Bajka o wężu czyli jak kąsać, żeby było dobrze
źródło:http://www.imgrum.org/media
W
pewnej hinduskiej wiosce żył niezwykle jadowity wąż. Siał postrach w całej
okolicy. Miał zwyczaj kąsać i atakować
każdego kto się do niego zbliżał. Wszystkich terroryzował swym sykiem.
Mieszkańcy
wioski nie wiedząc co począć poprosili pewnego wędrownego sadhu o interwencję.
Święty mędrzec poszedł do węża i przemawiał do niego długo i cierpliwie,
prosząc łagodnie aby zostawił tych
biednych ludzi w spokoju. Przekonywał, że przecież nie są oni ani jego
pożywieniem, ani mu nie zagrażają.
Poruszony
szczerą i pełną dobroci prośbą wąż obiecał się zmienić.
Traf
chciał, że ten sam wędrowny sadhu po roku znowu odwiedził wioskę. Zdziwił się
bardzo widząc dawniej wspaniałego węża teraz ledwie żywego. Cały w ranach, z
krwią ściekającą z paszczy, z wybitym okiem wysapał:
-Dziękuję
ci Mistrzu. Twoje słowa naprawdę zmieniły moje życie. Uczyniłem dokładnie to o
co prosiłeś. Ludzie pogardzają mną i codziennie okładają mnie kijami, Nawet
dzieci rzucają we mnie kamieniami i kopią. Ale ja mistrzu postępuję tak jak mi
nakazałeś.
-
KRETYN ! – wybuchnął sadhu – zakazałem ci zabijać, ale przecież nie zabroniłem ci syczeć.
Historię tą przeczytałam kiedyś w mądrej małej książeczce „Bajki
Filozoficzne” wydawnictwa Muchomor, którą gorąco polecam wszystkim rodzicom. Opowieść przypomniał mi niedawno mój dorosły syn, gdy czułam się i wyglądałam podobnie opłakanie jak ten biedny wioskowy wąż.
Postawiła mnie do pionu. To jeszcze jeden dowód, że trzeba dzieciom czytać bajki.
W
pewnej hinduskiej wiosce żył niezwykle jadowity wąż. Siał postrach w całej
okolicy. Miał zwyczaj kąsać i atakować
każdego kto się do niego zbliżał. Wszystkich terroryzował swym sykiem.
Mieszkańcy
wioski nie wiedząc co począć poprosili pewnego wędrownego sadhu o interwencję.
Święty mędrzec poszedł do węża i przemawiał do niego długo i cierpliwie,
prosząc łagodnie aby zostawił tych
biednych ludzi w spokoju. Przekonywał, że przecież nie są oni ani jego
pożywieniem, ani mu nie zagrażają.
Poruszony
szczerą i pełną dobroci prośbą wąż obiecał się zmienić.
Traf
chciał, że ten sam wędrowny sadhu po roku znowu odwiedził wioskę. Zdziwił się
bardzo widząc dawniej wspaniałego węża teraz ledwie żywego. Cały w ranach, z
krwią ściekającą z paszczy, z wybitym okiem wysapał:
-Dziękuję
ci Mistrzu. Twoje słowa naprawdę zmieniły moje życie. Uczyniłem dokładnie to o
co prosiłeś. Ludzie pogardzają mną i codziennie okładają mnie kijami, Nawet
dzieci rzucają we mnie kamieniami i kopią. Ale ja mistrzu postępuję tak jak mi
nakazałeś.
-
KRETYN ! – wybuchnął sadhu – zakazałem ci zabijać, ale przecież nie zabroniłem ci syczeć.
Historię tą przeczytałam kiedyś w mądrej małej książeczce „Bajki
Filozoficzne” wydawnictwa Muchomor, którą gorąco polecam wszystkim rodzicom. Opowieść przypomniał mi niedawno mój dorosły syn, gdy czułam się i wyglądałam podobnie opłakanie jak ten biedny wioskowy wąż.
Postawiła mnie do pionu. To jeszcze jeden dowód, że trzeba dzieciom czytać bajki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz