Stories of Tita

31 października 2023

Halloweenowe Opowieści z Edynburga



Edynburg to wyjątkowo halloweenowe miejsce na mapie Wielkiej Brytanii. Poznałam je i pokochałam w czasie licznych rodzicielskich wizyt u studiującej tam wówczas córki. Miejscem, do którego szczególnie lubię wracać jest Scottish Storytelling Centre. Marzy mi się takie centrum storytellingu tu nad Wisłą.


Wiadomo, że trudno logistycznie bywać tam regularnie, ale posiłkuje się odwiedzaniem ich strony internetowej, którą szczególnie polecam: 
Właśnie zajrzałam tam ostatnio i tyle fantastycznych wiadomości, ale przede wszystkim program właśnie odbywającego się corocznego międzynarodowego festiwalu opowieści. W tym roku hasłem przewodnim jest:  #Right to Be Human. Jako, że mnie tam nie ma postanowiłam przypomnieć sobie klimat tamtego miejsca w fotorelacji sprzed 5 lat.
Sam budynek Scottish Storytelling Centre mieści się przy głównej ulicy Edynburga Royal Mile. Królewska Mila dlatego, że jest to dokładnie milowa droga między Baltimore Castle, a dużo starszym położonym na wzgórzu Edinburgh Castle.
Wejścia do budynku są dwa. Jedno nowoczesne, dobudowane w sposób spełniający normy bezpieczeństwa - widoczne powyżej. 


 I drugie tradycyjne, maleńkie, wiodące przez kameralną księgarenkę pełną książek z opowieściami. Widoczny z tej strony napis na gzymsie budynku to nic innego jak uproszczona wersja ewangelicznego przykazania miłości: Kochaj Boga ze wszystkich sił, a sąsiada/bliźniego jak siebie samego. To co wpadło mi w oko z drugiej, tej nowocześniejszej strony to napisane przez jakiegoś aktywistę hasło na schodach:


'Deeds not words' czyli czyny nie słowa. Daje do myślenia. Zastanawiałam się co powodowało osobą, która te słowa wyryła dopuszczając się jak na świat anglosaski całkiem sporego aktu wandalizmu. Czyżby zawiodła się  na słowie mówionym?
Przejdźmy jednak do wnętrza budynku, które jak już wspomniałam mieści księgarnię, gdzie tylko patrząc i podziwiając można utknąć na dłużej.


Ale prawdziwym miejscem mocy jest kawiarenka i hol. A tam każdy kącik zagospodarowany jest tak, by przemycić choć fragmenty ważnych opowieści i legend.


i treści, które podkreślają wagę opowieści.


Osobiście polecam skorzystanie z tamtejszej biblioteki i czytelni, z prawdziwymi perełkami.


 Ach! Cały Edynburg jest zresztą jak otwarta księga. Wszędzie można dostrzec tajemnicze symbole, herby



 czy monumenty


 za którymi kryją się niesamowite opowieści. Jak na przykład ta rzeźba pieska o imieniu Bobby stojąca przed cmentarzem Greyfriars Kirkyard. Podobno po śmierci swego właściciela policjanta przez 14 lat czuwał przy jego grobie. Jego wierność sprawiła, że do dziś pamięta się i opowiada historię ich przyjaźni, a pogłaskanie pieska w nos rzekomo przynosi szczęście.  
Spacerując ulicami Edynburga stale napotykamy słowa wyryte pieczołowicie w najbardziej zaskakujących miejscach. Tu na przykład na budynku szkockiego parlamentu cytat z psalmu dziewiętnastego:


Czy na chodniku prowadzącym do The Writers' Museum


Innym fantastycznym miejscem na mapie Edynburga jest własnie maleńkie Muzeum Pisarzy (The Writer's Museum). Króluje tam głównie  kaledoński bard - Robert Burns,


ale osobną wystawę mają tam też Sir Walter Scott i Robert Louis Stevenson.
Osobiście polecam lekturę napisów na gzymsach. Dowiedzieć się z nic można rzeczy jak na to miejsce zaskakujących :) Zresztą sami zobaczcie.


I znów przestroga, by nie być niewolnikiem słów. 

 
Przestroga przestrogą, ale wiemy, że niestety nie sprawdza się ona w przypadku fanów Harrego Pottera, dla których Edynburg to prawdziwy raj. To w końcu tu w małej kawiarence The Elephant J.K. Rowling pisała pierwszą część serii. Spędzała tu całe dnie pisząc i często zastanawiając się czy stać ją na następny kubek herbaty. 


Dziś jest to, dzięki niej, kultowe miejsce, do którego ustawiają się kolejki miłośników Harrego Pottera. Mogą tu poczuć klimat miejsca i napawać się widokiem na pobliski cmentarz.



Wiele inspiracji i pomysłów, na chociażby nazwiska postaci, czerpała pisarka z tamtejszych nagrobków.



Budynek pobliskiej prywatnej szkoły był natomiast prototypem Hogwartu.




W mieście dostać można wszystkie "potterowskie" gadżety: szachy


 różdżki i lupy



sprzęt do quidditcha



Słowem wszystko o czym koneserzy Harrego Pottera marzą.
Wszystkie powyższe zdjęcia zrobiłam podczas ostatniej swojej tam wyprawy tuż przed Halloween i wierzcie mi Edynburg jest idealnnym miejscem by poczuć klimat tego starego celtyckiego święta. 
Dlatego też, na koniec nie może się obyć bez halloweenowej historii prosto ze stolicy Szkocji, opowiadanej przez Davida Campbell'a.  Opowieść dotyczy bardzo tajemniczego znaleziska. Otóż w 1836 roku dwaj mali chłopcy bawiąc się na zboczu Arthur Seat odkryli w niewielkiej jaskini  siedemnaście miniaturowych trumien. W ich środku znajdowały się wyrzeźbione w drewnie ludzkie postacie. Powstało mnóstwo teorii na temat znaleziska. Najbardziej prawdopodobna jest ta mówiąca, że tajemnicze trumienki zawierają symboliczne ofiary dwóch słynnych edynburskich przestępców Wiliama Burke i Wiliama Hare. Na początku dziewiętnastego wieku wydział medyczny Uniwersytetu w Edynburgu prowadził intensywne badania anatomiczne. W związku z tym było olbrzymie zapotrzebowanie na ludzkie zwłoki. Na cmentarzach często dochodziło do kradzieży ciał. Do dziś na wspomnianym już Greyfriars Kirkyard spotkać można zakratowane groby. 


Wspomniani  przestępcy mordowali włóczęgów, aby następnie ich ciała sprzedać do prosektorium. Tymczasem, jakaś religijna osoba, wiedząca o ich makabrycznym procederze organizowała zastępcze pochówki. Być może w ten sposób chciała uspokoić duchy niewinnych ofiar. Cała sprawa opisana jest tu:
Po spacerze po Edynburgu zachęcam Was do obejrzenia opowieści Davida Campbell'a. To niesamowity opowiadacz z wyspy Isle of Sky, częsty gość Scotttish Storytelling Centre. 
Posłuchajcie jak snuję swoją wersję tajemniczej historii 17 trumien. Warto !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz