Stories of Tita

23 listopada 2018

Królewna Żabka czyli bajka o tym, że czasem im gorzej tym lepiej


Viktor Vasnetsow, The Frog Tsarevna-1918

Jest bardzo dużo wersji tej bajki. W Polsce najbardziej popularna jest wersja rosyjska. Podczas warsztatów Telling the Wonder Tales prowadzący - Michel Harvey opowiedział swoją wersję przenosząc nas słuchających w zupełnie inny wymiar. Jak to zrobił? Według niego tajemnica snucia opowieści tkwi w spojrzeniu. Utrzymując kontakt wzrokowy ze słuchającymi powinniśmy jednocześnie patrzeć oczami opisywanych bohaterów, wczuwając się w ich uczucia. Na blogu wymiana spojrzeń jest niemożliwa, ale opiszę usłyszaną historię najlepiej jak potrafię. Opowiedziałam ją po powrocie swojemu mężowi i słuchał jak urzeczony. 
A oto i bajka:

 Dawno temu stary król poczuł, że nadeszła pora aby przekazać Królestwo jednemu z trzech synów. Zawołał więc dwóch starszych, a byli to chłopi na schwał - silni i przystojni oraz najmłodszego - no cóż ciapę, który najbardziej lubił przesiadywać w kuchni i obierać ziemniaki.
Ojciec odezwał się do synów następującymi słowami:
-Jak widzicie moja broda jest już siwa. Najwyższa pora, aby któryś z was zajął moje miejsce. Macie tutaj trzy piórka. Rzućcie je najdalej jak potraficie i idźcie ich śladem szukając pierścienia. Gdy wrócicie królem zostanie ten, którego pierścień najbardziej mi się spodoba.
Jak ojciec powiedział, tak synowie zrobili. Piórka dwóch starszych braci poszybowały daleko na wschód i zachód prowadząc ich w odległe krainy. Natomiast piórko najmłodszego okazało się być zupełnie nielotne i spadło do sutereny, gdzie zwykle obierał kartofle. To go nawet ucieszyło, bo tak naprawdę nie bardzo miał ochotę gdziekolwiek się wybierać. Wrócił więc do obierania. I gdy tak obierał i obierał, a piórko leżało sobie w kącie pod stołem, to pomyślał, że przez szacunek dla ojca dobrze by było piórko przynajmniej podnieść. Wlazł pod stół i w momencie gdy się po nie schylał wpadło do szczeliny. Cóż było robić chcąc nie chcąc przecisnął się przez nią i znalazł się w ciemnej piwnicy. Tam na  kamiennej podłodze leżał przepiękny pierścień. Gdy tak stał oszołomiony usłyszał głos: 
-Bierz pierścień i chodź za mną.
Posłusznie udał się za głosem i nagle znalazł się w cudownej komnacie z suto zastawionym stołem, na którym siedziała żabka z dziwnymi zielonymi oczami. Co dziwniejsze żabka mówiła ludzkim głosem i była bardzo gościnna. Rozmawiali więc i ucztowali. Żabka była naprawdę fajną żabką i czas w jej towarzystwie płynął mile. Królewicz z trudem przypomniał sobie, że przecież musi wracać do kartofli i do ojca z pierścieniem.
Pożegnał się z nową przyjaciółką i wrócił na zamkowe komnaty. Okazało się, że bracia też już są. Przystąpili więc od razu do prezentacji pierścieni. Ale stary król nie mógł się zdecydować, który wybrać. Podrapał się więc po siwej brodzie i rozkazał:
-Skoro już macie te piękne pierścienie to najwyższa pora abyście znaleźli sobie żony. Rzucajcie znowu piórkami i wyruszajcie szukać godnej was małżonki. Po waszym powrocie na balu zdecyduję, która z nich najlepiej nadaje się na przyszłą królową.  
