Zielone Świątki - tatarak w kątki
źródło: http://prkmirow.pl/tag/zielone-swiatki/
Parę lat temu założyliśmy z przyjaciółmi nieformalną grupę TATARAK. Nazwa nie była zresztą przypadkowa.
Powstała po wspólnej wyprawie do kina na film Wajdy pod tym samym tytułem, będącym adaptacją opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Dzięki prozie naszego brwinowskiego pisarza poczuliśmy już wtedy, że tatarak może być słowem kluczem do zrozumienia. Umówiliśmy się, że przy potrzebie spotkania i rozmowy wystarczy telefon i hasło: tatarak. Z tatarakiem można dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Dlaczego, odsyłam do tekstu opowiadania:
Powstała po wspólnej wyprawie do kina na film Wajdy pod tym samym tytułem, będącym adaptacją opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Dzięki prozie naszego brwinowskiego pisarza poczuliśmy już wtedy, że tatarak może być słowem kluczem do zrozumienia. Umówiliśmy się, że przy potrzebie spotkania i rozmowy wystarczy telefon i hasło: tatarak. Z tatarakiem można dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Dlaczego, odsyłam do tekstu opowiadania:
"Tatarskie ziele ma dwa zapachy. Jeżeli się potrze w palcach zieloną jego wstążkę, miejscami przymarszczoną,
poczuję się zapach, łagodną woń „wierzbami ocienionej wody", jak mówi Słowacki, trochę tylko zatrącającą
wschodnim nardem. Ale kiedy się takie pasmo tataraku rozetrze, kiedy się włoży nos w bruzdę, wyłożoną jak gdyby
watą, czuje się obok kadzidlanej woni zapach błotnistego iłu, gnijących rybich łusek, po prostu błota. Zapach ten na
początku mojego życia skojarzył się z obrazem gwałtownej śmierci. W dzieciństwie tatarakiem wykładano podłogi
sieni i balkonu, panował on niepodzielnie w dniach wesołych i naprawdę Zielonych Świąt.
(.......)
Koniec ma jakieś tajemnicze związki z początkiem. Ton, dźwięk, woń jak echo odpowiadają z końca
w koniec żywota. Zapach dzieciństwa odnajduje odpowiednik w zapachu starości, młodość odbija się w zielonym
lustrze wieku dojrzałego. Taką jest w moim życiu historia tataraku. (....)
J.Iwaszkiewicz - Tatarak i inne opowiadania, 1960
No cóż, człowiek w pewnym wieku robi się bardziej sentymentalny i uważny na słowa, zapachy, gesty. Coraz ciekawsze i inspirujące stają się tradycje, a ich symbolika nareszcie zrozumiała. Teraz dopiero przypominam sobie babcię ścinającą młode brzózki na Zielone Świątki właśnie. Dekorowała nimi dom.
Zwyczaj przystrajania obejść tatarakiem poznałam dopiero w Brwinowie. Dziwiąc się po co sprzedaje się tatarak na miejscowym rynku - usłyszałam "zielone świątki, tatarak w kątki". W Polsce jak sama nazwa wskazuje to są zielone święta, z reguły majowe. Po długim czasie kapryśnej pogody jest pewność, że oprócz burz z piorunami będzie pięknie, jasno i ciepło. Słowianie obchodzili w tym czasie hucznie tzw. stado, a nasi wschodni sąsiedzi rusałczy tydzień. Te święta to była apoteoza życia, wesela i witalności. Czas by definitywnie ogłosić zakończenie zimy i rozpoczęcie lata. Radosnemu świętowaniu towarzyszyło wiele prastarych obrzędów. Jak to jednak w życiu bywa radość i smutek chodzą w parze. Aby przeżyć jedno, trzeba doświadczyć drugiego. Jak z zapachami w kłączach tataraku. Dlatego też wiele przedchrześcijańskich zwyczajów ma również charakter zaduszny.
W Kościele tego dnia zawsze obchodzone jest Święto Zesłania Ducha Świętego. W/g tradycji 50 dni po Zmartwychwstaniu przestraszonym, chowającym się w wieczerniku uczniom Jezus zesłał Ducha Pocieszyciela. Mówi się, że Pięćdziesiątnica jest dniem narodzin Kościoła. W Dziejach Apostolskich czytamy:
„I stał się z prędka z nieba szum, jakoby przypadającego wiatru gwałtownego, i napełnił wszystek dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im rozdzielone języki jakoby ognia, i usiadł na każdym z nich z osobna ..... i poczęli mówić rozmaitymi językami, jako im Duch Święty wymawiać dawał” (Dzieje Ap., II, 2-4).
Uczniowie, którzy w końcu mieli odwagę wyjść i głosić, początkowo brani byli za pijanych. Na tyle radośni, patrz: skuteczni i pełni ducha, że pierwsza mowa św. Piotra nawróciła trzy tysiące ludzi naraz.
Chciałoby się tylko dodać za Pierwszym Listem do Tesaloniczan: Ducha nie gaśmy...
I tak to od tataraku do hymnu Veni Creator Spiritus, którego trzeba było nauczyć się przed bierzmowaniem na pamięć. Dopiero teraz rozumiem dlaczego.
P.S. Tymczasem gorąco polecam na dzisiejszy świąteczny wieczór zarówno opowiadanie "Tatarak", jak i film Wajdy pod tym samym tytułem, z Jandą, jakiej nie znałam. Myślę, że ta rola była również jej osobistym tatarakowym katharsis. Dobrze, że miała odwagę i siłę, aby się tym podzielić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz