Opowieść o śledziu na Popielec
![]() |
źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Pieter_Claesz._-_Still_Life_with_Stoneware_Jug,_Wine_Glass,_Herring,_and_Bread |
Wyjątkowo długi i burzliwy mieliśmy w tym roku karnawał. Marzy się odrobina stabilizacji w tym chaosie informacyjnym i zawirowaniach geopolitycznych. No i oczywiście pokora wobec rzeczy, na które my zwykli zjadacze śledzi w ogóle, jak się okazuje, nie mamy wpływu. Wielki post jest takim dobrym czasem na nie tylko świadome posypanie sobie głowy popiołem, ale i na zmianę nawyków żywieniowych.
Wiedzieli o tym ci przed nami i jednak nie wiedzieć czemu to śledź stał się symbolem postu i umartwienia, chociaż ponoć zawiera tłuszczu więcej od innych ryb, prawie 6%.
Śledź, okazuje się wielokrotnie ratował średniowieczną Europę od klęski głodu. Może dlatego cieszy się uznaniem zarówno wśród pragmatycznych Holendrów, jak i wybrednych Francuzów.
Także w Polsce śledzie od zawsze należały do potraw tanich i pospolitych. A w rachunkach dworu króla Jagiełły, pod datą 25 marca 1389 r., wśród zgromadzonych zapasów na przyjazd króla do Korczyna zapisano 6 beczek śledzi i jedną beczkę innych ryb solonych. Wnioskować z tego można, że dwór królewski postów przestrzegał.
Solone śledzie goszczą na naszych stolach w Wigilię, w Wielki Piątek i, oczywiście, w środę popielcową. Osobiście śledzie uwielbiam i jadłabym je na okrągło. Ostatnio wynalazłam również przepis na śledzie po litewsku - przepyszne.
Poniżej przepis na prawdziwą śledziową ucztę:
1 kg śledzi dobrze wymoczonych pokroić na małe 2-3 cm kawałki.
1 kg cebuli udusić na oleju.
Udusić 10 dkg grzybków, a następnie zmielić: cebulę, grzybki i dwa korniszony.
Dodać mały słoiczek przecieru pomidorowego (ja dodaję swój własny ze słoiczka po musztardzie, niektórzy w ogóle nie dodają pomidorów).
Ważny jest pieprz do smaku.
Masę wymieszać ze śledziami i wstawić do lodówki.
I voilà - podawać po 24 godzinach. Proporcje składników można oczywiście odpowiednio zmniejszyć.
Jak już tak o tych śledziach to przypomniał mi się pewien żydowski dowcip.
Otóż, pewien szlachcic i żyd prowadzili rozmowę w przedziale kolejowym.
– Panie kochany, skąd wy, Żydzi, macie taką dobrą głowę do interesów?
Żyd, który właśnie jadł śledzie, uśmiechnął się i rzekł:
– Widzi pan, panie dziedzicu, my, Żydzi, jadamy głowy od ryby, gdzie jest dużo fosforu. To rozwija komórki mózgowe i pozwala na robienie dobrych interesów.
Szlachcic postanowił spróbować:
– Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka śledzi.
– Nie, nie sprzedam.
– Dam panu po 10 złotych za sztukę – namawiał szlachcic.
Po targach podniósł cenę do 50 złotych. Wówczas Żyd sprzedał mu dwa śledzie za 100 złotych. Szlachcic na najbliższej stacji poszedł do bufetu napić się piwa. Kiedy wrócił, powiedział do Żyda:
– Ale ze mnie głupek, przecież gdybym zaczekał do tej stacji, to zamiast płacić panu po 50 złotych za śledzia, mógłbym je kupić po 30 groszy.
– Widzi pan, panie dziedzicu – odparł Żyd – widzi pan, już działa.
Życzę Wam wielu przemyśleń i odkryć w tym Poście. Sama sobie życzę umiarkowania i spokoju czego symbolem w malarstwie barokowym jest napełnione do połowy naczynie. Zwróćcie uwagę na przepiękny puchar widoczny obok śledzia :) na obrazie autorstwa Pietera Cleasz'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz