Stories of Tita

29 marca 2018

Nagi młodzieniec z Ewangelii Marka czyli opowieść z Jerozolimy na Triduum Paschalne


Judas betrays Christ with a kiss by Pavel Popow
Będąc w Jerozolimie duże wrażenie zrobiła na mnie wizyta w ogrodzie Gethsemani czyli Ogrójcu. Przyszliśmy tam tuż przed zamknięciem, a stróż widząc, że jest nas tylko dwoje wpuścił do praktycznie pustego już ogrodu i przylegającego do niego Kościoła Wszystkich Narodów.





W tej ciszy i zapadającym zmroku mogliśmy posiedzieć przy skale na której według tradycji modlił się Jezus i pospacerować wśród starych drzew oliwnych, ponoć pamiętających czasy biblijne.



W  kościele przy ołtarzu  z białą wygładzoną przez pielgrzymów skałą leżały tablice w różnych językach z fragmentem Ewangelii według św. Marka, opisującym dramatyczne sceny rozgrywające się w tym miejscu.
W tych okolicznościach  ewangeliczny opis wydarzeń wydał  się  bardzo plastyczny i autentyczny. Zdziwienie wywołał u mnie fragment, którego kiedyś nie dostrzegałam opisujący scenę samego pojmania:

Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.
Marek 14, 50-52

Pierwsze pytanie jakie mi się nasunęło, to kim był ten tajemniczy młodzieniec, który towarzyszył Jezusowi dłużej niż strachliwi, jak się okazało uczniowie. 
Po drugie  po co ewangelista Marek wprowadza go do relacji. I w końcu  trzecie pytanie:  czy ów młodzieniec i jego naga ucieczka ma nam coś ważnego do przekazania.
Teraz, gdy to piszę  przypomniała mi się jedyna polska msza, w której uczestniczyliśmy przypadkiem następnego dnia w piątek w Bazylice Grobu Pańskiego i niesamowite kazania dotyczące tajemnicy zmartwychwstania i fragmentu pisma świętego z Ewangelii św. Jana:

A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.  Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna  oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.  Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.
Jan, 20, 1-9

W kazaniu ksiądz zwrócił uwagę, że w greckiej wersji ewangelii pojawiają się trzy różne czasowniki określają słowo: widzieć.
Maria Magdalena widzi  i stwierdza fakt braku ciała. Wywołuje to u niej emocje - pewnie lęku i biegnie by się tym podzielić.
Idą więc Piotr i Jan (ukochany uczeń) aby sprawdzić co się stało. Piotr jest przedstawicielem hierarchii, Jan natomiast typowym charyzmatykiem. Ludzie z charyzmą z reguły są szybsi niż hierarchowie, widać to i w tym fragmencie. Jan pierwszy dobiega do grobu. Czeka jednak i przepuszcza  Piotra, który wchodzi do grobu i widzi - analizuje i wyciąga wnioski. Zauważa wszystkie szczegóły np. te dotyczące płótna i chusty (zwinięta).
Dopiero na końcu wchodzi do grobu ukochany Jan, który widzi sercem - "ujrzał i uwierzył". I nie chodzi tu o to, że wcześniej nie wierzył. Podobno znowu mamy do czynienia z niedoskonałym polskim tłumaczeniem. 
To była jedna z lepszych homilii jaką słyszałam. 
Myślę, że podobnie jest z nami. Na różnych etapach naszego życia różnie patrzymy.  W życiu też spotykamy ludzi o różnych spojrzeniach na rzeczy. I to nie znaczy, że jedni patrzą lepiej, a inni gorzej. Ważne, chyba, aby pamiętać, że każdy rodzaj  widzenie rzeczy jest potrzebny.
Nasuwa mi się refleksja, że tak samo możemy podejść do sprawy młodzieńca z Ogrodu Oliwnego.
Będą osoby, dla których najważniejsze będzie ustalenie tożsamości młodego mężczyzny. Dla innych ważne będzie  co on tam robił, o czym świadczy jego odzienie i towarzyszenie Jezusowi mimo, że inni uciekli. I w końcu będą tacy, dla których cała ta scena wybrzmi w sercu - "ujrzą ją i uwierzą" i wszystko będzie dla nich jasne i ..... (brak właściwego słowa) .

P.S. Oczywiście zrobiłam małe internetowe śledztwo i znam odpowiedzi na prawie wszystkie pytania.
Co do tożsamości młodzieńca zdania są podzielone. Niektórzy uważają, że to jakiś gorliwy neofita, przygotowujący się do chrztu. Inni twierdzą, że to sam młodziutki wówczas Marek Ewangelista, który chciał zaistnieć na kartach swego dzieła. Nie brak również całej masy teorii spiskowych.
Co do pozostałych dwóch pytań odsyłam do wspaniałego tekstu ojca Łukasza Popko - dominikanina i biblisty pod znamiennym tytułem "Gethsemani. Jesteśmy wolni"

http://www.orygenes.pl/pasja-wg-sw-marka-3/   



3 komentarze:

Unknown pisze...

Pięknie napisane, jak komentarz do Pisma Świętego... Miło się czyta tekst, po którym widać, że autorka ma swoją relację z Bogiem i słyszy Jego Głos...AMEN

Beata Rubio pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Beata Rubio pisze...

Dziękuję bardzo, staram się, choć łatwym partnerem w tej relacji nie jestem ;)

Prześlij komentarz