Stories of Tita

9 lutego 2020

Sokratejskie opowieści


Popiersie Sokratesa z Galerii Uffizi - zdjęcie własne


Sokrates (469 -399 p.n.e) uważany jest za największego mędrca starożytności. I choć nie pozostawił po sobie żadnych spisanych traktów filozoficznych, to jedna dzięki wiernemu uczniowi Platonowi znamy jego genialne myśli i poglądy.
Jako człowiek musiał być również osobowością naprawdę barwną skoro do dzisiaj opowiada się o jego udrękach z żoną Ksantypą.
Z babskiego punktu widzenia stwierdzam, że filozof, acz człowiek szlachetny, mógł sprawić, że Ksantypa jest do dziś synonimem hetery czyli kobiety złośliwej i dokuczliwej. Jak na rasowego filozofa przystało był w związku partnerem trudnym. Oderwany od szarej rzeczywistości nie martwił się o domowe finanse, udzielał lekcji za darmo i nie przeszkadzał mu niedostatek materialny. Podobno na prośbę jednego z uczniów o radę czy się żenić miał odpowiedzieć: "Cokolwiek uczynisz i tak będziesz żałował."
Nie ukrywam, że mnie jako nauczyciela nieustannie inspiruje sokratejska metoda nauczania. Filozof uważał, że sam nie posiada wiedzy absolutnej, a jego słynne: "wiem, że nic nie wiem" było sygnałem, że do prawdy i wiedzy należy nieustannie dążyć. Ideałem pedagogicznym filozofa był dialog i wspólne szukanie prawdy. Mówi się o dwóch stylach sokratejskich dyskusji: elenktycznej i majeutycznej.
W tej pierwszej (nazwanej od gr. elenktikos – zbijający) Sokrates usypiał czujność rozmówcy udając łaknącego prawdziwej wiedzy ignoranta. Następnie okazując podziw dla poglądów rozmówcy zadawał pozornie, proste pytania. Pytania te jednak zbijały argumenty  i odsłaniały absurdy stawianych tez. Rozmówca zaczynał uświadamiać sobie, że jego wiedza była jedynie mniemaniem.


Rafael - Szkoła Ateńska/Sokrates wyliczający argumenty/ 

Kolejnym etapem dyskusji, o ile rozmówca się nie zraził i chciał wspólnie dociekać prawdy była metoda majeutyczna czyli położnicza.  W rozmowie Sokrates jak akuszerka ułatwiał uczniowi "przyjście na świat" wiedzy, która nieuświadomiona czekała na odkrycie. 
Mnie urzekła kiedyś opowieść o trzech sokratejskich sitach.
Otóż, któregoś dnia zjawił się u filozofa człowiek, który chciał podzielić się z nim pewną "gorącą" wiadomością. Sokrates przerwał jednak relację pytając rozmówcę czy przesiał już tę informację przez trzy sita. I gdy człowiek ów spojrzał na niego nic nierozumiejącym wzrokiem, Sokrates objaśnił: 
Otóż, zanim zaczniemy mówić, zawsze powinniśmy przesiać to, co chcemy powiedzieć przez trzy sita. 
Pierwsze sito to sito prawdy. Należy upewnić się, że to co chcemy obwieścić jest na pewno zgodne z prawdą.
Drugie sito to sito dobra. Warto zadać sobie pytanie czy to czym chcemy się podzielić jest dobre lub przyniesie jakieś dobro.
I ostatnie sito pożyteczności czyli weryfikacja czy to co chcemy powiedzieć będzie w czymś pomocne. 
Jeżeli jednak to co chcemy powiedzieć nie jest ani prawdziwe, ani dobre czy pożyteczne lepiej o tym zapomnieć. 
P.S. Tę opowieść dydaktyczną Sokratesa o niebezpieczeństwie plotek i pogłosek znalazłam w książeczce "Bajki filozoficzne" autorstwa Michela Piquemala wydawnictwa Muchomor, którą niezmiennie polecam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz