Stories of Tita

12 lipca 2017

Zygdzig Mig  czyli jak powstają opowieści


Jako początkująca bloggerka w średnim wieku postanowiłam dziś wyjąć  wszystkie swoje zapiski, pamiętniki, kalendarze z opowieściami i olaboga !
Na półmetku akcji mój najmłodszy syn skomentował: No mamo- jest „kontent”...



Rzeczywiście kontent analogowy mam, tylko jak to teraz scyfryzować z głową.
Podświadomość podpowiedziała: Pisz tylko szczerze i z dobrą intencją.
Praktyczna świadomość zmusiła do działania. Postanowiłam uporządkować nazwijmy to archiwum.
Jako osoba roztrzepana, acz w miarę zrównoważona  przypomniałam sobie o pewnym kalendarzu z 2014 roku, który już nie raz miałam wyrzucić na makulaturę, ale jak krawiec  Zygdzig Mig w porę się powstrzymałam.

 Idea moja była taka, że dzień spędzę na wspominkach zapisując w kalendarzu z 2014 (tym, który to już  miałam wyrzucić na makulaturę, ale w porę się powstrzymałam) pod właściwą datą odpowiednią historię. Wszystko miało być spisywane w owym kalendarzu zgodnie z rokiem kalendarzowym, księżycowym, liturgicznym, rocznicowo-historycznym  itd. Pomysł wydał mi się genialny gdyż jako osobie roztrzepanej acz zrównoważonej zdarza  się przypominać sobie śmieszne historie na stypie i ponure na weselu, więc planowanie jest w moim przypadku niezbędne.
Dowodem na to jest fakt, że od razu przypomniała mi się historia o załóżmy roboczej nazwie: O Rosslyn Chapel, Darku, Masonach i moim kocie Chico i czym prędzej zapisałam  ją 19 grudnia  w imieniny Dariusza - średniego syna do zakładki z życia wzięte. Podkreślę jeszcze raz , że zapisałam to w kalendarzu z 2014 (tym, który to już  miałam wyrzucić na makulaturę, ale w porę się powstrzymałam).
Zapisując odkryłam cudną rzecz w kalendarzu z 2014 (tym, który to już  miałam wyrzucić na makulaturę, ale w porę się powstrzymałam).
 Otóż na każdej stronie są niesamowicie pozytywne cytaty po angielsku, a pod datą 19 grudnia następujący:

„The world belongs to enthusiasts who keep cool.”

 I tu pora na opowieść o Krawcu  Zygdzig Mig. Tę historię usłyszałam pierwszy raz na Nocy Opowieści podczas Festiwalu organizowanym przez Stowarzyszenie Studnia. Odkryłam również na stronie: http://www.storymuseum.org.uk/stories/audio-stories/
jej angielską wersję zatytułowaną: Snip snip. Postaram się połączyć obie wersje, pamiętając, że opowieści mają taką niesamowitą cechę, że się zmieniają w zależności od tego kto , kiedy, po co i do kogo opowiada. 

Zygdzig- mig/ Snip snip 

Kiedyś dawno temu żył sobie chłopiec Jacuś, który najbardziej na świecie kochał swego dziadka. Dziadek był krawcem i nazywał się Zygdzig Mig. Chłopiec uwielbiał patrzeć jak   dziadek pracuje i marzył, że pewnego dnia dziadek też mu coś uszyje.

Tak też się stało na piąte urodziny dostał w prezencie piękny nowy płaszczyk. Płaszczyk tak się Jacusiowi spodobał, że nosił go cały dzień i całą noc, a nawet się w nim kąpał. 
I tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku- przez siedem lat. Ale jak to mówią: nic nie jest wieczne i po siedmiu latach- TRACH, płaszcz rozdarł się. Zapłakany Jacuś pobiegł do dziadka.
 Dziadek Zygdzig Mig już miał wrzucić płaszcz do pieca, ale widząc łzy wnuka, powiedział: Nie, nie, nie. Wyjął nożyce i ciach, ciach, ciach. Wyjął maszynę do szycia i zygdzig-myg-dygu-dygu-dyg,  zygdzig-myg-dygu-dygu-dyg.
Uwierzcie lub nie, ale ze starego płaszcza dziadek wyczarował Jacusiowi piękną kamizelkę.
Kamizelka tak się Jacusiowi spodobała, że nosił ją cały dzień i całą noc, nawet się w niej wykąpał. 
I tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku- przez siedem lat. Ale jak to mówią: nic nie jest wieczne i po siedmiu latach- TRACH, kamizelka rozdarła się.

 I znów zrozpaczony już teraz młodzieniec pobiegł do dziadka.
Dziadek Zygdzig Mig już miał wrzucić kamizelkę do  pieca, ale widząc minę  wnuka, powiedział: Nie, nie, nie. Wyjął nożyce i ciach, ciach, ciach. Wyjął maszynę do szycia i zygdzig-mig-dygu-dygu-dyg,  zygdzig-mig-dygu-dygu-dyg.
Uwierzcie lub nie ale ze starej kamizelki dziadek Zygdzig Mig uszył piękny krawat.
Krawat tak  Jackowi pasował, że nosił go cały dzień i całą noc. 
I tak dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku- przez siedem lat. Ale jak to mówią: nic nie jest wieczne i po siedmiu latach krawat przetarł się i zszarzał.

Poszedł Jacek do dziadka i  Zygdzig Mig już miał wrzucić krawat do pieca, ale co tam wyjął nożyce i ciach, ciach, ciach. Wyjął maszynę do szycia i zygdzig-mig-dygu-dygu-dyg,  zygdzig-mig-dygu-dygu-dyg.
Ze starego krawata powstała przepiękna pętelka. Dziadek dał ją wnukowi na pamiątkę.
Pewnego dnia zdarzyło się, że Jacek ją zgubił.
Co zrobić ? Oczywiście poszedł do dziadka.
A dziadek jak to dziadek zawsze miał jakieś rozwiązanie. Wyciągnął notes i długopis i mówi: Słuchaj napiszmy o tym opowiadanie.
Wiele lat później po śmierci dziadka  Jacek przeczytał tą historię o płaszczu, kamizelce, krawacie i zagubionej pętelce.
Gdy ją po latach opowiadał swoim wnukom nie pamiętał tych wszystkich ubrań i zagubionej pętelki. Pamiętał tylko dziadka, którego kochał najbardziej na świecie.

Opowiadałam swoim uczniom wiele razy tą historię po angielsku i  po polsku i zawsze było bardzo śmiesznie. Spisując ją teraz powstała mi zupełnie inna historia i to nie dlatego, że zamieniłam majtki na krawat.

Morał: Zanim wyrzucicie jakiś notes powiedzcie sobie:nie,nie,nie  i zyg- dzig-mig-dygu-dygu –dyg. Może powstanie z tego jakaś historia.

Ku przestrodze: Wczoraj natknęłam się w Internecie na stronie, której nazwy nie chcę wymieniać, na informację jakoby niebezpieczną dla naszej psychiki rzeczą było otaczanie się pamiątkami i zdjęciami po zmarłych. Początkowo myślałam, że chodzi może o tzw. fotki trumienne na co wskazywało zdjęcie zachęcające do przeczytania. Przeczytawszy dowiedziałam się, że chodzi tu o zdjęcia wogóle.
Myślę, że to bzdura- kolejny fake news.
Ja tam mam swoją ścianę pamięci, która działa na mnie bardzo pozytywnie bo wiem ile tym ludziom zawdzięczam i znam ich historię.   
  





2 komentarze:

Prześlij komentarz