I podobnie jak poprzednio piórka dwóch starszych braci poszybowały daleko na wschód i zachód, a najmłodszego znów wylądowało pod stołem w suterenie. Wyruszyli więc bracia i wyruszył najmłodszy pod stół i dalej do piwniczki. Nawet się ucieszył, że może znów spotkać się z żabką. Tak też się stało żabka o dziwnych zielonych oczach czekała na suto zastawionym stole. Królewicz żalił się jej, że ma kłopot bo ojciec każe znaleźć żonę. Żabka nie widziała w tym żadnego problemu i oświadczyła: 
-Słuchaj, ty lubisz mnie, a ja kocham ciebie. Weź mnie za żonę i już. 
I w ten to sposób najmłodszy z braci wrócił na zamek z małżonką w kieszeni. 
Wrócili i starsi bracia, a następnego dnia miał odbyć się bal i prezentacja synowskich wybranek. 
Najmłodszy syn wrócił do żabki przerażony wizją niechybnej kompromitacji. Załamany odezwał się tylko: 
-Wiesz Żabciu, że cię kocham, ale ludzie będą się z nas śmiać. Ty ich nie znasz, te wszystkie szykowne damy, nadęci ministrowie i biskupi... 
Żabka jednak zdawała się niczym nie przejmować. Powiedziała tylko: 
-Nie martw się. Wyśpij się dobrze i pamiętaj ranek jest zawsze mądrzejszy od wieczora.
Następnego dnia królewicz nie przestawał trapić się myślą, że dziś oboje z Żabką staną się pośmiewiskiem. Nie przejmował się sobą, ale żoną, która choć była żabką to jednak o wrażliwym i dobrym sercu.
Żabka jednak znowu przejęła inicjatywę i zarządziła:
- Słuchaj plan jest taki. Pójdziesz na bal sam, a ja przyjadę za tobą. Gdy usłyszysz na dziedzińcu łoskot nic się nie bój tylko powiedz głośno: "to moja Żabka jedzie" i wtedy ja się zjawię.
Królewicz lubił proste zadania i zrobił tak jak go żona prosiła. 
Na balu, gdy bracia w towarzystwie swoich wystrojonych i napuszonych małżonek zaczęli szydzić z najmłodszego dopytując się co z żoną, dał się słyszeć dziwny łoskot. Królewicz nieśmiało oznajmił:
-To moja Żabka jedzie -i trwożnie spojrzał na drzwi, które właśnie się otwierały. Stanęła w nich absolutnie przepiękna dziewczyna. Wzięła Królewicza pod rękę i doprowadziła oniemiałego do dębowego stołu. Po drodze wyszeptała mu tylko do ucha:
-A co myślałeś, że ja zawsze taką żabką będę.
Za stołem była już żabka oczarowała całe towarzystwo. Piła i jadła z apetytem. A co nie dopiła wlała sobie za rękaw. Czego nie dojadła też nie zmarnowała, tylko do rękawa. Obserwowały to pilnie bratowe i postanowiły naśladować.
Po uczcie przyszła pora na taniec. Była żabka ujęła męża za dłoń i ruszyli w tan. Tańczyli i wirowali tak pięknie, że oczu nie można było oderwać. A gdy machnęła jednym rękawem posypały się z niego najpiękniejsze perły, gdy machnęła drugim potoczyły się rubiny i szmaragdy. Król i goście oniemieli z zachwytu.
Gdy ruszyły do tańca starsze synowe też zaczęły wymachiwać rękawami. Cóż z tego gdy tylko winem pochlapały gości, a na parkiet posypały się kości.
Król rzecz jasna nie miał żadnych wątpliwości, któremu synowi przekazać koronę. 
I trzeba przyznać, że nie mylił się. Królewicz z ukochaną Żabką żyli długo i szczęśliwie do późnej starości. 

P.S. Mój małżonek wysłuchawszy z uwagą miał problem ze zrozumieniem, skąd nagle z żaby zrobiła się piękna dziewczyna. Jest to pięknie opisane i wyjaśnione w wersji rosyjskiej. W wersji Michael'a Harvey'a natomiast to oczywiste, że przyszedł czas, że żabka przestała być brzydką żabą. Według mnie to nawet nie były żadne czary, jak można by przypuszczać. Przecież to miłość sprawia, że żabki pięknieją. Mąż inżynier udaje, że nie rozumie, ale chyba tylko tak czaruje ...

1 komentarz:

marzanka pisze...

A ja pamiętam podobna bajke z naszego dzieciństwa :)

Prześlij komentarz