Stories of Tita

7 stycznia 2024

Opowieść o Kariatydach, które tyle mają na głowie, a nic w ich rękach 


zdjęcie własne/ Akropol, Ateny - styczeń 2020 

Czy zastanawialiście się dlaczego Kariatydy dźwigające ciężary mają tak spokojne oblicza w przeciwieństwie do ich męskich odpowiedników. Znamy choćby przykład ukaranego przez Zeusa Atlasa, dźwigającego kulę ziemską. Jego mina to jeden wielki grymas bólu i zmęczenia. Zwykle jest pochylony pod ciężarem znacznie przekraczającym jego siły. Motyw ten często wykorzystywany był w architekturze.
Przykłady kolumn przedstawiających uginających się pod ciężarem atlantów możemy spotkać i w warszawskich gmachach. Kamienica Tyszkiewiczów czy słynna kamienica pod Gigantami to świetny przykład neoklasycystycznych budynków z wizerunkiem  męskiej siły podpierającej filary, ale i ofiarnictwa, żeby nie powiedzieć cierpiętnictwa.
Tymczasem, jak widać, kariatydy są wyprostowane i godnie znoszące ciężary. W przeciwieństwie do atlantów do ich dźwigania używają głów, a nie rąk. Pozycja wyprostowana pozwala im równoważyć cały ciężar i dobrze rozłożyć siły.
Całe wieki te symbole zapewne wpływały i wpływają na postawy społeczne...
Ale najpierw trochę ciekawych faktów skąd się w ogóle te kariatydy wzięły.
Mimo całego majestatu nie da się ukryć, że one również ostatecznie pozostają w tym sam stanie służalczości, co ich męskie odpowiedniki. 
Dlaczego? Otóż wyczytałam, że od czasów starożytnych kariatydy były postrzegane jako jeńcy, nieodwracalnie związane z kamieniami, które muszą dźwigać. Ta interpretacja wywodzi się od Witruwiusza, rzymskiego autora i architekta, żyjącego w I wieku p.n.e. 
We fragmencie książki poświęconej kształceniu architektów, Witruwiusz wyjaśnia że peloponeskie miasto Caryae stanęło podczas wojny po stronie wroga, Persji, przeciwko Grecji. I gdy Grecy, pokonali Persów, to rzecz jasna wypowiedzieli wojnę Kariatom. I tak, kiedy zdobyli miasto, wymordowali mężczyzn i rzucili klątwę na mieszkańców. Największą jednak, obelgą było uprowadzenie kariatyckich matron do niewoli. Były one wystawione w całym swym majestacie w triumfalnej procesji i zmuszone przyjąć wstyd porażki. Tak płaciły za nielojalność swych mężów. 
Musiały się dobrze prezentować, skoro aktywni wówczas architekci wykorzystali ich wizerunki w budynkach użyteczności publicznej jako konstrukcji nośnych.
W ten to sposób chciano zapewne również przyszłym pokoleniom przypominać o karze za zdradę.
Są więc kariatydy rzeźbiarskim ucieleśnieniem służebności, jako kary. Trzeba jednak przyznać, że karę tę znoszą z większą pokorą i godnością niż wspomniany wcześniej Atlas.
Może ich niewzruszona postawa to symbol, że cierpią za winy nieswoje. Wojna choć rodzaju żeńskiego to przecież raczej męska domena. Ich wyprostowana sylwetka to też uosobienie siły, w końcu tyle mają na głowie, a nic w ich rękach. Nic dziwnego, że ręce odpadają ;)
Wiemy przecież jak traktowane były kobiety w starożytnej Grecji. Polityka była tylko domeną mężczyzn. 
Ta refleksja będzie mi towarzyszyć, gdy następnym razem zerknę na Atlasa i Kariatydę.

P.S. Do napisania posta zainspirował mnie angielskojęzyczny tekst naukowy o neoklasycystycznej architekturze. Link poniżej:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz