Stories of Tita

14 czerwca 2019

Opowieść o Polsce widzianej oczami cudzoziemców


Kibice Ekwadoru po zwycięskim meczu z Urugwajem w Lublinie

Dobiegają końca Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej do lat 20-stu, których gospodarzem jest Polska. Dla mojego małżonka jest to impreza bardzo ważna i duże przeżycie - kawałek ojczyzny w drugiej ojczyźnie. Nic dziwnego, że byliśmy i kibicowaliśmy na wszystkich meczach. Ubrana na żółto, trzymająca z mężem flagę byłam odbierana również jako ekwadorska fanka. Dzięki temu miałam możliwość poobserwowania Polaków z innej perspektywy. I co?
Powiem krótko, byłam dumna. Bilety były ogólnie dostępne i stosunkowo tanie (20 złotych niezależnie od miejsca wybieranego losowo). Myślę więc, że nie były to imprezy elitarne i można było na meczach spotkać cały przekrój społeczeństwa. Po raz kolejny przekonałam się, że Polacy to serdeczni, otwarci ludzie. Wiele osób podchodziło, próbowało nawiązać kontakt, dodawało otuchy kibicom krzycząc: Viva Ecuador! Przesympatyczny młody tata z dwojgiem dzieci w wieku przedszkolnym pokazywał przed meczem w telefonie gdzie na mapie jest Ekwador i z czego jest znany. Na meczu półfinałowym z Koreą w Lublinie, siedzący obok mężczyzna zorientowawszy się, że jestem Polką zapytał jak żyje się w Ekwadorze. Zdziwił, się że mieszkamy w Polsce i mąż tak dobrze mówi po polsku. Wyjaśniłam, że tu skończył studia, tu pracuje. Tu też wychowaliśmy nasze dzieci, które ucząc się w Liceum Batorego w Warszawie były dumne, że chodzą do szkoły, gdzie uczył się "Zośka", "Alek" i "Rudy".
Na meczu z USA w Gdyni poznaliśmy małżeństwo ekwadorskie w naszym wieku. Przyjechali do Polski z Berlina, gdzie odwiedzali studiującego syna. Zaprzyjaźniliśmy się i na następny mecz do Lublina z Koreą pojechaliśmy razem naszym samochodem. Między meczami udało im się zwiedzić Gdańsk i Warszawę. W czasie drogi mówili nam o swoich wrażeniach. Było mi bardzo miło słuchać, jak wszędzie spotykają się z życzliwością i gościnnością, jak nowoczesnym i dobrze zorganizowanym krajem wydaje się im Polska. Porównanie z Niemcami, które znają bardzo dobrze, również wypadło dobrze. Polacy są ciepli i uśmiechnięci. 
Drogę do Lublina postanowiłam obserwować oczami przybysza i widziałam bociany, chabry w zbożu, dobre drogi, czyste toalety, puławskie Azoty, przepyszne truskawki na przydrożnym straganie, ładnie utrzymane ulice, zadbane gospodarstwa i wiele, wiele innych szczegółów. Sam Lublin to też prawdziwa perła. W restauracyjnym ogródku spotkani Polacy mówili po hiszpańsku, angielsku. Nawet sympatyczna kelnerka zaskoczyła naszych gości i podając kartę powiedziała: No es problema, hablo Espanol. Na pytanie skąd znajomość poinformowała nienagannym hiszpańskim, że rok temu była na Erazmusie w Bilbao. I jak tu nie być dumnym.
Wracając z niestety przegranego meczu Ricardo zapytał mnie z czym w Polsce kojarzy się Ekwador chcąc być miła odpowiedziałam, że z Wyspami Galapagos, piękną naturą, egzotycznymi owocami, Andami i kulturą Inków. Ja również zadałam mu to pytanie: jaki Ekwadorczycy mają obraz Polski. Odpowiedział, że myślą, że to jest taki biedny, postkomunistyczny kraj na wschodzie Europy. Dodał, że nigdy nie przypuszczał, że można się tak mylić. Zwierzyłam mu się, że ja swoją odpowiedź trochę podkolorowałam, bo Polacy też myślą, że Ekwador to taki biedny rozwijający się kraj i że dopiero podróżując po Ekwadorze przekonałam się, że tak nie jest.  
Zgodnie stwierdziliśmy, że podróże kształcą, obalają stereotypy i pokazują, że niezależnie od szerokości geograficznej ludzie wszędzie są tacy sami. 
Jest takie przysłowie: Ten kto żyje widzi dużo, ten kto podróżuje widzi więcej. Może nie jest ono zbyt odkrywcze, ale sensem podróżowania jest właśnie spotkanie drugiego człowieka i poznanie jego historii, kultury, tradycji, miejsc, które tworzy.  To zawsze rodzi szacunek i zrozumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz