Stories of Tita

1 czerwca 2018

Janusz Korczak - mój święty od dzieci


Fotografia z książki - Janusz Korczak Pisma Wybrane
Długo zastanawiałam się co by tu napisać na Dzień Dziecka. Gdzieś "z tyłu głowy" pojawił się Korczak. To dzięki niemu wybrałam studia pedagogiczne. Pierwsze książki kupione za własne pieniądze przykuły moją uwagę.
Zwyczaj zaginania kartek w czasie lektury towarzyszy mi od młodości. Zaciekawiło mnie na czym to mogłam zagiąć kartkę w ostatnim tomie szóstym. No nie powinnam, się dziwić - rozdział: Samotność (Modlitwy tych, którzy się nie modlą). Na szczęście modlitwa optymistyczna bo Artysty, ale wzrusza tak samo, jak ponad trzydzieści lat temu:
"Dzięki Ci, Stwórco, iżeś umyślił twór dziwny stworzyć taki, jakim jestem. Pokiełbaszony wszelkiej na przekór logice, a przecie taki jak trzeba; a przecie potrzebny Ci chyba gdy jestem.


(...)
Dzięki Ci Stwórco, że stworzyłeś świnię, słonia z długim nosem, żeś postrzępił liście i serca, żeś dał czarne mordy Murzynom, a burakom słodycz. Dzięki za słowika i pluskwę, że są błyskawice i wiśnie, żeś arcycudacko kazał nam się rodzić, żeś tyle człowieka ogłupił, że sądzi, że nie można inaczej; że dałeś Myśl kamieniom, morzu i ludziom.
Myśl,która bliźnim trzy po trzy plecie, a sobie dumne bajki roi..."

I pomyśleć, ze napisał to człowiek sześćdziesięcioletni. 
Cztery lata później 27 lipca 1942 roku na kilka dni przed słynnym marszem z dziećmi na Umschlagplatz i śmiercią w Treblince  w swoim pamiętniku tłumaczy się dlaczego w sierocińcu zbiera naczynia po obiedzie. Opisuje, że zdaje sobie sprawę, że może to być irytujące - są przecież dyżurne dzieci. Wie, że przez jego dziwactwo jedni czują się winni, że czasami wręcz przeszkadza, a ma przecież tyle ważniejszych zajęć. Żali się, że nikt go nigdy nie zapytał dlaczego to właściwie robi. I tłumaczy:
"Kiedy zbieram sam widzę pęknięte talerze, zgięte łyżki, podrapane miseczki. Prędzej uwalniam dla dyżurnych stoły do sprzątania i widzę jak niedbale trochę po arystokracku, a trochę po chamsku rozrzucają łyżki, noże, solniczki i kubki zamiast postawić na miejscu. Czasem zerknę jak rozdaje się dodatki, albo zobaczę kto przy kim siedzi - i pomyślę sobie o tym i owym. Bo kiedy coś robić to nigdy bezmyślnie..."
No właśnie uważność. Następny wpis z 1 sierpnia zaczyna się z pozoru myślą bez sensu:
"Kiedy nacie kartofli zbytnio bujały, przejeżdżał przez nie ciężki walec i miażdżył, żeby owoc w ziemi miał czas dojrzeć lepiej."
i dodaje:
"Czy Marek Aureliusz czytał przypowieści Salomona?
Jak kojąco działa ten pamiętnik."
I dalej skarży się na zdemoralizowany personel sierocińca nazywanego zakładem przedpogrzebowym. Opowiada o starym, ślepym Żydzie w Myszyńcu, który uparł się zostać sam bo ktoś musi pilnować bożnicy. Pisze, że czuje się tak jak ten ślepy Żyd.
Pamiętnik urywa się 4 sierpnia. Ostatnia opisana myśl:

"Podlewam kwiaty. Moja łysina w oknie- taki dobry cel.
Ma karabin. dlaczego stoi i patrzy spokojnie ?
Nie ma rozkazu.
A może był za cywila nauczycielem na wsi, może rejentem, zamiataczem ulic w Lipsku, kelnerem w Koloni?
Co by zrobił, gdybym mu kiwnął głową? Przyjaźnie ręką pozdrowił?
Może on nie wie nawet, że jest, jak jest?
Mógł przyjechać wczoraj dopiero z daleka"

Uff... Właśnie przeczytałam powyższy tekst, małżonkowi-recenzentowi moich wpisów. Stwierdził, że jak na Dzień Dziecka to jest stanowczo za smutno i zakazał publikacji.
Zgodził się tylko pod warunkiem, że napiszę coś na koniec optymistycznego dla równowagi. Kończę więc super wierszem autorstwa Korczaka pt. "Prawa Dziecka".
Słyszałam go kiedyś na akademii w wykonaniu bardzo rezolutnego pierwszoklasisty. Uwaga utwór deklamować należy bardzo dziarskim głosem:


Niech się wreszcie każdy dowie
I rozpowie w świecie całym,
Że dziecko to także człowiek,
Tyle, że jeszcze mały.

Dlatego ludzie uczeni,
Którym za to należą się brawa,
Chcąc wielu dzieci los odmienić,
Spisali dla was mądre prawa.

Więc je na co dzień i od święta
Spróbujcie dobrze zapamiętać:

Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego,
A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.

Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi
I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.

Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać,
I każdego mogę zawsze na ratunek wzywać.

Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami,
Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.

Nikt nie może moich listów czytać bez pytania,
Mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.

Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa,
A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.

Tak się tu wiersze poukładały,
Prawa dla dzieci na całym świecie,
Byście w potrzebie z nich korzystały
Najlepiej, jak umiecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz