Stories of Tita

9 grudnia 2017

Islandzka Gryla kontra
Topielce, Muma i Baba Jaga 

źródło: http://villains.wikia.com/wiki/Gr%C3%BDla

Zgodnie z obietnicą po islandzkiej wyprawie chcę przedstawić  niesamowitą postać - ogrzycę Grylę. 
Ta sympatyczna pani z obrazka ta naprawdę niezłe "ziółko". Jej przysmakiem jest potrawka z nieposłusznych, pyskatych i leniwych dzieci. Całe stulecia była  pomocą i często tzw. prawą ręką umęczonych rodziców podobnie jak u nas Baba Jaga, Topielce czy Muma, którą straszony był mój młodszy, nie zawsze kiedyś grzeczny braciszek. Dzisiaj w czasach poprawności politycznej, bezstresowego wychowania i licznych teorii psychologicznych mówiących o szkodliwości straszenia dzieci coraz rzadziej wykorzystuje się te barwne postaci.
Wróćmy jednak do Gryli. Zwłaszcza, że podobno wyrusza ona na swoje łowy tuż przed Bożym Narodzeniem. Wieść głosi, że ogrzyca  ma oczy również z tyłu głowy i dzięki temu niesforne pociechy nie mają z nią najmniejszych szans. W manuskrypcie z XIII-tego wieku jest wzmianka o jej piętnastu ogonach. Do każdego z nich mogła przywiązać sto worów, do który z łatwością mieściło się dwadzieścioro dzieci. To daje pewne wyobrażenie o jej wielkości i możliwościach logistycznych. 
Krąży też mnóstwo pikantnych opowieści  na temat życia uczuciowego Gryli. Podobno  romansowała z samym Lucyferem. Oficjalnie miała  trzech mężów, jednak w związkach była tak dominująca, że praktycznie nie zachowały się żadne wzmianki i ich opisy. Jedyną pewną rzeczą jest fakt, że drugiego z kolei Gostura zjadła w potrawce. Wydarzenie to miało miejsce w trudnym dla Gryli roku, w którym to dzieci były wyjątkowo grzeczne. 
Gryla znana jest również jako matka trzynastu  tzw. Yula Lads, którzy zgodnie z powiedzeniem: "niedaleko pada jabłko od jabłoni" znani byli początkowo jako tak zwani evil ogres, czego chyba nie trzeba tłymaczyć.
Dość tego, że ich wizerunki były tak skuteczne w straszeniu dzieci, że w oficjalnym rządowym dekrecie z 1746 zakazano  na Islandii nimi straszyć.
Rzeczywistość jednak nie znosi próżni i trzynastu ogrów przekształciło się w grupę wesołych, czasami złośliwych skrzatów odwiedzających domostwa (każdy osobno ) na trzynaście dni przed Bożym Narodzeniem. Ale o nich w następnym wpisie.
P.S. Wszelkie informacje o Gryli, jej mężach i dzieciach zaczerpnęłam z przepięknie ilustrowanej książki, która kosztowała mnie majątek, ale było warto.  

3 komentarze:

marzanka pisze...

Fajna opowieść. Taka że już tę Grupę lubię :)

marzanka pisze...

Oczywiście Grylę a nie Grupę☺ złośliwy podpowiadacz słów zmienił moja wcześniejszą wypowiedź

Beata Rubio pisze...

Tak, jest w tej Gryli coś ujmującego. Bo to silna kobieta była ;)hihihi

Prześlij komentarz