Stories of Tita

11 maja 2018

Lustro 


Jest to historia pięknego lustra, wiszącego na ścianie pewnego domu. 
Lustro było wielkie, obramowane zdobioną, złotą ramą. Wszyscy zachwycali się nim, jednak łatwo zauważali małą niedoskonałość - w jednym rogu srebrna warstwa odprysnęła i w tym miejscu była pusta plama, zwykły kawałek szyby. "Szkoda, takie piękne lustro..." komentowano. Właściciel mówił jednak wszystkim, że to on sam, specjalnie obdrapał ów fragment! 
Dlaczego, posłuchajcie historii ... 
Wiele lat temu, w małym miasteczku żył sobie człowiek, który miał na imię Abraham. Był właścicielem małego sklepu. Sklepik przynosił mu akurat tyle dochodu, żeby wyżywić rodzinę. Nie był bogaty, ale nie był też bardzo biedny. 
Abraham nie narzekał - był zadowolony ze swego życia. Pomimo tego, że nie miał zbyt wiele, chętnie dzielił się z innym. Żaden gość nie wyszedł z jego domu głodny. Wraz z żoną wiedli proste życie - mieli niewielki domek, bez żadnych większych luksusów, ale był to prawdziwy dom - ciepły, wesoły i gościnny. 
Pewnego dnia Abraham, czekając na klientów,  zauważył obcego starszego mężczyznę. Człowiek zdawał się być zmęczony i samotny. Abraham jak zwykle spytał, czy mógłby jakoś pomóc i zaprosił nieznajomego w swoje progi. 
Zaproszenie było tak szczere i ciepłe, że nieznajomy zdecydował się zatrzymać u niego na odpoczynek. Abraham nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę jego gość był słynnym i uczonym rabinem. Ludzie z całej Polski podróżowali do niego, by otrzymać błogosławieństwo i posłuchać jego nauk.
Rabin szybko dostrzegł niezwykłą uprzejmość i hojność gospodarza. Znał wielu o wiele bardziej bogatych ludzi, którzy nie robili dla innych tyle, co ten prosty sklepikarz. Był tym wzruszony i przed udaniem się w dalszą drogę pobłogosławił jego dom błogosławieństwem dobrobytu. 
Wkrótce potem do sklepiku Abrahama zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi. Co więcej - każdy klient znajdował tam to, czego szukał, a zyski rosły w oczach. Po jakimś czasie Abraham stał się naprawdę bogatym i ważnym kupcem. Był teraz jednym z najbogatszych ludzi w miasteczku. Błogosławieństwo nieznajomego rabina spełniło się.
 Bycie bogatym to marzenie każdego biednego. Ale bogaci też mają swoje problemy. Na przykład duży sklep Abrahama wymagał od niego więcej czasu i troski. Żeby z nim porozmawiać trzeba się teraz było wcześniej umówić. Kazał oczywiście swoim pracownikom dawać pieniądze dla biednych, którzy do niego przychodzili, ale on sam nie miał już czasu na wysłuchiwanie ich problemów. 
Wybudował  wspaniały dom. W środku aż kapało od przepychu - puszyste dywany, ozdobne tapety na ścianach, kuchnia wyposażona we wszystkie wygody, na ścianach  obrazy, a w jadalni olbrzymie lustro w grubej, złotej ramie. Nikt inny nie miał takiego wspaniałego lustra - prawdziwe arcydzieło.
Ale wśród osób zachwycających się lustrem i domem Abrahama nie było już  dawnych przyjaciół. 
"Abraham się zmienił" - mówili ludzie w miasteczku i tęsknili za starym, dobrym sąsiadem. 
Minął jakiś czas. Pewnego dnia do drzwi kupca zapukał posłaniec. Wysłał go ów słynny rabin, który udzielił Abrahamowi błogosławieństwa. Słuchy o fortunie Abrahamy doszły do uszu rabina, który teraz zwracał się do niego o pomoc. Oczywiście Abraham  przekazał  posłańcowi pieniądze. 
Posłaniec wracał jednak z mieszanymi uczuciami - co prawda wypełnił swoją misję, zdobył pieniądze, ale sposób, w jaki został potraktowany, nie podobał mu się. Abraham, nie miał czasu spotkać się z nim osobiście, nie zaprosił go także do domu. Posłaniec był zaskoczony - słynny rabin wiele razy wychwalał jego niezwykłą gościnność i serdeczność. 
Po powrocie przekazał pieniądze rabinowi i zdał mu szczegółową relację ze swojej misji. Rabin bardzo się zasmucił. Zrozumiał, że Abraham, który kiedyś, będąc biednym człowiekiem, miał złote serce, teraz - mając złoto ma serce z kamienia. Postanowił odwiedzić Abrahama osobiście. 
Kiedy rabin przybył do Abrahama, ten przywitał go z honorami i zaprosił do domu. Rabin był zaskoczony zmianą jak się dokonała - zamiast małego, skromnego, ale przyjaznego domu, jaki pamiętał, zobaczył ogromny, wspaniale urządzony. Brakowało jednak tamtej serdecznej atmosfery. Wzrok jego przykuło wielkie, złote lustro. To było  najwspanialsze lustro jakie kiedykolwiek widział. "Trochę się tu zmieniło, prawda?" z uśmiechem spytał rabina Abraham. "A to lustro jest moim klejnotem w koronie". 
"Tak," - odparł rabin - spora zmiana, spora... ale podejdź proszę i stań przed lustrem. Co w nim  widzisz?" 
Abraham był zaskoczony. "No, widzę siebie, widzę odbicie mojego pięknego domu". 
Wtedy rabin podszedł razem z kupcem do okna, odsunął zasłony i poprosił go, by wyjrzał na zewnątrz. Dom stał przy ruchliwej ulicy, którą zawsze przechodziło sporo ludzi. Abraham znał niemal wszystkich. Rabin zadawał mu różne pytania na ich temat. A Abraham odpowiadał, że kobieta z koszem była biedną wdową z gromadka małych dzieci, a koszyk nosiła z nadzieją, że dobrzy ludzie wrzucą do niego jakieś datki. Opowiadał o Bence - nosicielu wody, który zestarzał się i rozchorował oraz o Jankielu - krawcu, który codziennie chodzi na modlitwy do synagogi, ale jest tak biedny, że z trudem utrzymuje swoją liczna rodzinę.
Abraham opowiadał i opowiadał, ale był bardzo zdziwiony, dlaczego słynnego rabina interesują ci wszyscy ludzie. 
Wtedy rabin powiedział: "To bardzo dziwne, prawda? Zarówno lustro jak i to okno są zrobione ze szkła, a jednak są tak bardzo różne... - patrząc w lustro widzisz jedynie siebie i swoje bogactwa. Patrząc przez okno możesz dostrzec o wiele więcej Szkło, które jest przeźroczyste pozwala ci dostrzec innych i ich problemy. Ale kiedy to samo szkło pokryte jest srebrem, widzisz tylko siebie samego.Czy myślisz, że zeskrobując z lustra srebrny podkład, będziesz w stanie dostrzec w nim także innych ludzi, a nie tylko siebie?"
Kupiec zrozumiał wszystko, co zaszło w jego życiu od poprzedniej wizyty rabina. 
Tego wieczoru Abraham urządził w swoim domu wielkie przyjęcie. Zaprosił dawnych przyjaciół. Wszyscy bawili się i jedli. Gdy goście się rozeszli, podszedł do lustra, wyciągnął mały nóż i zaczął zdrapywać srebrną powłokę w jednym rogu. Nie spoczął, dopóki cały róg lustra nie stał się przeźroczysty. Wtedy odczuł wielką ulgę. 
P.S. Angielską wersję historii znalazłam na stronie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz