Prawdziwa historia "Modlących się rąk" Albrechta Dürera
W małej wiosce niedaleko Norymbergi mieszkała rodzina z 14 - ciorgiem dzieci. Aby wyżywić rodzinę, rodzice musieli ciężko pracować. Dwóch ich synów, Albert i Albrecht, było bardzo utalentowanych. Potrafili pięknie rysować i mieli marzenie, aby móc rozwijać swój talent. Wiedzieli jednak, że rodzice nigdy nie będą w stanie wysłać żadnego z nich na studia do Akademii.
Po długiej rozmowie bracia ustalili pewien plan. Postanowili rzucić monetą. Przegrany miał iść do pracy w kopalni i wspierać naukę brata. Następnie po czterech latach sytuacja miała się odwrócić. Te drugi miał finansować naukę.
Rzucili monetą w niedzielny poranek. Albrecht wygrał i poszedł do Akademii Norymberskiej. Albert natomiast rozpoczął pracę w kopalni i przez następne cztery lata wspierał kształcącego się brata.
Pojawienie się Albrechta w Akademii była prawdziwą sensacją. Szybko okazało się, że jego obrazy są o wiele lepsze od prac jego profesorów i kiedy ukończył studia, zaczął zarabiać znaczne sumy.
Po ukończeniu studiów oczywiście zgodnie z umową wrócił do domu. Cała rodzina Dürerów świętowała powrót i sukces syna kolacją. W jej trakcie Albrecht wstał ze swojego zaszczytnego miejsca przy stole, aby wznieść toast za ukochanego brata i za jego lata poświęceń. Na koniec powiedział: „A teraz, Albercie – drogi bracie, teraz twoja kolej, aby realizować swoje marzenia, a na mnie czas bym spłacił swój dług”.
Gdy wszyscy spojrzeli na Alberta, zobaczyli łzy w jego oczach.
Albert wstał i spojrzał na twarze, które kochał, a potem powiedział cicho: „Nie, bracie. Nie mogę pojechać do Akademii. Dla mnie już za późno. Cztery lata w kopalniach zniszczyły mi dłonie! Kości w każdym palcu zostały zmiażdżone przynajmniej raz. Cierpię na artretyzm tak bardzo, że nie mogę nawet utrzymać szklanki, aby wznieść toast ” .
Minęło ponad 500 lat. Niektórzy uważają, że Albrecht Durer pieczołowicie rysował spracowane dłonie na cześć brata Alberta. Nazwał jedno z tych najbardziej dopracowanych prac po prostu „Dłonie”.
Potem świat zmienił nazwę na „Modlące się dłonie”.
To arcydzieło jest przypomnieniem, że nikt nigdy niczego nie tworzy sam!
PS W poście wykorzystałem materiały z prezentacji, które możecie zobaczyć tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz