Stories of Tita

12 grudnia 2021

Opowieść o św. Łucji i bożonarodzeniowych przygotowaniach


Saint Lucy / Francesco del Cossa - źródło: https://commons.wikimedia.org

13 grudnia czyli Dzień Świętej Łucji na trwałe wpisał się w czas adwentowych przygotowań. Sama Święta żyła na przełomie III i IV wieku w czasach prześladowań chrześcijan. Zmarła śmiercią męczeńską po odmowie wyparcia się wiary i poślubienia poganina. Opis jej śmierci to prawdziwy horror, widać to zresztą po atrybutach, które trzyma w lewej ręce. Wyłupienie oczu to zresztą tylko mały epizod z  tej martyrologicznej opowieści. Do dziś jest patronką osób niewidomych i niedowidzących, a modlił się ponoć o jej wstawiennictwo sam tracący wzrok Dante.
Dzień Świętej Łucji szczególnie hucznie celebruje się w Skandynawii. Mimo powszechnego tam protestantyzmu, zakazującego kultu świętych, Łucja na trwałe wpisała się w przedświąteczne obrzędy.  W dzień jej wspomnienia przyjęła się świecka tradycja porannych pochodów dziewcząt w białych szatach z zapalonymi świecami na specjalnie przygotowanych wiankach.



Zwyczaj ten nawiązuje do podania mówiącego jakoby święta odwiedzając chrześcijan kryjących się w katakumbach oświecała sobie drogę zatkniętymi na głowie świecami. Robiła to, by mieć wolne ręce i móc zanieść prześladowanym braciom jak najwięcej pożywienia.
Na czym polega fenomen kultu świętej i związanych z nim bożonarodzeniowych zwyczajów. Jak to zwykle bywa nowe chrześcijańskie obrzędy wprowadzano na miejsce starych pogańskich związanych z naturalnym rytmem pór roku oraz obecnością (lub brakiem) światła słonecznego. Łucja kojarzona jest ze światłem ("lux" to po łacinie "światło"), a jej święto przypada w dniu uznawanym za najkrótszy w roku (według obowiązującego do 1582 roku kalendarza juliańskiego, ów dzień przypadał 25 grudnia). Nic więc dziwnego, że stała się patronką rytuałów mających na celu odegnanie ponurego nastroju, który nadchodzi wraz z pochmurną i ciemną zimą. Pogańską poprzedniczką niosącej światło Łucji była upiorna czarna zjawa  o podobnie brzmiącym imieniu Lussi . Pojawiała się ona według legend nocą z 12 na 13-go grudnia i karała wszystkich, którzy zaniedbywali jesienno-zimowe gospodarskie obowiązki. 
Przed tzw. "Lussi Night" należało zakończyć omłot, zaopatrzyć spiżarnie, ukończyć gacenie domu i zacząć warzyć świąteczne piwo. Strach pomyśleć co się działo, gdy ktoś opóźnił się z robotą. Późnym wieczorem, potworna Lussi rozpoczynała obchód. Osobiście sprawdzała, czy praca została wykonana dobrze. Jeśli nie, biada temu kto zobaczył jej ohydną, zniekształconą twarz dociskającą się do okna. Najgorsze rzeczy działy się jednak o północy. Pod żadnym pozorem nie można było wejść nocą do stodoły czy obór. Te miejsca były tzw. "zamieszkałe" (wiadomo przez kogo). 

Julerea -Bergslien, 1922 / źródło: https://commons.wikimedia.org

I niech nie zwiedzie nas powyższy obrazek przedstawiający świtę Lussi, składającą się z rozbawionych skrzatów i czarownic. Rozzłoszczona ludzkim lenistwem i egoizmem Lussi zdolna była do strasznych czynów, łącznie z porywaniem dzieci przez komin. Jej ostrzeżeniem były zaplatane na końskich grzywach warkoczyki. 
Do dzisiejszego dnia pamiętam opowieści dziadka Franka, o tym jak mary plotą koniom warkocze. Opowiadał, że nie raz widział takie takie cuda we własnej stajni. Czyżby jej pomocnice docierały również do Polski? 
Kiedyś wyczytałam, że w kulturze krajów północnej i środkowo-wschodniej Europy czas przed świętami Bożego Narodzenia był postrzegany jako najniebezpieczniejszy w roku. Trzeba było wtedy szczególnie pilnować dzieci, nie włóczyć się po zmroku i być czujnym.
Nic dziwnego, że od wieków w odpowiedzi na mrok i chłód przygotowujemy najpiękniejsze, najjaśniejsze i najcieplejsze święta w roku.  
A Święta Łucja z zapalonym wiankiem jest przypomnieniem by wolne dłonie zaniosły w ten czas, co trzeba tym, którzy najbardziej potrzebują wsparcia i światła.  

P.S. Ponura i mglista wigilia św. Łucji za moim oknem.    


A tu jeszcze znalazłam taką  słodką kartkę z końca XIX wieku. Może być ona inspiracją, aby zadziwić partnera w poranek św. Łucji . Zwłaszcza, że jak wspomniałam na zewnątrz szaro i mgła ;)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz