnie, będąc w żałobie po ojcu. Tak należało, bo potrzeba było po śmierci ojca silnego mężczyzny do gospodarstwa. Pradziadek Zygmunt spełniał te warunki, właśnie wrócił z Ameryki i szukał żony. Byli więc sobie nawzajem potrzebni. Tak się wówczas zawierało małżeństwa - miłość przychodziła później. 
Życie nie rozpieszczało w tamtych czasach. Po Wielkiej Wojnie, potem po Wojnie z Bolszewikami 1920 roku, przyszła następna.
W 1943 zmarł jej 20- letni wówczas syn Zygmunt. Był bardzo chory i wycieńczony. Dużo się o tym nie mówiło, ale usłyszałam, że w latał z jedzeniem najprawdopodobniej do ukrywających się tam Żydów. 
Był podobno chłopcem bardzo wrażliwym i religijnym. Podobno przewidział dokładną datę swojej śmierci. Wcześniej długo rozmawiał ze znajomym Franciszkaninem, zapewniając się o wzajemnej modlitwie na tym i na tamtym świecie. Gdy zmarł babci "pękło z żalu serce". Teraz nazywa się to depresją. Mama często opowiadała historie jak babcia mimo godziny policyjnej w zimowe mroźne noce biegała ze Starej Łomży na cmentarz by siedzieć na mogile. Wierzyła, że uda się jej tam dotrzeć do synka i zapytać czy już go teraz nic nie boli. Mieszkający na cmentarzu grabarze byli umówieni z pradziadkiem i siłą odwozili do domu. Trwało to do momentu, gdy babci przyśnił się Zygmunt i powiedział, że jest mu bardzo dobrze, czasami tylko ciężko, gdy musi nosić wiadra pełne jej łez. Od tego snu babcia przestała biegać na cmentarz i wróciła do życia.
Mama opowiadała nam mnóstwo wesołych historyjek z jej późniejszego życia i przede wszystkim śpiewała nam babcine piosenki. Jedna z nich jest jednak przerażająco smutna. Musiała być śpiewana rzadko (może tylko na zaduszki 😭) ponieważ odkąd zmarła moja mama mieliśmy spore problemy z przypomnieniem sobie słów. Na szczęście dzięki cioci Bogusi i kuzynowi Sławkowi udało się spisać wszystkie zwrotki.
Brzmią wspaniale w tzw. białym śpiewie i nadają się na dzień taki jak dziś. Roboczo nazywamy tą piosenkę "Szła sierotka koło cmentarza", a oto i ona:

Szła sierotka drobnym kroczkiem
I nie uszła jednym boczkiem
Na swej mamy grób /2x

Przechodziła koło cmentarza 
I pytała się grabarza
Gdzie jej mamy grób /2x

Dolinami i wzgórzami
I różnymi kwiatuszkami
Zdobi mamy grób /2x

Dziecko klęka na mogile
Opowiada swoje winy
Inną mamę mam /2x

Inna mama z ojcem żyje
Mnie sierotę kijem bije
Weź mnie do siebie /2x

Już słoneczko za las zaszło
Dziecko rączki w górę wzniosło
Idzie do domu /2x

Idzie do dom, we drzwi puka
A macocha kija szuka
Gdzieś znajduchu był /2x

Ja chodziłam do swej matki
Zanosiłam swoje skargi
Bom ja sierota /2x

Ojciec słyszy dziecka skargi
Wziął macochę wypchnął za drzwi
Za tą sierotę /2x

Nie przepuszczę, nie przebaczę
Aż na tobie krew zobaczę
Za tą sierotę /2x

Mężu, mężu przebacz winy
Już nie będę tak czyniła
Boć to sierota /2x

P.S. Jak widać piosenka jest pełna emocji: smutku, wzruszenia, żalu, tęsknoty, strachu, nadziei, złości, nienawiści, ufności - prawdziwy dramat psychologiczny z "happy-endem" na szczęście.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz