Stories of Tita

22 sierpnia 2017

Stoicyzm - czy to się opłaca czyli jak przetrwać burze - dwie historie ku refleksji ;)
źródło:www.tapety-tablet.com/
Stoicyzm najczęściej kojarzy nam się z biernością, a czasami nawet z apatią. Nic bardziej mylnego. Starożytni stoicy uważali, że światem kieruje pewna rozumna siła i często nie mamy wpływu na zatrzymanie biegu rzeczy. W obliczu szalejącej burzy czy innej klęski lub życiowego nieszczęścia często jesteśmy bezradni.
Mówiąc krótko nie warto się miotać, poddawać emocjom czy szukać winnych. Według filozofii stoickiej musimy pogodzić się ze światem co jednak nie oznacza rezygnacji z działania.
I tu posłużę się historią o sterniku w czasie burzy. Nie poddaje się on lękom przed wiatrem i grzmotami, nie denerwuje się na innych żeglarzy i nie wyklina ich brawurowego i niebezpieczne zachowania. Skupiony, spokojnie  analizuje i reaguje  na zmieniające się warunki by w końcu bezpiecznie zacumować w porcie. Podczas akcji nie myśli, że działanie jego może budzić podziw, nie traci też czasu na strach przed porażką. Wie, że nie może wstrzymać burzy, ale po prostu robi to co należy.
Drugą historię o dwóch braciach opowiedział mi kiedyś znajomy ksiądz Sylwester. Jeden z braci był skromny i stateczny, a całe życie upływało mu na ciężkiej pracy. Drugi  był całkowitym przeciwieństwem pierwszego. Całe życie pił, hulał i zdobywał kolejne niewieście serca. Często przekonywał brata, aby też korzystał z życia i wszelkich uciech. Tłumaczył, że jego sekretem jest trzymany w kieszeni Akt Spowiedzi Kapitalnej i w razie czego, gdy przyjdzie zakończyć życie wystarczy, że wypowie: Jezu ufam tobie. Wierzył święcie, że to wszystko załatwi.
I rzeczywiście wkrótce zdarzyło się, że jadąc konno przez mostek koń stanął dęba, a brat hulaka wylądował w rwącej rzece. Na jego nieszczęście sytuację obserwowały znajome damy. Chcąc nie tracić animuszu zdążył tylko krzyknąć: A niech to diabli wezmą, po czym zatonął.

Kiedyś w pewnej książce survivalowej przeczytałam, że gdy przydarzy się nam jakaś nagła sytuacja kryzysowa najlepiej postępować jak byśmy byli tylko jej biernymi obserwatorami i  należy wyłączyć emocje ;) Nie jest to łatwe, ale zapewne pomaga. 
Kilkakrotnie prawie mi się udało ten sposób zastosować :)
Wracając do stoików, zalecali  oni również wyrzeczenie się pychy i kierowanie się rozumem, a nie namiętnościami. Takie postępowanie miało zapewnić spokój wewnętrzny i harmonię. Uważali, że można to osiągnąć przez wytyczanie sobie celów, codzienną pracę, rzetelne wykonywanie swoich obowiązków i dystans do rzeczy i sytuacji od nas niezależnych.
Pięknie brzmi, ale wiemy, że nie jest to przysłowiowa "bułka z masłem", ale pomalutku. 

P.S. Inspiracją do napisania tego posta był artykuł Piotra Sikory "Chrzescijaństwo ze stoickim spokojem" z Tygodnika Powszechnego nr 34 /2017

6 komentarzy:

Unknown pisze...

Może nie byłam w na tyle trudnych sytuacjach żeby musieć stanąć obok siebie i się jej przyjrzeć ale dla mnie działa najlepiej wypracowany system działania. To znaczy świadomość jak się zachować która praktykuje aż będzie dla mnie to zachowanie naturalne. Działa dobrze w pracy w sytuacjach kryzysowych ale tez w domu w czasie kłótni.

Beata Rubio pisze...

Dla mnie kłótnia to dalej "koniec świata", ale myślałam o trzymaniu na podorędziu kartki z cytatem z Andersena: Ach kochany Augustynie wszystko minie, minie, minie...

Winco pisze...

Idealna historia w idealnym czasie dziękuję

Winco pisze...

Idealna historia w idealnym czasie dziękuję

Winco pisze...

Idealna historia w idealnym czasie dziękuję

Beata Rubio pisze...

To jeszcze jeden dowód, że Opowieści mają moc

Prześlij komentarz