Stories of Tita

14 lipca 2024

"Inteligenci" czyli współczesna opowieść o rodzinie i wychowaniu 




Tak się zdarzyło, że dane mi było dwa razy obejrzeć sztukę "Inteligenci" autorstwa Marka Modzelewskiego. Raz sprawiłam sobie przyjemność sama - powód Wojciech Malajkat w roli głównej. Drugi raz bilety sprezentowała nam córka i tak to obejrzeliśmy adaptację sztuki w wykonaniu aktorów Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Za każdym razem przedstawienie zrobiło wrażenie. W warszawskiej wersji zachwyciły mistrzowsko wykonane dialogi. W Gdańsku wrażenie zrobiło wszystko. Dodatkowo twórcy zadali sobie trud, aby poddać drobnym przeróbkom sam tekst. Widzowie mieli więc wrażenie, że akcja toczy się tu i teraz. I choć tematem sztuki jest trudna sztuka wychowania, na który to proces nikt nie ma instrukcji obsługi, to jednak jak na dłoni widzimy, że wszystkie prezentowane postawy rodzicielskie to jakaś karykatura tego jak to wychowanie powinno wyglądać. Dlaczego tak się dzieje?
O tym właśnie jest ta opowieść.
Główni bohaterowie Anna i Szczepan to małżeństwo w średnim wieku, reprezentujące tak zwaną klasę średnią wyższą. Są oni przykładem rodziców postępowych, otwartych - stuprocentowi inteligenci. Wspólnie wychowują dwóch synów, z których starszy - Łukasz - burzliwie wkracza w dorosłość, a młodszy - Maks - lada moment ma przystąpić do pierwszej komunii świętej.
Pierwsza scena to właśnie przygotowanie do tej uroczystości. Dziwne jednak, że w domu nie ma dzieci. Na scenie widzimy ubierającą się matkę. Jest ona wzorem kobiety nowoczesnej, zadbanej - żeńska wersja samca alfa. Widać, że nad jej ciałem stale pracuje sztab ludzi - od trenera personalnego po manicurzystkę. Drugą postacią jest równie "luksusowy" ojciec. Ten już prawie gotowy, próbuje dokończyć opiniotwórczy artykuł. W międzyczasie małżonkowie poprawiają wspólnie tekst, popijając koniak i nie tylko ;)  Z przytaczanych fragmentów możemy się domyśleć, że artykuł ma trafić do prasy liberalno-konserwatywnej. Scena ta daje nam również pewien obraz małżonków. Oboje bezsprzecznie są redaktorami we wziętych periodykach. Ludźmi, którzy jak to się mówi mają "wpływ na kraje i organizacje" i czują się "panami świata". Mimo swej otwartości i  tolerancji wszystko wiedzą najlepiej.
A gdzie są dzieci?
Z rozmowy domyślamy się, że starszy jeszcze nie wrócił z nocnej imprezy, a młodszy przebywa pod opieką cioci - ultra katolickiej nauczycielki. To owa ciocia zresztą wespół zespół z babcią są w pełni odpowiedzialne za projekt: pierwsza komunia święta. Rodzice Anna i Szczepan zgodzili się na udział dziecka w komunii - "iwencie" z licznych jak się okazuje powodów: cała klasa przystępuje, Max chce oraz, co odkrywamy później, niebagatelne znaczenie (przynajmniej dla Maksa) ma pokaźny prezent finansowy obiecany przez babcię.
Niespodziewanie, tuż przed wyjściem sprawy się komplikują. Wraca z nocnej imprezy starszy  syn, a tuż za nim w domu pojawia się policja i ciocia.
Szokiem dla wszystkich jest fakt udziału Łukasza w chuligańskiej napaści o podłożu rasistowskim.
Tyle z treści, a co dzieje się dalej? Zachęcam do obejrzenia spektaklu. Dość, że wszyscy mają swój jedyny, słuszny sposób na skuteczne załatwienie sprawy. Na scenie dochodzi do jednej wielkiej awantury. Padają wzajemne obelgi i oskarżenia. 
Nikt nikogo nie słucha. Każdy uważa, że ma racje. 
W opisie sztuki na stronie Teatru Wybrzeże czytamy, że dotyczy ona braku umiejętności realnej komunikacji. Zamiast tego obserwujemy komunikację pozorna. Ten brak umiejętności słuchania się i dialogu dotyka nas - społeczeństwo XXI wieku. W takiej komunikacji pozornej najświętsze słowa tracą swoją siłę. A bez ich mocy świat wali się i potwornieje.
Mnie szczególnie zapadły w pamięci mocne słowa rzucone przez Łukasza sprawcy rodzinnej katastrofy. Krzyczy w ferworze emocji do rodziców:
"Myślicie, że wyje****ście sobie na ścianie dekalog z Ikea i jest ok?"
I rzeczywiście centralne miejsce na ścianie inteligenckiego salonu zajmuje duży napis:

W TYM DOMU MÓWIMY PRAWDĘ
POPEŁNIAMY BŁĘDY
MÓWIMY PRZEPRASZAM
PRZYTULAMY SIĘ
JESTEŚMY CIERPLIWI
WYBACZAMY
po prostu KOCHAMY

Wszystko pięknie, ale jak widać nie wystarczą wytapetowane okrągłe słowa. Te słowa w domu tytułowych Inteligentów są puste.
Co zrobić by były one pełne i przywrócić im moc?
Jako pedagog i mama dorosłych już dzieci nie odważę się podawać gotowych recept. Czuję tylko, że to co jest ważne w każdej relacji, również tej z dzieckiem, to bycie autentycznym i pełnym szacunku dla drugiej osoby. Bo to, że każdy rodzic kocha swoje dziecko i chce dla niego jak najlepiej to oczywista oczywistość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz