Psia wierność
W związku z wczorajszym Dniem Psa dobrze by było napisać jakąś opowiastkę o tym najwierniejszym z wszystkich stworzeń. Argumentem za jest również książka o swojskim tytule "Hau" i podtytule: "Psy, pieski i bestie w baśniach, mitach i wierzeniach" autorstwa Tora Bringsverda otrzymana na urodzinki.
Prawda jest taka, że wczoraj szukając inspiracji lektura pochłonęła mnie doszczętnie, ale od tego właśnie są wakacje (więc żadnych "guilty feelings" czyli poczucia winy). Zaczytując się odkryłam po raz kolejny oczywistą oczywistość, że pies to nie kot. Chociaż, gdy znalazłam ciekawostkę, że w norweskich wierzeniach psy, które mają jasną plamę nad okiem są jasnowidzami od razu skojarzyło mi się z moim mądrym kotem Chico o jasnej plamce nad oczami. Tu mój jasnowidzący "niepies":
I skoro tak trochę zeszło na koty i post zaczyna niebezpiecznie przypominać "shaggy dog story" to czas przejść do rzeczy czyli opowieści łączącej psy i koty czyli dlaczego psy "drą koty" z kotami właśnie. We wspomnianej książce jest piękna bajka rumuńska wyjaśniająca sprawę.
Otóż, podobno kiedyś tak nie było, a pies i kot mieszkali zgodnie razem. Pokój między nimi gwarantowała spisana umowa, zgodnie z którą pies miał wykonywać wszystkie obowiązki na zewnątrz, a kot opiekować się domem. Dokument był pod pieczą kota trzymany w domowej skrytce. Sielanka kocio-psia trwała do momentu, gdy nie pojawił się diabeł, który jak wiemy nie cierpi zgody i zaczął podjudzać psa. Szeptał mu do ucha jak to kot leży sobie wygodnie całe dnie pod paleniskiem, gdy to on biedne psisko piątek i świątek, czy to mróz czy żar z nieba sterczy na zewnątrz i pilnuje domu.
Podszepty szatańskie jak to zwykle bywa poskutkowały i pies z pretensjami wtargnął do domu. Kotek nadaremnie na spokojnie próbował mu wyjaśnić, że przecież taka była umowa. Coraz bardziej awanturny pies zażądał okazania dokumentu.
Najgorsze dopiero miało nastąpić. Gdy kotek potulnie poszedł po umowę - o zgrozo!- odkrył, że myszy przeżarły papier i zbudowały sobie z niego gniazdko. Nie ma się co dziwić, że kotek się wściekł i do dziś poluje na myszy. Ale gdy wyszedł z kryjówki bez umowy tym razem to pies pokazał, jak bardzo jest zły.
Od tego dnia, gdy pies spotyka kota, natychmiast zadaje mu pytanie: "Gdzie nasza umowa?" i awantura zaczyna się od nowa.
Oczywiście, powiecie, są przypadki, gdy pies z kotem się dogadują. Najwidoczniej renegocjowali ustnie warunki umowy ;)
I jest to jeszcze jeden dowód na to, że warto rozmawiać.
W tejże samej książce wyczytałam, że to, że pies i kot się kłócą, może również wynikać ze złej komunikacji. Wszystko to związane jest z faktem niepozornego merdania ogonem. Gdy merda pies oznacza to: podobasz mi się i chcę się z tobą pobawić. Merdanie kota obwieszcza: jestem zły i lepiej nie podchodź.
Jako była właścicielka psa, a obecnie szczęśliwa posiadaczka kota wiem jak ważny jest ten język ciała. Uwielbiam jak mój Chico po dłuższej włóczędze wraca do domu z wysoko uniesionym ogonem. Oznacza to: "Wrócił Król tego domu, podziwiajcie."
Ale, żeby nie skończyć na kocie w Dzień Psa, pragnę dodać, że nie ma drugiego stworzenia o tak wiernym spojrzeniu jak pies. W psich oczach, merdaniu ogona czy pokręceniu zadem odczytać można wszystkie uczucia, które człowiekowi potrzebne są do szczęścia czyli miłość, szacunek, lojalność, tolerancję i żywiołową radość życia.
I nawet jeśli rządzą koty, to nic nie zastąpi człowiekowi spojrzenia wiernych psich oczu.
Tu kochane psisko mojego Brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz