Stories of Tita

2 sierpnia 2022

Wielka fala - stara japońska opowieść o tym jak czytać znaki


Under the wave of Kanagawa by Katsushika Hokusai/ źródło: Metropolitan Museum of Art

Moją miłość do opowieści jestem w stanie potwierdzić w każde wakacje, gdy to robię porządki w swoich archiwach. Co i rusz natykam się na jakieś cenne kserówki z dawnych czasów. Tak stało się i dziś, gdy odkryłam teczkę ze zbiorami z roku 2012, a tam opowieść The Big Wave ściągnięta ze Szkockiego Centrum Storytellingu (Scottish Storytelling Centre) opowiadana przez Sengę Munro.
Historia opowiada jak to dawniej wiedza o rzeczach ważnych przekazywana była z pokolenia na pokolenie właśnie poprzez opowieści. Ta stara japońska legenda mówi o złowróżbnych zjawiskach towarzyszących tsunami i uczy jak czytać znaki przepowiadające zbliżający się kataklizm.
Pora na opowieść, posłuchajcie ...
Dawno temu w Japonii żył sobie stary i ogólnie szanowany gospodarz. Jego posiadłość i pola ryżowe znajdowały się na zielonym wzgórzu, u którego stóp leżała stara wioska rybacka. Pewnego dnia stary człowiek zauważył, że powietrze jest w dziwnym bezruchu. Zerknął na wioskę, a potem w dal na morze. Odpływ był znacznie większy niż zazwyczaj. To co wywołało jednak jego największą trwogę był widok formującej się daleko wielkiej fali.
Nie było czasu do stracenia. Szybko polecił wnukowi przyniesienie dwóch pochodni. Bez namysłu, wiedzeni bardziej instynktem niż rozsądkiem podłożyli ogień pod pola ryżowe. Nazajutrz miały rozpocząć się żniwa, a mieszkańcy wioski byli umówieni by przyjść do pracy.
Tymczasem w wiosce zauważono ogień. Uderzono w dzwony świątynne. Każdy wiedział co robić. I znów bez zwłoki, instynktownie młodzi i starzy, każdy łapał co miał pod ręką by napełnić naczynie wodą. Wszyscy biegli gasić pożar.
Stary gospodarz uśmiechnął się, gdy zobaczył, że na dole nie została się żadna żywa dusza.
W tej właśnie chwili gigantyczna fala dotarła do wioski. Olbrzymia siła zmiotła wszystko co znalazła na swojej drodze: domy, łodzie, świątynię, drzewa.
Ryk fal dosięgnął wzgórza, gdzie ludzie gasili płonące pola ryżowe. Widząc co się dzieje, zrozumieli, że stary gospodarz poświęcił swoje pola i zbiory, aby ocalić ich przed kataklizmem.
Na szczęście część zbiorów udało się uratować. Wystarczyło by nakarmić ludzi do czasu, nim zdołali odbudować wioskę.
Ich wdzięczność dla starego gospodarza była tak wielka, że gdy zmarł upamiętnili jego poświęcenie kaplicą.
Ale co najważniejsze do dzisiejszego dnia opowiadają tam historię o starym człowieku i wielkiej fali. Wspominają, że mądrość przekazana mu w opowieściach ojca i dziadka ocaliła całą wioskę rybacką. 
Opowieść ta do dziś pomaga im czytać znaki i uczy co robić, gdy zbliża się kataklizm, poprzedzony wielką ciszą. 
Wiedzą, że trzeba coś poświęcić, by uratować to co najważniejsze - ludzkie życie.

P.S. Oryginalną opowieść w wersji angielskiej znajdziecie tu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz